Autosan złożył w wartym ponad 2 mld zł konkursie na projekt polskiego autobusu elektrycznego ofertę pełną omyłek. Zamawiający, czyli Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, je znalazł i – za zgodą Autosanu – poprawił, ale takie postępowanie zakwestionował prezes Urzędu Zamówień Publicznych. UZP nie przyjął też wyjaśnień Politechniki Śląskiej w sprawie cen wyposażenia dodatkowego, których w ofercie zabrakło. W efekcie w konkursie został tylko Ursus Bus.
W tym tygodniu Narodowe Centrum Badań i Rozwoju wybrało (ponownie) oferty zakwalifikowane do fazy badawczo–rozwojowej w konkursie na „opracowanie i dostawę typoszeregu innowacyjnych pojazdów bezemisyjnego transportu publicznego”.
Właściwie to ofertę – jedną – bo w konkursie pozostał tylko Ursus Bus. Konsorcjum Autosanu, a także ofertę Politechniki Śląskiej, wykluczono.
Konkurs polega na zbudowaniu, w trzech wersjach długości, całkowicie polskiego (tzn. z polskich podzespołów) autobusu elektrycznego, a potem sprzedanie ponad tysiąca zakontraktowanych egzemplarzy miastom. W sumie jest wart ponad 2 mld zł, przekazanych na ten cel z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska.
W grudniu do tej fazy, związanej z przekazaniem po kilka milionów złotych na pierwszy etap projektowy, wybrano wszystkich trzech startujących (Ursus Bus, Autosan i Politechnikę Śląską). Przed podpisaniem umowy wszystkie duże przetargi są jednak kontrolowane przez prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. To właśnie UZP dopatrzył się w ofertach Autosanu i Politechniki Śląskiej błędów, które sprawiły, że – jak nam wytłumaczono w UZP – były one niezgodne ze specyfikacją istotnych warunków zamówienia (SIWZ). NCBR z kolei uznał je za omyłki możliwe do poprawienia, ale spór, na korzyść prezesa UZP rozstrzygnęła Krajowa Izba Odwoławcza. O co chodziło?
Politechnika Śląska bez kasowników i biletomatów
Tu sytuacja jest prosta. Oferenci byli zobowiązani do wskazania w swojej ofercie cen wyposażenia dodatkowego autobusów – kasowników i automatów biletowych. Politechnika Śląska tego nie zrobiła. Choć to elementy niezwiązane bezpośrednio z konstrukcją autobusów prezes UZP nie przyjął wyjaśnień akademików z Politechniki w tej sprawie i uznał, że oferta była niezgodna z SIWZ.
Akademicy tłumaczyli prezesowi UZP, że w ich ofercie kasowniki i biletomaty zawierały się w cenie autobusu. Rzecz w tym, że zgodnie z zasadami tego przetargu, oferenci musieli podać w odpowiednich miejscach ceny ograniczone limitem, ale nie mogły one wynosić 0 zł. To była podstawa wykluczenia oferty
Autosan pomylił się w autobusach
Tu rzecz jest bardziej skomplikowana. Konsorcjum pod kierownictwem Autosanu złożyło ofertę, z którą już na pierwszy rzut oka było coś nie tak.
Pisaliśmy o tym już w listopadzie. Sumy żądane przez producenta za realizację pierwszej i drugiej (z trzech) fazy badawczo-rozwojowej, a także za poszczególne modele autobusów (10–metrowy, 12–metrowy i 18–metrowy) przekraczały limity zapisane w SIWZ przez zamawiającego. W przypadku cen za pojazdy, przekraczały je znacznie. Np. autobus przegubowy, który NCBR wyceniło maksymalnie na blisko 3,5 mln zł brutto, Autosan chciał zbudować za 5,5 mln zł brutto. Ale – niespodziewanie – cena za całość realizacji kontraktu (czyli za I, II i III fazę B+R plus za wszystkie 1082 autobusy) mieściła się w limicie SIWZ – 3 119 956 500 mln zł brutto.
Jak wytłumaczono nam w NCBR, zamawiający zwrócił Autosanowi uwagę na niespójność liczb w ofercie, na co producent z Sanoka odpowiedział, że to kwota sumaryczna jest prawidłowa, a kwoty cząstkowe – błędne. Innymi słowy, z siedmiu kluczowych kwot w ofercie Autosan pomylił się… w pięciu. Poprawnie podał tylko cenę za III fazę B+R i za całość realizacji zamówienia.
„Wobec powyższych wyjaśnień Zmawiający poinformował Konsorcjum Autosan o stwierdzeniu w treści oferty oczywistych omyłek polegających na niezgodności oferty z SIWZ niepowodujących istotnych zmian w ofercie oraz poprawił ceny (…) Jednocześnie zamawiający zwrócił się do Konsorcjum Autosan z prośbą o wyrażenie zgody na poprawienie omyłek w ofercie i tą zgodę uzyskał. Zamawiający stał na stanowisku, że w ofercie Konsorcjum Autosan doszło do omyłki przy podanych cenach. Zamawiający zakwalifikował ją jako „inną omyłkę” w rozumieniu art. 87 ust. 2 pkt 3 ustawy PZP.” – odpowiedziało nam na pytania o postepowanie biuro prasowe NCBR.
Co jest oczywistą omyłką?
Przepisy regulujące zamówienia publiczne pozwalają na uniknięcie kłopotów związanych z oczywistymi omyłkami w ofertach. To rozsądne. Chodzi o to, by brak przecinka, albo w oczywisty sposób źle dodane liczby nie spowodowały, że komuś przepadnie przetarg wart wiele milionów, albo że zamawiający nie będzie mógł wybrać najkorzystniejszej oferty. Prawo nakłada zresztą na zamawiającego obowiązek ustalenia, czy w ofercie nie ma pomyłek nadających się do poprawki. Przepis jest jednak stosowany bardzo ostrożnie, bo zamawiający może się łatwo narazić na zarzuty o stronniczość.
Np. w pierwszej odsłonie głośnego dziś przetargu na tramwaje dla Warszawy
oferta Hyundaia została odrzucona, bo koreański producent nie wpisał do oferty jednostkowej ceny opcjonalnego szkolenia dla maszynisty. Chodziło o jedną z 27 pozycji, sumę ok. 20 tys. zł (w przetargu wartym blisko 2 mld zł), która nie wpływała na cenę końcową, w dodatku w ofercie mieszczącej się w budżecie zamawiającego. Mimo to Tramwaje Warszawskie ją odrzuciły, a decyzję tę potwierdził potem sąd.
W przypadku rządowych autobusów NCBR uznało jednak za oczywistą omyłkę, nadającą się do poprawienia, ceny autobusów przekraczające budżet o kilkadziesiąt procent. Prezes Urzędu Zamówień Publicznych się z tym nie zgodził.
Urząd kontrolny stwierdził, że w ofercie Autosanu rzeczywiście doszło do omyłki (siłą rzeczy – w końcu liczby się nie zgadzały), ale nie w cenach za badania i rozwój oraz za autobusy, ale w ostatecznej sumie zamówienia. Skoro zamawiający za tyle zaoferował pojazdy, to niech teraz poprawnie zostaną dodane. NCBR z taką interpretacją się nie zgodziło, ale KIO, uchwałą z 5 lutego, przyznała rację prezesowi UZP.
W efekcie NCBR policzyło ofertę Autosanu jeszcze raz i po tych zabiegach opiewała ona na cena netto 4 227 392 600 zł netto czyli 5 199 692 898 zł brutto. A ponieważ znacznie przekroczyła budżet jaki założyło Centrum – została unieważniona.
* - tekst aktualizowany, wyjaśniono w szczegółach przyczynę odrzucenia oferty Politechniki Śląskiej.