Pierwszy tramwaj, który przemierzył całą Trasę W-Z, wyruszył z pętli Wyszyńskiego o 4.44 nad ranem. Tunel drogowy wzdłuż al. Mickiewicza i Piłsudskiego otwarto o 6.00. Choć tramwaje po powrocie na najważniejszy ciąg wschód – zachód cieszą się dużą popularnością, daje się zauważyć wiele niedociągnięć technicznych oraz organizacyjnych.
Stan przejściowy
Władze miasta, podkreślając dumę z terminowego zakończenia największej inwestycji w transport zbiorowy, przyznają jednocześnie, że nie wszystko udało się dopiąć na ostatni guzik. – Proszę jeszcze o chwilę cierpliwości. Nie od razu wszystko będzie przebiegało bezproblemowo – apeluje prezydent Hanna Zdanowska.
Na przystankach wiszą ostrzeżenia, że początkowo tramwaje mogą nie trzymać się rozkładu jazdy. Pierwszy miesiąc to czas potrzebny na skalibrowanie całego systemu sterowania ruchem, przyspieszenie może więc nie być od razu odczuwalne. Wykonawcy zapowiadają jednak uzyskanie docelowej przepustowości w ciągu miesiąca. Trwają też jeszcze prace wykończeniowe i związane z zamówieniem uzupełniającym, między innymi wymiana nawierzchni drogowych oraz przebudowa parkingu przed Urzędem Marszałkowskim przy al. Piłsudskiego. Powinny one zakończyć się w czasie od dwóch tygodni do miesiąca.
Choroby wieku dziecięcego
Pierwszego dnia po wznowieniu ruchu tramwajów dało znać o sobie wiele usterek. Wynikały one nie tylko ze wspomnianej kalibracji SSR. Do wczesnego popołudnia kilka razy powtarzały się zaniki napięcia. Około 14, z powodu połamania pantografu przez jeden z wagonów (co ciekawe – przy dworcu Łódź Kaliska, a więc na eksploatowanym już od ponad tygodnia odcinku retkińskim), tramwaje jadące z centrum były kierowane objazdem na pętlę Żabieniec. Na pętli autobusowo-tramwajowej na Olechowie zgromadzono rezerwę autobusów, mających w razie potrzeby zapewnić komunikację zastępczą. Oprócz tego rzucały się w oczy m. in. nieczynne windy, niedziałające elektroniczne tablice przystankowe, niewykończone budynki ekspedycji oraz kursowanie wariantu linii, którego istnienia nie odnotowywały rozkłady jazdy (3A na trasie Wycieczkowa – Augustów).
Część brygad linii 10 obsługują niskopodłogowe wagony Cityrunner, które z uwagi na zły stan torów zniknęły z Trasy W-Z w 2011 roku. Zamówione przez Łódź 22 nowe tramwaje Pesa Swing, które pierwotnie miały dotrzeć do Łodzi wraz z uruchomieniem trasy, według skorygowanego harmonogramu mają zostać dostarczone przez bydgoską fabrykę do połowy grudnia. – Jesteśmy w kontakcie z prezesem Pesy – zapewnia prezydent Zdanowska.
Wygaszanie popytu?
O ile techniczne niedoróbki zostaną pewnie szybko usunięte, znacznie więcej niepokoju budzi kwestia wykorzystania zmodernizowanej infrastruktury. Tramwaje kursują bowiem po niej rzadziej, niż przed rozpoczęciem inwestycji. – W czerwcu 2013 r. na centralnym odcinku Trasy W-Z mieliśmy 22 kursy tramwaju na godzinę. Dziś mamy 20 kursów na godzinę, a w dodatku linia autobusowa 98 znika ze wspólnego z tramwajami odcinka – punktuje ekspert Łódzkiej Inicjatywy na rzecz Przyjaznego Transportu Tomasz Bużałek. – Na łączną częstotliwość przed przebudową składało się po osiem kursów linii 8 i 10 oraz sześć kursów linii 14. Podobnie było na Retkini, z tym, że tam linię 8 zastępowała 12 o tej samej częstotliwości. Do tego równolegle 3 lub 4 razy na godzinę kursował autobus linii 98. Na Widzewie tramwaje kursowały nieco rzadziej, ale tramwaj był tam dodatkowo wzmacniany liniami autobusowymi – wylicza specjalista.
W ocenie przedstawiciela ŁIPT łódzki Zarząd Dróg i Transportu od dawna prowadzi politykę wygaszania popytu poprzez zmniejszanie liczby kursów. – To z kolei powoduje spadek liczby pasażerów, ponieważ komunikacja jest coraz mniej atrakcyjna, a na tramwaj trzeba czekać coraz dłużej – podsumowuje.
– To nieprawda, że tramwaje będą jeździły rzadziej. Nie zgadzam się z tym stanowiskiem. Już to wyjaśnialiśmy – odpiera dyrektor ZDiT, nie podając jednak konkretnych danych. Wcześniej prezentowane przez Zarząd wyliczenia, do których nawiązuje dyrektor, pomijały natomiast linie 14 oraz 98.
Jak dodaje G. Nita, zbyt duża częstotliwość mogłaby powodować wzajemne blokowanie się tramwajów. – Można pogratulować specjalistom od inżynierii ruchu w ZDiT, że im lepsza infrastruktura i bardziej zaawansowane rozwiązania techniczne, tym mniej tramwajów są w stanie wpuścić na tory. Jeszcze dwa lata temu, nie mówiąc już o 2001 roku po wprowadzeniu reformy komunikacyjnej, tramwajów było znacznie więcej i nie blokowały się nawzajem – ripostuje T. Bużałek. Jak dodaje, jeśli nawet infrastruktura po przebudowie nie pozwala na taką liczbę kursów, powinno się zamówić do obsługi Trasy W-Z bardziej pojemne, np. 40-metrowe wagony tramwajowe.
Biznes liczy straty, ale żywi nadzieję
Przeszło dwuletnia inwestycja była okresem ciężkiej próby nie tylko dla pasażerów komunikacji miejskiej oraz kierowców. Jej skutki odczuli także przedsiębiorcy, zwłaszcza prowadzący działalność przy centralnym odcinku al. Piłsudskiego i Mickiewicza. Utrudnienia w dojeździe, a okresowo także w dojściu do poszczególnych placówek wywołały spadki obrotów. – Byliśmy zmuszeni obniżyć czynsz dla najemców stoisk, co odbiło się negatywnie także na naszych dochodach – mówi prezes zarządu Spółdzielczych Domów Handlowych „Central” Wiesława Kołek.
Część handlowców uważa jednak, że zwiększona dostępność komunikacyjna po zakończeniu inwestycji pomoże im odrobić straty. – Warto było znieść te niedogodności – ocenia dyrektor centrum handlowego „Galeria Łódzka” Beata Stefańska. – Przez ostatnie 2 lata obserwowaliśmy postępy prac. Wykorzystaliśmy ten czas, by przygotować obiekt dla klientów. Podczas przebudowy kilku najemców pożegnało się z nami, ale inwestycja nie była jedyną przyczyną ich decyzji. Rotacja występuje zawsze – przekonuje. Dziś wszystkie lokale w GŁ są wynajęte. – Otwarcie Trasy W-Z to dla nas strategiczny dzień. Trzeba patrzeć w przyszłość. Pamiętajmy, że brak inwestycji nie daje gwarancji stabilności biznesu nigdy i nigdzie – mówi B. Stefańska.