Tegoroczne głosowanie w sprawie budżetu obywatelskiego przyniosło wysyp projektów związanych z transportem. Na liście zwycięskich zadań znalazło się szczególnie dużo projektów rowerowych. Istnieją jednak obawy, że zbyt spontaniczny, podyktowany wynikami głosowania rozwój sieci Łódzkiego Roweru Publicznego pogorszy działanie całego systemu.
Uczestnicy głosowania mogli wybierać po pięć zadań osiedlowych oraz wykraczających zakresem ponad jedno osiedle. Wśród tych drugich, ogólnołódzkich projektów wyróżnia się zadanie przeprogramowania obszarowego systemu sterowania ruchem, o którym
wspominaliśmy niedawno. Za cenę 100 tysięcy złotych ustawienia systemu mają zostać zmienione tak, by wyraźniej niż dotychczas uprzywilejować ruch pojazdów komunikacji miejskiej, rowerzystów oraz pieszych. Głosującym na osiedlach udało się przegłosować kilka zadań związanych z budową dodatkowych przystanków, sygnalizacji świetlnej, chodników czy wyznaczania przejść dla pieszych. Dwa projekty dotyczą udogodnień dla zwiedzających tramwajową zajezdnię muzealną na Brusie.
Zwolenników rowerów więcej, niż przeciwników
Najwięcej zadań dotyczy jednak polityki rowerowej. – Z całej puli 40 mln zł niemal jedna piąta zostanie przeznaczona na rozwój dróg i pasów rowerowych, ale także sieci roweru publicznego – cieszy się prezes Fundacji „Normalne Miasto – Fenomen” Hubert Barański. Miejsca, w których mają pojawić się DDR, to ul. Zachodnia w centrum, Limanowskiego na Bałutach i Przybyszewskiego między Widzewem a Olechowem. – Inwestycje przegłosowane w BO nie należą do najważniejszych, ale sfinansowanie tych kluczowych przekraczałoby możliwości budżetu obywatelskiego (jedno zadanie mogło kosztować maksymalnie 2,5 mln zł). Obserwujemy „przepychanie” drobniejszych inwestycji, na które Zarząd Dróg i Transportu oraz Zarząd Inwestycji Miejskich wciąż nie znajduje czasu chęci, ochoty ani odwagi. Projekty, o których mowa, kosztują niewiele, ale przez to, że nie są spektakularne, nie są traktowane priorytetowo – ocenia H. Barański.
Duży projekt związany z wytyczaniem pasów rowerowych budził zaniepokojenie w niektórych środowiskach zmotoryzowanych łodzian (o związanych z tym kontrowersjach
również pisaliśmy). Mimo to zadanie osiągnęło wymaganą większość, choć algorytm liczenia głosów premiuje raczej projekty mniejsze i mniej kosztowne. – Istnieje w Łodzi środowisko z dezaprobatą – łagodnie mówiąc – reagujące na wszystko, co wiąże się z rowerami. Łodzianie pokazali jednak, że ruch rowerowy jest miastu potrzebny. Malkontenci są w mniejszości – komentuje prezes „Fenomenu”. Zgłoszone przez Inicjatywę „EL00000 – Zmotoryzowani Mieszkańcy Łodzi” projekty dotyczące sondaży w sprawie m. in. dalszej rozbudowy infrastruktury rowerowej nie zyskały poparcia.
W beczce miodu dla środowisk rowerowych jest jednak łyżka dziegciu. – Warto przypomnieć, że dokładnie rok temu cieszyliśmy się z wygranej poprzedniego projektu dotyczącego malowania pasów rowerowych. Pasy
nie powstały do dziś. W ZDiT wciąż są osoby, które to blokują – uważa H. Barański.
Łódzki Rower Publiczny: trzeba iść za ciosem
Bardzo wiele wniosków wiązało się
z siecią Łódzkiego Roweru Publicznego. Projekty zadań dotyczących rozszerzenia sieci pojawiały się niemal na każdym z 36 łódzkich osiedli. Ostatecznie przegłosowano utworzenie stacji ŁRP na: Widzewie Wschodzie, Olechowie i Janowie, osiedlach Marysin-Rogi, Radogoszcz i Teofilów-Wielkopolska na północy miasta, na osiedlu Górniak na południu oraz na Karolewie i Retkini w zachodniej części Łodzi. Dwa zadania miały charakter punktowy i dotyczyły ustawienia samoobsługowych wypożyczalni w konkretnych miejscach (skrzyżowanie Piłsudskiego – Niciarniana i al. Unii Lubelskiej – Srebrzyńska), a jedno – wprowadzenie do sieci
rowerów towarowych.
– Choć sam byłem współautorem kilku takich wniosków, uważam, że rower publiczny nie powinien być poddawany pod głosowanie w budżecie obywatelskim – mówi H. Barański. Jak tłumaczy – specyfika systemu, a zarazem źródło jego
sukcesu frekwencyjnego to fakt, że na początku uruchomiono go tylko w rdzeniu strefy wielkomiejskiej, co pozwoliło na bardzo gęste rozmieszczenie stacji. – Niestety, ze strony władz miasta nie było woli dalszej rozbudowy systemu własnym sumptem niezależnie od budżetu obywatelskiego – nie było więc innego rozwiązania, niż poddanie go pod głosowanie. Zwyciężyły na ogół wnioski dotyczące osiedli największych, ale też mocno oddalonych od centrum – kontynuuje. Między kręgiem, w którym powstaną nowe stacje, a rdzeniem, w którym działają obecne, utworzy się zatem przerwa, w której wypożyczalni nie będzie. Te białe plamy mogą spowodować, że system przestanie być efektywny. Władze miasta powinny więc, w ocenie Fundacji „Fenomen”, wypełnić tę lukę na własną rękę.