Komitet ds. Transportu przy londyńskiej radzie miasta zaproponował głębokie zmiany w funkcjonowaniu tamtejszej strefy płatnego wjazdu (Congestion Charge Zone, CCZ). Dziś płaci się za wjazd 11,5 funta. W przyszłości kierowcy mają płacić zróżnicowane stawki w zależności od pory dnia, gdy wjeżdżają do strefy i od tego ile czasu w niej spędzą.
Londyńska CCZ nie jest pierwszą, ale zdecydowanie najbardziej znaną strefą płatnego wjazdu na świecie. Utworzona w 2003 r. obejmuje znaczną część centrum Londynu. Za wjazd do niej między 7. rano a 6. po południu kierowcy płacą 11,5 funta. Opłaty są pobierane dzięki systemowi kamer, które identyfikują rejestracje wjeżdżających samochodów.
Utworzenie strefy miało na celu ograniczenie ruchu samochodowego w centralnym Londynie i częściowo spełniło swoją rolę. Ale od kilku lat Londyn i tak jest zakorkowany. W raporcie wskazano, że od 2012 r. wartość czasu traconego przez londyńczyków w korkach wzrosła o 30 proc. i wynosi 5,5 mld funtów rocznie.
Według komitetu zastąpienie prostej opłaty systemem opartym na nowoczesnych technologiach, który uzależni opłatę od tego jak dużo, kiedy i gdzie jeżdżą samochody, to zdecydowanie lepszy sposób na walkę z korkami. Poza tym będzie sprawiedliwiej, jeśli wyższymi kosztami obciąży się tych, którzy więcej jeżdżą.
W raporcie zawarto też wyniki ankiety przeprowadzonej na grupie tysiąca respondentów. Mniej więcej połowa z nich uznała, że takie podejście do sprawy będzie skuteczniejsze w zwalczaniu korków. Przeciwne było 30 proc. respondentów.
Zmiany miałby uderzyć głównie w samochody używane do przewozu osób i używane w uberopodobnych przejazdach, których w Londynie jest z roku na rok dużo więcej. To właśnie one są „obwiniane” za rosnący problem korków w mieście.
Za drugie źródło korków uznaje się kurierów dostarczających pocztę w godzinach pracy. Autorzy raportu proponują by zakazać, lub znacząco ograniczyć ten rodzaj działalności w godzinach szczytu, za to zachęcać do realizowania tego typu usług w nocy.
– Potrzebujemy radykalnej zmiany w kwestii korków na londyńskich drogach. To problem z powodu którego miasto traci pieniądze, a mieszkańcy tracą zdrowie – stwierdziła Caroline Pidgeon, radna z ramienia Liberalnych Demokratów i członkini komitetu.
Śledź autora na twitterze -
@jakubdybalskiTP