Umożliwienie dwukierunkowego ruchu rowerowego na wybranych drogach jednokierunkowych to zadanie przegłosowane przez łodzian w ramach tegorocznego budżetu obywatelskiego. Nie wiadomo jednak, w jakiej formie wniosek zostanie zrealizowany, ani czy uda się uczynić to na wszystkich zaplanowanych ulicach.
Cel: oszczędzić czas i odległość
Idea kontraruchu to ułatwienie rowerzystom poruszania się po mieście. Dopuszczenie jazdy ,,pod prąd" (zwłaszcza w śródmieściu Łodzi, w którym występuje wiele ulic jednokierunkowych) pozwoliłoby w wielu przypadkach skrócić drogę do celu podróży. Wybrane do tego celu ulice są zbyt wąskie, by przenosić ruch samochodów w dwóch kierunkach, mogą jednak służyć do tego celu rowerzystom, którzy zajmują znacznie mniej miejsca na jezdni. Mieliby oni poruszać się przy prawej krawędzi jezdni (zatem – z perspektywy jadących w przeciwnym kierunku kierowców – przy krawędzi lewej).
– Chodzi o małe, spokojne ulice, na których samochodów jest niewiele. Umożliwienie kontraruchu spowodowałoby, że wielu rowerzystów zaczęłoby wybierać takie ulice zamiast równoległych dużych arterii – twierdzi prezes Fundacji ,,Normalne Miasto - Fenomen" Hubert Barański.
W myśl opisu zadania kontraruch ma zostać wprowadzony łącznie na 29 ulicach. Najwięcej z nich znajduje się na Bałutach (9) i na Górnej (8), nieco mniej w Śródmieściu (6), a najmniej na Widzewie (2). Wniosek poparło w głosowaniu 7429 osób.
Same znaki czy kontrapasy?
Ani policja, ani Zarząd Dróg i Transportu samej idei kontraruchu nie kwestionują. Kontrowersje budzi natomiast sposób oznaczenia części jezdni, po której mógłby poruszać się rowerzysta jadący w kierunku przeciwnym do pojazdów mechanicznych.
Według autorów projektu oznakowanie miałoby składać się wyłącznie ze znaków pionowych. Jak czytamy w opisie zadania, pod znakami zakazu wjazdu zamontowano by tabliczkę T-22 "Nie dotyczy rowerów". Oprócz tego ,,Na wylocie tylko dla rowerów ma być ustawiony znak A-7", nakazujący ustąpienie pierwszeństwa. W oparciu o te założenia koszt zadania ustalono na 55 400 złotych.
W opinii funkcjonariuszy łódzkiej policji samo oznakowanie pionowe nie wystarczy. – Należy też wydzielić osobny pas dla rowerów, z którego kierowcy nie będą mogli korzystać. Każda grupa uczestników ruchu musi być zorientowana w sytuacji. Tylko wtedy nie będzie to rodziło sytuacji kolizyjnych – argumentuje rzecznik prasowy Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Łodzi Marzanna Boratyńska. Dodaje, że kierowcy nie będą początkowo przyzwyczajeni do rowerzystów jadących z naprzeciwka, a to właśnie użytkownicy rowerów są najbardziej narażonymi uczestnikami ruchu.
Stanowisko policji podziela Zarząd Dróg i Transportu, do którego, jako do zarządcy wymienionych we wniosku dróg, należy wiążąca decyzja. – Zgodnie z przepisami ruchu drogowego kierowca, skręcając w lewo na drodze jednokierunkowej, ma obowiązek dojechać do lewej krawędzi jezdni. Jeśli przy tej samej krawędzi w przeciwnym kierunku jedzie w tym czasie rowerzysta, dochodzi do sytuacji niebezpiecznej – mówi rzecznik ZDiT Wojciech Kubik. – Dlatego najlepszym rozwiązaniem dla kontraruchu byłoby oddzielenie osobnych przestrzeni dla samochodów i dla rowerzystów wyraźną linią na jezdni. Rowerzyści będą wtedy wiedzieli, w jakim pasie mogą jechać pod prąd, a kierowcy nie będą naruszać tej przestrzeni – kontynuuje.
Fenomen: na pasy zbyt wąsko
W ocenie prezesa ,,Fenomenu" malowanie pasów nie jest konieczne, a w niektórych przypadkach byłoby wręcz szkodliwe. – Szkoda byłoby malować pasy choćby na ul. Roosevelta o odnowionej niedawno zabytkowej nawierzchni – uważa Barański. W przypadku innych ulic wymienionych we wniosku wydzielenie pasa dla rowerów może nie być możliwe. – Polskie przepisy nie zezwalają na malowanie pasów rowerowych węższych, niż 1,5 metra. Jest to możliwe na jezdni o szerokości 5 m, a nie wszystkie ulice spełniają to kryterium – dodaje.
Barański polemizuje z argumentami odwołującymi się do bezpieczeństwa. – W Gdańsku, gdzie od trzech lat kontraruch jest dopuszczony na 150 ulicach, przez ten czas miało miejsce jedno zdarzenie z udziałem rowerzysty. Jego zdaniem jazda z naprzeciwka jest znacznie bezpieczniejsza, niż np. wyprzedzanie rowerzysty na drodze jednokierunkowej. – Kierowca i rowerzysta mają ze sobą kontakt wzrokowy, mogą przewidzieć prędkość drugiego pojazdu, ocenić, czy nie trzeba zatrzymać się i go przepuścić. Nieprzypadkowo poza terenem zabudowanym w przypadku braku chodników pieszy ma obowiązek poruszania się po lewej stronie drogi, właśnie na zasadzie kontraruchu – dowodzi.
Zaniepokojone głosy można usłyszeć także ze strony łódzkich kierowców. Pojawiają się obawy przed kolizją na drodze jednokierunkowej z rowerzystą jadącym z przeciwka w warunkach ograniczonej widoczności, np. po zmroku lub podczas ulewnego deszczu. W dodatku wielu właścicieli rowerów nie dba o wyposażenie ich w oświetlenie.
– Rowerzyści nie mają instynktu kamikaze, choć czasami, podobnie jak niektórzy kierowcy, zachowują się nierozsądnie – odpiera Barański. – W przypadku złej pogody ograniczającej widoczność rowerzysta i tak ma prawo jechać po chodniku, ustępując pierwszeństwa pieszym. A jazda bez oświetlenia jest karana – dodaje.
Policja i ZDiT: bezpieczeństwo najważniejsze
– Ze względu na kwestie prawne w fazie oceny wniosków zadanie zostało przez nas negatywnie zaopiniowane. ZDiT nie ma jednak możliwości niedopuszczenia konkretnego wniosku do głosowania
– przypomina Kubik. – Co do przykładu Gdańska, odpowiedzialność za ewentualne wypadki na drogach z kontraruchem wzięły na siebie tamtejsze władze miasta. My kierujemy się przede wszystkim przepisami. Chcemy zapewnić maksimum bezpieczeństwa – podkreśla rzecznik.
– Gdańsk jest miastem o zupełnie innym układzie ulic. Jest on oparty na okręgu, podczas gdy w centrum Łodzi – na prostokącie. Jesteśmy w kontakcie z kolegami z Gdańska i innych miast, w których wprowadza się ułatwienia dla rowerzystów. Musimy jednak odnosić się do lokalnych łódzkich warunków. Każda taka decyzja musi być gruntownie rozważona z uwzględnieniem m.in. szerokości poszczególnych ulic oraz kwestii parkowania – dodaje Boratyńska.
Jeśli ZDiT nie zmieni stanowiska, ruch rowerów w kierunku przeciwnym do zasadniczego będzie odbywał się po osobnych pasach. Będą musiały zapewne nastąpić korekty w kosztach zadania (pierwotny kosztorys nie przewidywał malowania oznakowania poziomego), a na części spośród wyznaczonych ulic – o ile Barański ma rację co do ich szerokości – kontraruch nie zostanie wprowadzony.
Tymczasem Wydział Ruchu Drogowego łódzkiej policji wydał pozytywną opinię na temat kontraruchu w ulicy 6 Sierpnia, która nie wchodziła w zakres opisywanego zadania. – Będziemy obserwowali, jak to rozwiązanie sprawdzi się w praktyce. Nad kolejnymi projektami organizacji ruchu będziemy się pochylać, gdy dostaniemy je od ZDiT do zaopiniowania – zapowiada Boratyńska.