Podłódzkie samorządy poszukują niezależnych źródeł finansowania niezbędnej modernizacji podmiejskiej sieci tramwajowej. Praktycznie kończy to okres prób realizacji wspólnego przedsięwzięcia wszystkich zainteresowanych gmin, w tym Łodzi. Jak wpłynie to na przyszłość połączeń?
Kryzys technologiczno-organizacyjny wokół systemu łódzkich tramwajów podmiejskich jest na naszych łamach opisywany już od kilku lat. Serię artykułów poświęconych tej problematyce rozpoczęły te dotyczące projektu Łódzkiego Tramwaju Metropolitalnego, śmiałej wizji przygotowanej wspólnie przez wszystkie zainteresowane samorządy. Choć
prace nad ŁTM formalnie wciąż się toczą, wydaje się, że nadszedł czas na ostateczne porzucenie nadziei na jego realizację.
Sukces Pabianic utorował drogę innym samorządomNa początku tego roku o nierealności wspólnego przedsięwzięcia głośno powiedział jako pierwszy prezydent Pabianic Grzegorz Mackiewicz. Miasto nie wyszło co prawda formalnie z międzygminnego porozumienia będącego podstawą do prowadzenia prac przygotowawczych, ale rozpoczęło niezależną walkę o przyszłość swojej trasy. Na mocy innej umowy – z samym tylko Ksawerowem – złożyło wniosek o dotację na remont torowiska i sieci energetycznej – i ją dostało.
Teraz
drogą utorowaną przez Pabianice zdają się podążać kolejne gminy. Co prawda w ramach obecnej perspektywy budżetowej UE nie mogą one liczyć na podobnie dużą dotację, która pozwoliłaby – tak jak będzie to mieć miejsce w przypadku linii ksawerowsko-pabianickiej – na kompleksowy remont, ale rozpoczęły one starania o pozyskanie mniejszych kwot, które umożliwiłyby przeprowadzenie doraźnych prac. Na razie takie kroki podjęły władze
Zgierza i
Konstantynowa Łódzkiego (przy czym wydaje się, że ten drugi ma póki co większe szanse na sukces).
Refleksja potrzebna, ale spóźnionaZatem choć jeszcze kilka miesięcy temu z koncepcją ŁTM wiązano duże nadzieje, podłódzkie gminy zdają się rozumieć, że nie ma obecnie szans na jej realizację. Refleksję tę można ocenić jako w dużej mierze spóźnioną właśnie z powodu wyczerpania się możliwości zdobycia znaczących środków. Tym niemniej daje ona nadzieję na utrzymanie systemu tramwaju podmiejskiego przy życiu – przynajmniej na niektórych mniej peryferyjnych trasach (wciąż nie ma bowiem żadnych konkretnych planów finansowania niezbędnych w średniej perspektywie robót na liniach do Lutomierska i Ozorkowa).
Konsekwencją obecnego trendu będzie jednak także konieczność pozyskania kolejnych funduszy już w najbliższych latach. Władze Konstantynowa przyznają, że nawet jeśli uda się zdobyć oczekiwane wsparcie, nie pozwoli ono nawet na wszystkie potrzebne roboty infrastrukturalne, nie wspominając o kwestiach taborowych. Podobnie jest w przypadku Zgierza – złożony wniosek dotyczy tylko niewielkiego fragmentu torowiska.
Podzielenie projektu problemem w przypadku linii ozorkowskiejPraktyczna rezygnacja z realizacji wspólnego przedsięwzięcia pokazuje nie tylko skalę trudności z pozyskaniem gigantycznego dofinansowania na realizację – być może – przeskalowanego projektu, ale także problemy z koordynowaniem pracami, w których uczestniczy tak wiele podmiotów o niejednokrotnie sprzecznych interesach. To o tyle istotne, że brak porozumienia wszystkich gmin znacząco zmniejsza szanse na przetrwanie
linii ozorkowskiej. Trudno bowiem wyobrazić sobie, by poważne inwestycje wykonała na swoim terenie gmina wiejska Zgierz, przez której teren przebiega znacząca część trasy.