Zapowiadana od dawna przebudowa wiaduktu nad torami kolejowymi w ciągu ul. Przybyszewskiego może w końcu stać się faktem. Władze Łodzi zapowiedziały złożenie wniosku o dofinansowanie tego zadania z funduszy europejskich. Zanim prace zostaną zakończone, minie jednak kilka lat.
Stan techniczny wybudowanego w 1978 r. wiaduktu od dawna budził niepokój. Władze miasta zamierzały zburzyć go i wybudować od nowa w ramach projektu „Tramwaj dla Łodzi”, jednak na skutek decyzji Centrum Unijnych Projektów Transportowych zadanie to
musiało zostać skreślone z listy wchodzących w jego skład inwestycji. Samorząd zapowiedział wówczas, że będzie starał się pozyskać finansowanie zewnętrzne przy pomocy osobnego wniosku. Dopiero gdyby wszystkie próby znalezienia wsparcia zawiodły, remont zostałby sfinansowany całkowicie z budżetu miasta. – Stan wiaduktu wymaga pilnej interwencji – przyznaje wiceprezydent Wojciech Rosicki.
W październiku pojawiła się szansa na uzyskanie dofinansowania z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Łódzkiego na transport niskoemisyjny. – Aby otrzymać środki, o które się ubiegamy, i móc objąć inwestycją także drogową część wiaduktu, musimy spełnić określone kryteria – wyjaśnia wicedyrektor Zarządu Inwestycji Miejskich Katarzyna Mikołajec. Wymóg wstępny to modernizacja ok. 2,8 km linii tramwajowej w ciągu ul. Przybyszewskiego, najlepiej bezpośrednio sąsiadującej z wiaduktem. Nie mogą to być tory biegnące na zachód, bo zaledwie 5 lat temu zostały przebudowane na pas autobusowo-tramwajowy. Torowisko na wschód do Ronda Sybiraków również jest jednak w stosunkowo dobrym stanie (jeden odcinek był wyremontowany w roku 2004, drugi w 2000).
– To na razie tylko przymiarki – jesteśmy dopiero na etapie ustalania zakresu projektu. Być może jednak uda się włączyć do niego inny fragment ul. Przybyszewskiego, niestety niepowiązany z wiaduktem – odcinek Piotrkowska – Kilińskiego (bez skrzyżowania z tą ostatnią), który po zakończeniu inwestycji wchodzących w skład „Tramwaju dla Łodzi” pozostanie ostatnim niewyremontowanym fragmentem torowiska na całej ulicy – ma nadzieję Mikołajec. Byłoby to dobre rozwiązanie, bo – jak przyznaje – wymaga on przebudowy znacznie bardziej, niż ten przy Lodowej. Przy okazji ZIM chce też przebudować położoną przy tej ulicy pętlę tramwajową Cmentarz Zarzew, nieremontowaną od czasu otwarcia (równoczesnego z wiaduktem).
Na samym wiadukcie torowisko ma być kontynuacją wspomnianego pasa autobusowo-tramwajowego. Pod wiaduktem ma powstać w przyszłości przystanek kolejowy, który mógłby stać się częścią multimodalnego węzła przesiadkowego. – Na pewno przekażemy wykonawcy zadanie doprojektowania brakującego odcinka (niezależnie od tego, który ostatecznie zostanie wybrany) i zaktualizowania dokumentacji projektowej dla wiaduktu – deklaruje wicedyrektor ZIM.
Pracownicy Zarządu są w trakcie analizy kosztów. Cała wartość projektu musi się zmieścić w kwocie 113 mln zł, w tym ok. 79 mln zł mogłoby pochodzić ze środków europejskich. Sam wiadukt kosztowałby ok. 80 mln zł. – Próbujemy za ograniczoną sumę przebudować jak najdłuższy odcinek linii tramwajowej. Koszty raczej nie pozwolą nam dołączyć do inwestycji ciągów pieszych czy rowerowych – zapowiada Mikołajec. Zgodnie z wytycznymi, by nowe inwestycje ze środków unijnych w niskoemisyjny transport łączyły się z zakupem taboru, ZIM planuje włączyć w zakres projektu także wagony niskopodłogowe. Taka inwestycja pochłonie jednak dużą część środków na całe przedsięwzięcie, dlatego prawdopodobnie wagonów będzie mało (na razie przedstawiciele Urzędu Miasta mówią o dwóch).
Na przełomie bieżącego i przyszłego roku ZIM chce zlecić studium wykonalności. W październiku 2019 r. ma zostać złożony wniosek o dofinansowanie. Sama realizacja inwestycji potrwa prawdopodobnie około 2,5 roku.