Zapowiadany na poniedziałek strajk motorniczych i kierowców łódzkiego MPK nie dojdzie do skutku. Związkowcy porozumieli się z zarządem co do postulowanych przez siebie podwyżek. Koszty zostaną jednak przerzucone na podróżnych.
O porozumieniu poinformował prezes MPK. Porozumienie kończące spór zbiorowy podpisano – według niego – dziś przed południem. Postulaty płacowe związkowców zostały spełnione. – Pracownicy od 1 września dostaną podwyżkę stawki godzinowej o 2 zł, a miesięcznej – o 340 zł – mówi Papierski. Strona związkowa ustąpiła, przynajmniej na razie, w sprawie daty wyrównania: wynagrodzenia według nowych zasad mają być naliczane z wyrównaniem od 1 września, a nie – jak żądali wcześniej pracownicy – od 1 czerwca.
Związki nie będą przeciw
Jeszcze przed kilkoma dniami –
jak pisaliśmy – przedstawiciele MPK zarzekali się, że pieniędzy na podwyżkę nie ma. Dodatkowych środków nie znaleziono też w budżecie miasta. Co więc uległo zmianie? – Mamy obietnicę związków zawodowych, że nie ustosunkują się negatywnie do propozycji podwyżek cen biletów – mówi prezes.
Inaczej przedstawia ten aspekt porozumienia przewodniczący „Solidarności” MPK Łódź Andrzej Szymczak. – O wydawaniu opinii w sprawie podwyżek decydują struktury regionalne. Prawdopodobnie przyjmą one po prostu podwyżki cen do wiadomości – przewiduje związkowiec.
Jeszcze rzadsze kursy? Być może...
Właśnie przerzucenie kosztów na pasażerów MPK jest, według prezesa – oprócz ograniczania liczby kursów – jedynym możliwym sposobem wygospodarowania funduszy na podwyżki. Nie jest wykluczenie połączenie w jakimś stopniu tych dwóch kierunków. Bilety mają podrożeć o ok. 10% – bilet 20-minutowy może więc wkrótce kosztować 4,40 zł. Konkretne decyzje zapadną w najbliższych tygodniach na sesji Rady Miejskiej, być może zwołanej w trybie nadzwyczajnym.
– Nie grozi nam utrata płynności finansowej. Miasto rozlicza się z nami w formie rekompensaty. Wyrażając zgodę na podpisanie porozumienia, samorząd powinien zabezpieczyć konieczne środki właśnie w rekompensacie – zapewnia Papierski. Wysokość koniecznej kwoty jest szacowana na 7 mln zł tylko w bieżącym roku.
Pasażerowie na marginesie
Czy MPK nie obawia się, że – wobec
kolejnej w ostatnich latach podwyżki cen – pasażerowie odwrócą się od transportu zbiorowego? – Zawsze można snuć takie przypuszczenia. Liczymy jednak, że nie spowoduje to utraty wpływów z biletów – odpowiada prezes.
Widmo utraty pasażerów – i, w konsekwencji, jeszcze większego zakorkowania miasta oraz pogorszenia jakości życia – nie spędza snu z powiek także przynajmniej części związkowców. – O podwyżkach cen biletów lub ograniczaniu połączeń będzie decydowała Rada Miejska. Nie myślę o tym – ani też o wpływie takich działań na liczbę pasażerów – bo nie mam na to wpływu. Jako związki dbamy o interesy pracowników – deklaruje Szymczak.
Obie strony koncentrują się więc na własnych korzyściach partykularnych: dla zarządu MPK jest to wynik finansowy, dla związków – podwyżka wynagrodzeń. Nie negując ani celowości redukcji deficytu w budżecie spółki, ani potrzeby lepszego opłacania pracowników – należy z przykrością zauważyć, że partnerzy dialogu wydają się zapominać o samym celu działania komunikacji publicznej. Ryzyko odwrócenia się jeszcze większej liczby łodzian od transportu zbiorowego – który już dziś nie cieszy się w Łodzi najlepszą opinią – jest bagatelizowane lub całkiem pomijane. Żadna ze stron nie wspomina o zabiegach na rzecz poprawy efektywności połączeń tramwajowych i autobusowych – choć konkretne propozycje takich działań
są wysuwane przez organizacje pozarządowe od dawna. Nie słychać też o planach rezygnacji z przeskalowanych i kosztownych miejskich inwestycji, takich jak zapowiadana budowa nowego gmachu Urzędu Miasta w Nowym Centrum Łodzi – choć taki krok mógłby uwolnić w kolejnych latach duże środki w napiętym miejskim budżecie.