W zachodnich miastach tramwaje wielokrotnie ustępowały metru. Nie ominęło to Lizbony. Szczęśliwie tramwaje nie zostały zupełnie wyeliminowane, tylko zyskały inny status. Linia 28 jest jedną z największych atrakcji turystycznych w mieście i wozi praktycznie tylko turystów. W połączeniu ze wzgórzem i ciasnymi uliczkami jazda żółtymi tramwajami przynosi masę wrażeń. Mieszkańcy wolą jednak inne środki transportu.
Jak w większości miast, także i w Lizbonie, historia tramwajów rozpoczęła się od wozów ciągniętych po szynach przez konie. Na ulicach miasta pojawiły się one w 1873 roku. Dopiero niespełna trzydzieści lat później zastąpiły je pierwsze pojazdy elektryczne. Elektryfikacja nastąpiła w 1901 r., co dało portugalskim tramwajom nazwę Carro e létrico (wagon z prądem), która z czasem została skrócona do Eléctrico.
W latach 1936-1947 sieć tramwajowa przeżywała sporo inwestycji – w tym okresie skonstruowano też charakterystyczne żółte tramwaje Remodelado, które można spotkać na ulicach Lizbony także dzisiaj. W szczytowym momencie, ok. 1950 r., system tramwajowy rozrósł się do 76 km tras (to dwa razy więcej niż obecnie), obsługiwanych przez 24 linie. Był to szczytowy rozwój sieci w dziejach Lizbony. Później zaczęto likwidować tory na przedmieściach miasta, pozostawiając jedynie linie w samym centrum.
Magia linii 28Tramwajową trasę linii 28, w kształcie znanym do dzisiaj, budowano do 1928 r. Jej częściowej inauguracji dokonano już jednak w 1914 roku. Warto zaznaczyć, że w Lizbonie – właśnie na tej trasie – znajduje się najbardziej stromy podjazd tramwajowy na świecie wynoszący 145‰. Mowa oczywiście o ulicy Calçada da Săo Francisco. A i tak na wielu odcinkach podjazdy osiągają nachylenie przekraczające 120‰.
Charakterystyczne żółte tramwaje łączą w Lizbonie przede wszystkim plac Martim Moniz z dzielnicą Prazeres. Niektóre jednak mają skróconą trasę do Graça. Linia 28 startuje z dzielnicy Campo Ourique (Prazeres), w której znajduje się ważny dla Lizbony Cmentarz Prazeres. Trasa dalej wiedzie przy Bazylice Estrela (Basílica da Estrela) oraz pięknych ogrodach Jardim da Estrela, gdzie w pobliżu znajduje się parlament. Następnie tramwaj przejeżdża niedaleko tarasu widokowego Santa Catarina, mija Elevador da Bica (funikuler), by wjechać do dzielnicy Chiado (słynnego centrum pełnego kawiarni). Dalej tramwaje przejeżdżają przez dzielnicę Baixa, by następnie wspiąć się na Alfamę z licznymi katedrami. Tam znajduje się też przystanek Graça (niektóre tramwaje kończą tu trasę). Wziął on swoją nazwę od położonego niedaleko pięknego tarasu widokowego Miradouro de Graça, z którego rozpościera się przepiękny widok na całą panoramę Lizbony. Z kolei tramwaje z napisem „Martim Moniz” jadą dalej.
Poza znaną wszystkim – i obowiązkową zarazem – linią 28, kursują w mieście jeszcze cztery inne. Dla jednej z nich – nr 15 – zakupiono niskopodłogowe tramwaje wybudowane w zakładach CAF/Siemens w liczbie 10 sztuk. Obsługują one portową dzielnicę Belem. Warto także zainteresować się niemniej urokliwą linią nr 12. Wykonuje ona jednokierunkową pętlę od Baixy z Praça da Figueira pod górę do São Tomé, a następnie przez Alfamę i z powrotem do Baixy. Jej trasa jest najkrótszą ze wszystkich tramwajów w Lizbonie i wynosi ledwie 4 km. Mimo wszystko jednak na swojej trasie ma wiele urokliwych miejsc.
W Lizbonie na milimetryNieraz przyjdzie nam obserwować, jak tramwaje z ledwością przeciskają się ciasnymi uliczkami Lizbony, gdzie centymetry dzielą od zarysowania właśnie zaparkowanego przy torowisku samochodu. Wydaje się, że nikt tutaj takimi drobnostkami nie przejmuje się. Poza tym należy także pamiętać, że tramwaje nie jeżdżą według rozkładu jazdy. Wystarczy informacja, że pierwszy pojazd wyrusza o 6:20 rano, a ostatni kończy swój kurs o 21:55. Warto też mieć przygotowaną rękę w pogotowiu, bowiem gdy nie zasygnalizujemy motorniczemu chęci uczestniczenia w podróży, to kierujący się nie zatrzyma. Nie zrobi tego także w sytuacji, gdy będzie pełny pojazd, a o to oczywiście w Lizbonie nie jest trudno.
Pudło pomalowanych na charakterystyczny żółty kolor wagoników tramwaju Remodelado chybocze się na wózku, co daje wrażenie kartonowych i niestabilnych ścian, które zaraz się złożą. Nic dziwnego, bo tramwaje 28 są wykonane z drewna. Przewidziano w nich 28 miejsc siedzących i 38 stojących, co i tak jest tylko wartością umowną. W latach 90. XX wieku tramwaje te przeszły modernizazcję.
Wszystkie szyby są w zasadzie maksymalnie opuszczone. Podróżny dziękuje wtedy konstruktorom, że w pojeździe jest jakiś zalążek klimatyzacji. Do tramwaju wchodzimy zawsze pierwszymi drzwiami. I należy się prędko łapać wszystkiego, co zapewni nam stabilny uchwyt. To, że tramwaje w Lizbonie wyglądają na zabytkowe, nie znaczy, że wolno jeżdżą. Przyspieszenie tych niepozornych pojazdów jest tak duże, że niekiedy i z bocznych siedzeń potrafią pospadać podróżni.
fot. MJOkupowany tylko przez turystówMimo że technika poszła już daleko do przodu, to kultowe wagony na linii 28, zmodernizowane w latach 90. XX w., zdają się być idealną alternatywą dla metra i autobusów do zwiedzania Lizbony. Żółte i klimatyczne Remodelado jest nadal najlepszym środkiem transportu, by przemierzać wąskie i kręte uliczki najstarszej części miasta. Wnoszą do miasta klimat, którego nie da się nigdzie podrobić. Przyjemność ta kosztuje u kierującego aż 2,85€. Są jednak też tańsze rozwiązania, o których turyści często nie wiedzą. W Lizbonie funkcjonuje papierowa karta miejska, którą za opłatą 0,50€ można wyrobić w każdym biletomacie.
Viva lub 7colinas (są dwie nazwy, bowiem dwie firmy odpowiadają za jej rozpowszechnianie) mogą służyć jako elektroniczna portmonetka (w opcji zapping po prostu ją doładowujemy kwotą od €2 do €15), wtedy przyjemność jazdy do 60 min. tramwajem (lub innymi środkami transportu) kosztuje tylko 1,25€. Można też zakodować na karcie bilet dobowy za 6€ i poruszać się całą komunikacją miejską bez dodatkowych opłat. Należy tylko przy wejściu zbliżyć kartę do kasownika, by kierujący usłyszał piknięcie, świadczące o tym, że mamy ważny bilet.
Tramwaje linii 28 utraciły już dano status lokalnego środka lokomocji. Dzisiaj służą wyłącznie jako atrakcja turystyczna. Strach pomyśleć, jaka przyszłość czeka tę linię, gdy przyjdzie te zabytkowe – prawie już stuletnie – żółte tramwaje Remodelado oddać do muzeum. Zabierze się Lizbonie cząstkę jej duszy. Natomiast turystom niecodzienny sposób zwiedzania miasta, w którym ciasne ulice, gdzie mieszkańcy nie krępują się wywieszać swojego prania, stanowią klimatyczną wizytówkę Lizbony. I o ile nie zostaniemy źle potraktowani przez często spotykanych w tramwajach kieszonkowców, to z pewnością przywieziemy ze sobą wspaniałe wspomnienia.