Od dziś w centrum Londynu obowiązuje dodatkowa opłata w wysokości 10 funtów dla wszystkich samochodów które nie spełniają normy emisji spalin Euro IV. Oznacza to że płacić muszą kierowcy właściwie wszystkich aut zarejestrowanych przed 2006 r.
Opłata jest doliczana do pobieranej już od kilkunastu lat opłaty za wjazd do centrum. Wynosi ona 11,5 funta. Oznacza to, że stare auta, które chcą wjechać do strefy płatnego wjazdu, obejmującej rozległe centrum miasta zapłacą dwa razy więcej, jednorazowo – 21,5 funta. Opłaty są pobierane elektronicznie. System kamer skanuje tablice rejestracyjne aut przekraczających granice strefy.
Wprowadzona od dziś opłata dla najbardziej dymiących samochodów obowiązuje w dni powszednie od 7. do 18. Przepisy ustalają osobne limity dla samochodów, vanów, ciężarówek i autobusów, ale generalnie limitu czystości spalin nie spełnią pojazdy starsze niż dziesięcioletnie.
Opłata smogowa jest jednym z elementów walki o czystsze powietrze jaką prowadzi w Londynie burmistrz Sadiq Khan. Na niej zresztą się nie skończy, bo jest to tylko wstęp, do stworzenia w 2020 r. strefy niskiej emisji w centrum Londynu. Według planów samochody na benzynę zarejestrowane przed 2006 r. i te z silnikiem diesla sprzed września 2015 r. będą płaciły jednorazowo za wjazd do strefy 12,5 funta. Khan próbuje przekonać radnych by strefę wprowadzić rok wcześniej, a do 2021 r. rozszerzyć ją do północnej i południowej obwodnicy miasta.
Brytyjczycy ścigają się z FrancuzamiW Wielkiej Brytanii temat smogu stał się bardzo głośny odkąd wiosną tamtejszy sąd najwyższy zobowiązał rząd do stworzenia planu poprawy jakości powietrza. Stało się to po badaniach, które wskazały, że w wyniku złej jakości powietrza rocznie umiera 40 tys. Brytyjczyków, z czego co czwarty w Londynie. W efekcie władzom lokalnym w Birmingham, Leeds, Southampton, Derby i w Nottingham również polecono, by w ciągu kilku najbliższych lat wprowadziły podobne opłaty. Sam rząd brytyjski przymierza się do całkowitego zakazu produkcji i sprzedaży aut na diesel i benzynę od 2040 r. Ale np. w Oksfordzie rada miasta już zapowiedziała podobny zakaz od 2020 r.
Akurat burmistrz Londynu, już odkąd objął urząd dwa lata temu, bardzo aktywnie promuje walkę o jakość powietrza. Poza strefą niskiej emisji wymienia też tabor autobusowy na niskoemisyjny i rozbudowuje drogi rowerowe.
Brytyjczycy w stosowaniu nowych rozwiązań ścigają się z Francuzami. W tym roku zakaz wjazdu do centrum miasta dla najbardziej trujących samochodów wprowadziły Paryż, Lyon i Grenoble. W Paryżu system kontroli opiera się na naklejkach na szybie wskazujących ekologiczną klasę pojazdu. Na dziś z jazdy po Paryżu w dni powszednie wykluczone są auta starsze niż 20–letnie, ale w ciągu najbliższych lat restrykcje mają być zaostrzane.
Polska daleko w tyleW Polsce na podobne narzędzia miasta nie mają na razie co liczyć. Prawo nie przewiduje możliwości tworzenia w miastach stref w których segregowano by samochody ze względu na wiek lub klasę czystości. Rząd co prawda ma w ogólnych planach wprowadzenie przepisów dopuszczających taką możliwość, ale od lat politycy bronią się przed podobnymi zmianami legislacyjnymi, bo boją się oskarżeń o gnębienie biedniejszych obywateli, których nie stać na nowe, czyli drogie auta. Podobne inicjatywy przepadają. Ostatnio projekt autorstwa posłów Nowoczesnej.
W zeszłym tygodniu
wojewoda krakowski zaprotestował przeciwko planom ograniczenia możliwości parkowania samochodom przyjezdnym, w niektórych strefach centrum Krakowa. Pomysł tamtejszego ZIKiT–u ma na celu odblokowanie części miejsc parkingowych i zmniejszenie zatłoczenia samochodami. Urzędnicy wojewody tłumaczą, że mają wątpliwości co do legalności takich przepisów, które ograniczają części kierowców możliwość poruszania się po mieście.