Choć łódzki samorząd wskazywał na znaczne postępy w sprawie częściowo zawalonej kamienicy, której stan jest na tyle zły, że trzeba było zawiesić ruch tramwajowy w sąsiedztwie gmachu, na przywrócenie komunikacji trzeba będzie poczekać jeszcze co najmniej do grudnia. Procedury formalne trwają, a po ich zakończeniu trzeba będzie liczyć się z dłuższym niż zazwyczaj czasem rozbiórki. Przynajmniej częściowo będzie ona bowiem prowadzona ręcznie.
W zeszłym tygodniu informowaliśmy na naszych łamach o
możliwym przywróceniu kursowania tramwajów po ul. Kilińskiego w Łodzi. Odcinek od Pomorskiej do Narutowicza został wyłączony z ruchu w maju, gdy częściowo zawaliła się jedna z miejskich kamienic stojących w sąsiedztwie torowisa. Po długim czasie braku działań w terenie mających służyć wznowieniu obsługi tramwajowej samorząd otrzymał decyzję konserwatora zabytków o wykreśleniu z rejestru zabytków uszkodzonego gmachu, co ma pozwolić na jego rozbiórkę. To zaś wyeliminuje zagrożenie bezpieczeństwa ruchu.
Finał procedur formalnych jest bliski Teraz samorząd przedstawia bardziej szczegółowy harmonogram robót. Miasto złożyło do Państwowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego wniosek o rozbiórkę nieruchomości przy ul. Kilińskiego 49. Przed wydaniem decyzji konieczne będzie wydanie opinii przez wojewódzkiego konserwatora zabytków. – Mam nadzieję, że nie podważy on woli swojego przełożonego – mówi Marcin Pawlak, dyrektor Zarządu Lokali Miejskich Urzędu Miasta Łodzi (wcześniejszą zgodę na wykreślenie obiektu z rejestru zabytków wydał konserwator generalny).
– W oczekiwaniu na decyzję ZLM zamierza rozpocząć procedurę wyboru wykonawcy prac rozbiórkowych – poinformowało nas Biuro Rzecznika Prasowego Urzędu Miasta Łodzi. Samorząd tłumaczy, że chce być gotowy do natychmiastowego rozpoczęcia wyburzania, kiedy tylko będzie to formalnie możliwe. Kiedy zatem tramwaje mogłyby wrócić na Kilińskiego?
Inauguracja przewozów pod koniec roku – Jeśli procedura przebiegnie sprawnie, rozbiórka mogłaby rozpocząć się jeszcze w listopadzie – szacuje UMŁ. Sama rozbiórka potrwa co najmniej dwa tygodnie. Przynajmniej częściowo będzie ona bowiem prowadzona ręcznie, bez użycia ciężkiego sprzętu. Stan konstrukcji gmachu jest bowiem na tyle zły, że zagrażałoby to bezpieczeństwu.
– Kamienica powinna zniknąć z powierzchni ziemi w grudniu – szacuje magistrat. Wówczas tramwaje mogłyby ponownie wjechać na zamknięty odcinek. Przerwa w ruchu potrwa więc w wariancie optymistycznym jeszcze prawie kwartał.