Łódzcy radni opozycji skierowali do Najwyższej Izby Kontroli wniosek o zbadanie działania łódzkiego obszarowego systemu sterowania ruchem. Powstały jako część rozbudowy i modernizacji Trasy W-Z system zdaniem wielu łodzian wciąż nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań. Specjaliści NIK mają sprawdzić, czy popełniono błąd na etapie zamówienia bądź realizacji zlecenia, a także, czy zapewniono właściwy nadzór nad jego wykonywaniem.
Umowę na wykonanie systemu sterowania ruchem
podpisano w sierpniu 2014 r. Wykonawca, warszawska firma Sprint, podłączył do systemu 240 skrzyżowań w całej Łodzi. Oparty na pomiarach ruchu przy pomocy kamer oraz pętli indukcyjnych system miał przede wszystkim poprawić płynność przejazdu przez miasto tramwajów i autobusów. Początkowo zakładano jego oddanie do użytku w październiku ubiegłego roku, jednak termin uruchomienia, a następnie osiągnięcia pełnej funkcjonalności
kilkukrotnie przekładano.
Radni: Pieniądze w błoto
W ocenie autora wniosku, radnego Marcina Zalewskiego z klubu PiS, OSSR nawet dziś nie spełnia swojej roli. – Mieszkańcy skarżą się na spadek jakości funkcjonowania komunikacji miejskiej, jej opóźnienia, a także na długie oczekiwanie na przejściach dla pieszych. Wielokrotnie interweniowaliśmy u władz miasta, jednak w odpowiedzi słyszeliśmy zapewnienia, że wszystko jest w porządku, a system się kalibruje lub dostraja – twierdzi radny.
– Obawiamy się, że system albo został źle przygotowany, albo ktoś nie umie go obsłużyć. Urząd Miasta oraz Zarząd Inwestycji Miejskich naszym zdaniem nie są w stanie rozstrzygnąć tej sprawy. Dlatego wystosowaliśmy do Prezesa Najwyższej Izby Kontroli pismo z prośbą o przeprowadzenie kontroli w tym zakresie – dodaje. Wtóruje mu kolega z klubu PiS Bartłomiej Dyba-Bojarski, podkreślając, że budowa systemu kosztowała 88 mln zł (po zwiększeniu zakresu w trakcie realizacji), a z efektów nie są zadowoleni ani pasażerowie MPK, ani zmotoryzowani mieszkańcy.
ZIM: Nie ma cudownych lekarstw
Przedstawiciele ZIM nie odnoszą się do faktu złożenia wniosku o kontrolę. Zwracają jednak uwagę, że wysiłki w celu usprawnienia działania systemu są podejmowane przez cały czas. – Jeśli system rozładuje natężenie ruchu w jednym miejscu, przeniesie się ono gdzie indziej. Nigdy nie mówiliśmy, że jest to antidotum na nasilenie ruchu samochodowego w mieście – powiedział dyrektor Zarządu Grzegorz Nita w rozmowie z Radiem Łódź. W nieoficjalnych rozmowach irytację z powodu działania OSSR wyrażają jednak także przedstawiciele Urzędu Miasta.
Wywołane działaniem systemu rozczarowanie łodzian przybiera także inne formy. W zakończonym w ostatnią niedzielę głosowaniu w sprawie budżetu obywatelskiego jedną z propozycji było zadanie L0029 „Skrócenie czasu przejazdu komunikacji miejskiej i nadanie jej priorytetu poprzez przeprogramowanie OSSR”. „Przy okazji należy również zlikwidować konieczność naciskania przycisku na przejściach dla pieszych i przejazdach dla rowerów, jeżeli jednocześnie jest zielone dla samochodów w tym samym kierunku” – dodano w opisie zadania. Koszt dokonania niezbędnych zmian został wyceniony przez autorów wniosku na 100 tysięcy złotych. Nie wiadomo jeszcze, ilu z 204468 głosujących poparło projekt.