Ostatnie miesiące przyniosły z jednej strony zakończenie największej z realizowanych na łódzkiej sieci tramwajowej modernizacji podmiejskich linii, a z drugiej – fizyczną likwidację torowiska najdłuższej z czynnych do niedawna tras. Pięć lat po wybuchu dużego kryzysu infrastrukturalnego, który dotknął wszystkie połączenia tramwajowe wybiegające poza Łódź, powoli krystalizuje się nowy obraz sieci. Będzie ona istotnie krótsza niż jeszcze na początku 2018 r.
Łódzka sieć tramwajowa przez cały XX wiek znacznie różniła się od innych systemów miejskiej komunikacji szynowej w polskich miastach. Od 1901 r. rozwijano tu bowiem nie tylko połączenia miejskie, lecz także podmiejskie, wybiegające do większości miast satelickich. Odrębna od przewoźnika miejskiego spółka Łódzkie Wąskotorowe Elektryczne Koleje Dojazdowe uruchomiła trasy do Pabianic, Zgierza, Ozorkowa, Konstantynowa Łódzkiego, Lutomierska, Aleksandrowa Łódzkiego, Rzgowa i Tuszyna. Nigdy nie doszło zaś do realizacji śmiałych planów budowy trasy do Brzezin. Do lat 90. ubiegłego stulecia przetrwały wszystkie odnogi z wyjątkiem tuszyńskiej.
Wówczas doszło do istotnych przekształceń, których skutki mają fundamentalny wpływ na aktualną kondycję systemu. Likwidacji uległy dwie kolejne trasy: aleksandrowska i rzgowska, pozostałe wydzielono zaś strukturalnie z łódzkiego MPK; tym samym nawiązano do modelu przedwojennego. Zamiast jednego przedsiębiorstwa będącego swoistym spadkobiercą tradycji ŁWEKD powołano jednak dwa: Tramwaje Podmiejskie (przejęło ono linie konstantynowską i lutomierską) oraz Międzygminną Komunikację Tramwajową (ta rozpoczęła obsługę wszystkich pozostałych odcinków). Oba przedsiębiorstwa stały się wspólną własnością gmin z aglomeracji. Gminy stały się też właścicielami infrastruktury liniowej. Torowiska i sieć górną podzielono zatem na stosunkowo krótkie fragmenty, za których utrzymanie zaczęły odpowiadać samorządy, w tym wiejskie gminy Zgierz i Lutomiersk (ten ostatni uzyskał prawa miejskie dopiero ćwierć wieku później).
W 2012 r., w wyniku decyzji władz Łodzi o powierzeniu realizacji wszystkich usług komunikacyjnych własnej spółce MPK-Łódź, podłódzkie gminy musiały również zdecydować się na usługi wyłącznie tego operatora. Wówczas lub nieco wcześniej satelickie ośrodki zawarły więc nowe porozumienia ze stolicą aglomeracji, na mocy których to Łódź stała się organizatorem komunikacji tramwajowej także poza granicami administracyjnymi miasta. Infrastruktura pozostała jednak w rękach gmin, a tym brakowało środków na prowadzenie kompleksowych remontów. Stopniowo obniżana była więc prędkość kursowania tramwajów, a w 2018 r. doszło do wybuchu kryzysu, który z czasem objął wszystkie istniejące odcinki.
Zgierz przywrócił kursy, ale tylko na krótszej z odnóg
Na początku roku MPK poinformowało, że z uwagi na stan torowiska zamierza zaprzestać obsługi linii wychodzących na północ – do Zgierza (do pętli przy pl. Kilińskiego) i do Ozorkowa. Obie odnogi rozpoczynały się krótkim odcinkiem wspólnym od pętli Helenówek na granicy Łodzi i Zgierza do węzła Kurak. Należy przy tym zaznaczyć, że większa część samego Zgierza była obsługiwana przez tramwaje jadące do i z Ozorkowa, bo to dłuższa z tras biegła przez centrum ze Starym Rynkiem (dziś pl. Jana Pawła II) i północną, znacznie wysuniętą dzielnicę Proboszczewice. Miasto deklarowało, że będzie dążyć do wznowienia ruchu, ale remont krótszej z tras – do pl. Kilińskiego – udało się rozpocząć dopiero w 2019 r.
Prace zakończyły się ostatecznie pod koniec 2021 r. Wtedy do Zgierza wydłużona została łódzka linia nr 6. Część taboru obsługującego połączenie ze ścisłym centrum stolicy aglomeracji stanowią pojazdy niskopodłogowe, które wcześniej nie mogły dotrzeć do Zgierza. Najistotniejsze było jednak samo przywrócenie kursów – stało się to w momencie, w którym wszystkie pozostałe odcinki podłódzkie pozostawały nieczynne.
Co jednak z trasą do Ozorkowa? Gminy, które są właścicielami poszczególnych odcinków torowiska, od początku miały duży problem z wypracowaniem wspólnej strategii realizacji niezbędnych prac. Zgierz rozważał zatem samodzielny remont własnej części linii i budowę nowej pętli przy granicy z gminą wiejską Zgierz. Dotychczas realizacja tych planów nie została jednak nawet rozpoczęta.
– Horyzont realizacji planów raczej się oddalił, niż przybliżył – przyznaje Renata Karolewska odpowiedzialna za kontakty z mediami w Urzędzie Miasta Zgierza. Tłumaczy, że aktualna kondycja finansowa samorządów jest o wiele trudniejsza niż jeszcze dwa czy trzy lata temu. Miasto stara się więc zastąpić niekursujący od pięciu lat tramwaj autobusami linii 10 i wariantowej 10S.
Ozorków miał nadzieję, ale ją porzucił
O zamiarze odtworzenia połączenia tramwajowego z Łodzią zapewniał także burmistrz Ozorkowa Jacek Socha. Deklarował, że jego miasto znajdzie środki na prace infrastrukturalne na swoim terenie, ale dużym problemem pozostawać miał brak woli zaangażowania się w inwestycję gminy wiejskiej Zgierz. Administruje ona sporym odcinkiem od granicy ze Zgierzem aż do styku z gminą Ozorków, przy czym torowisko przebiega tam przez obszary słabo zurbanizowane. Przy okazji robót drogowych Ozorków ułożył zatem nawet kilkudziesięciometrowy fragment nowego toru, nie wskazał jednocześnie na żadne konkrety dotyczące zasadniczych prac.
Pięć lat później miasto rozpoczęło natomiast rozbiórkę torowiska na terenie dawnej pętli przy ul. Cegielnianej. – Miasto planuje w tym roku zrezygnować z dzierżawy tego terenu – tłumaczy Izabela Dobrynin z Urzędu Miasta Ozorkowa. Kraniec zlokalizowany był bowiem na posesji prywatnej, a magistrat porządkuje obszar przed jego zwróceniem właścicielowi. Praktycznie niweluje to do zera szanse na odtworzenie trasy w dawnym kształcie.
Nasza rozmówczyni przekonuje, że możliwe będzie przywrócenie komunikacji z Ozorkowem dzięki ewentualnej budowie nowej infrastruktury, ale nie toczą się w tej sprawie żadne rozmowy. Gminy nie podjęły dotychczas starań na przykład o środki europejskie z nowej perspektywy 2021-2027. Nie prowadzą w tej sprawie żadnych negocjacji, a jest jasne, że część jednostek nie będzie w stanie przeprowadzić choćby najskromniej zakrojonego remontu bez wsparcia zewnętrznego.
Konstantynów remontuje, ale z opóźnieniem
Rok po zawieszeniu przewozów do Ozorkowa i Zgierza MPK odmówiło dalszej eksploatacji dwóch kolejnych linii: konstantynowskiej i stanowiącej jej przedłużenie lutomierskiej. Miasto Konstantynów niedługo po likwidacji kursów rozpoczęło starania o środki europejskie na remont torowiska, ale tylko do trójkąta manewrowego w parku miejskim. Tymczasem spory obszar miasta miał bezpośrednie połączenie z Łodzią dzięki kursom realizowanym w dłuższej relacji Łódź – Konstantynów Łódzki – Lutomiersk.
W złym stanie technicznym był także początkowy odcinek trasy leżący w granicach administracyjnych Łodzi. Oba miasta wspólnie zleciły kompleksowy remont, który zaczął się jednak dopiero w 2022 r. Prace, zwłaszcza na odcinku łódzkim, idą do przodu bardzo powoli. Wciąż nie ma bowiem tzw. decyzji ZRID, na mocy której stolica regionu będzie mogła prowadzić zasadniczą część inwestycji. Stawia to pod znakiem zapytania realność ukończenia zadania do końca roku, co z kolei może skutkować problemami w rozliczeniu unijnych dotacji, jakie otrzymały zarówno Łódź, jak i Konstantynów Łódzki.
– Ostateczny termin zakończenia robót będzie można określić po otrzymaniu decyzji – mówi Małgorzata Loeffler, rzecznik prasowy Zarządu Inwestycji Miejskich Urzędu Miasta Łodzi. Zapewnia też, że niezbędne dokumenty powinny zostać wydane w najbliższym czasie. Na razie trudno jednak określić, kiedy pierwszy po wieloletniej przerwie tramwaj z Łodzi dotrze do Konstantynowa.
Gdzie Lutomiersk, a gdzie CPK?
Starania o modernizację linii lutomierskiej nigdy nie zostały skonkretyzowane. Marszałek województwa łódzkiego Grzegorz Schreiber z PiS poinformował jednak w 2020 r., że porozumiał się z rządem Zjednoczonej Prawicy w sprawie dofinansowania remontu torowiska w ramach puli na zadania towarzyszące budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego. Argumentem miało być m.in. zapewnienie możliwości dojazdu do linii kolejowej przebiegającej przez Łódź, a będącej fragmentem jednej z tzw. szprych układu kolejowego projektowanego przez CPK.
Trzy lata później realizacja prac nie wydaje się jednak realna, przynajmniej w krótkim horyzoncie czasowym. Województwo twierdzi, że ustaliło z gminami Konstantynów i Lutomiersk, że te przygotują model komunikacyjny, do którego chciałyby dążyć, oraz określą zakres oczekiwanego wsparcia. – Niestety takie dane dotychczas do nas nie dotarły – usłyszeliśmy w Wydziale Prasowym Urzędu Marszałkowskiego Województwa Łódzkiego.
Jedyny happy end w Pabianicach
Na krótko wstrzymany został też ruch tramwajów do Pabianic. MPK tłumaczyło to bardzo złym stanem sieci górnej, ale podłódzkie miasto zleciło naprawę awaryjną, po której kursy przywrócono – na krótko. Udało się bowiem pozyskać środki na najbardziej złożony organizacyjnie projekt remontu podmiejskiej infrastruktury tramwajowej na terenie dwóch gmin: miasta Pabianice i gminy Ksawerów leżącej między Pabianicami a Łodzią. Stało się to możliwe dzięki wielu porozumieniom ponad podziałami partyjnymi: prezydent Pabianic wywodzący się z Platformy Obywatelskiej składał wszystkie wnioski wspólnie z wójtem Ksawerowa z PiS. Część dotacji zewnętrznej przyznał poprzedni marszałek województwa reprezentujący dawną koalicję PO-PSL, część – aktualnie urzędujący Grzegorz Schreiber ze Zjednoczonej Prawicy. Pieniądze pochodziły także z dotacji rządowej.
Projekt obejmujący również przebudowę szeregu ulic w centrum Pabianic był realizowany ze sporym opóźnieniem, które ostatecznie sięgnęło około dwóch lat. Miasto tłumaczyło to problemami z pozyskaniem materiałów budowlanych w okresie pandemii i dużą liczbą niezidentyfikowanych wcześniej kolizji z sieciami podziemnymi. Na jednym z odcinków znacznie przeciągnęły się też prace archeologiczne. 1 lipca 2023 r. pierwszy po czterech latach tramwaj dotarł jednak wreszcie z Łodzi do pętli u zbiegu Łaskiej i Wiejskiej w Pabianicach.
– Tramwaje do Łodzi kursują teraz znacznie szybciej – komentuje Aneta Klimek, rzecznik prasowy prezydenta Pabianic. Podkreśla, że co drugi kurs na wznowionej linii 41 jest obsługiwany taborem niskopodłogowym. Bez przesiadki można znów dotrzeć tramwajem do pl. Niepodległości, ważnego węzła komunikacyjnego w południowej części Łodzi.
Nowe życie dawnych zajezdni
Nowe role przypadły dawnym zajezdniom spółek podmiejskich. Niewykorzystywana od 2012 r. baza na Helenówku stanie się nowym Zakładem Techniki MPK. Pod granicę Łodzi i Zgierza przeniesie się więc zakład remontowy z ul. Tramwajowej, na którego terenie ma powstać nowa nitka miejskiej sieci tramwajowej. W Zajezdni Muzealnej Brus, zlokalizowanej przy ul. Konstantynowskiej w Łodzi, trwa organizacja muzeum komunikacji miejskiej. Na razie placówką opiekują się wolontariusze z Klubu Miłośników Starych Tramwajów, ale wkrótce ma ją przejąć MPK. – Prowadzone są w tej sprawie rozmowy, wyjaśniamy kwestie formalne – informuje Piotr Wasiak, rzecznik prasowy przewoźnika. Ekspozycja obejmie zapewne pamiątki po zlikwidowanych połączeniach tramwajowych, w tym do Ozorkowa i Lutomierska.