Dużą część londyńskich kierowców udało się skłonić do podróżowania po stolicy Wielkiej Brytanii środkami transportu niepowodującymi korków – wynika z raportu firmy INRIX. Do tej zmiany nawyków przyczynia się zarówno poprawa jakości transportu zbiorowego, jak i dodatkowe opłaty za wjazd samochodem do centrum. Środki te nie są jednak skuteczne w walce z kongestią powodowaną przez pojazdy dostawcze, których liczba w ostatnim czasie mocno wzrosła.
Raport INRIX 2017 powstał na podstawie analizy 500 terabajtów danych, zebranych z 300 milionów różnych źródeł w 1360 miastach w 38 państwach na wszystkich kontynentach oprócz Australii. Dane pochodziły między innymi z kamer sczytujących tablice rejestracyjne, a także – za pośrednictwem Google Maps – z samochodowych urządzeń nawigacyjnych.
Korki kosztują coraz więcejPod względem zakorkowania Londyn zajmuje pierwsze miejsce w Wielkiej Brytanii, drugie (po Moskwie) w Europie i siódme na świecie. Użytkownicy samochodów spędzają w zatorach średnio 74 godziny rocznie, i to w samych tylko godzinach szczytu (dla porównania – w uznanym za najbardziej zakorkowane miasto świata Los Angeles są to
102 godziny). Ponoszone przez nich w związku z tym koszty obliczono jako 2430 funtów na głowę oraz 9,5 miliarda dla całego miasta. Wartość ta rośnie bardzo szybko: w raporcie z 2016 r. określono ją jako 6,2 mld, a dla przełomu lat 2014 i 2015 (w badaniach przeprowadzonych przez Transport for London) – 5,5 mld. Pod uwagę wzięto zarówno koszty bezpośrednie (zwiększone spalanie, utracony czas), jak i pośrednie (spowodowany przez wydłużony czas transportu wzrost kosztów towarów i usług).
Londyńscy kierowcy spędzają w korkach 13% czasu podróży w godzinach szczytu. Gorszy wynik uzyskało w Wielkiej Brytanii tylko Lincoln (15%), a taki sam, jak stołeczny – Southend-on-Sea. Na najgorszym pod tym względem odcinku w Londynie (droga A406) kierowcy spędzają w korkach średnio 56 godzin rocznie – warto jednak zauważyć, że jest to wynik o 6 godzin lepszy od ubiegłorocznego. Zarówno na A406, jak i na innych dwóch z pięciu odcinków zidentyfikowanych jako najbardziej zakorkowane zatory są większe w godzinach szczytu popołudniowego, niż porannego. Na odcinku Chiswick Roundabout – Hangar Lane średnia prędkość rano wynosi 16,54 mil na godzinę, po południu – już tylko 9,27.
Lepiej w centrum, gorzej na peryferiachW stosunku do ubiegłego roku tempo jazdy nieznacznie poprawiło się wewnątrz samego centrum (być może z powodu zakończenia serii robót drogowych), pogarszając się jednocześnie na trasach wjazdowych i wyjazdowych. Nadal jednak wskaźnik zakorkowania w centrum jest wyraźnie wyższy (23% wobec 16% na dojazdach). W skrajnych przypadkach (w porze dziennej, ale poza szczytem, oraz wieczorem) prędkość jazdy potrafi spaść na skutek korków o ponad 80%. Analitycy Inrix zaznaczają jednak, że takie przypadki nie zdarzają się często. W Londynie odnotowano także jeden z najwyższych w brytyjskich miastach wskaźnik zakorkowania w weekendy – wynosi on 13%.
W stolicy Wielkiej Brytanii – czytamy dalej w raporcie – w ciągu ostatniego roku ilość podróży samochodami osobowymi nie podniosła się znacząco, a w niektórych częściach miasta nawet spadła. Jest to dowód sukcesu polityki władz miejskich, zachęcających kierowców do przesiadki na inne środki transportu. Metody wykorzystane w ostatnich latach do osiągnięcia tego celu to inwestycje w komunikację zbiorową, promocja poruszania się rowerem, a także zniechęcanie do używania samochodów bodźcami ekonomicznymi. Rośnie natomiast liczba mil przejechanych lekkimi samochodami dostawczymi (oraz – podobnie jak w całym państwie – samych takich pojazdów), co twórcy opracowania tłumaczą rozwojem branży e-commerce. Bilans tych zmian jest niestety negatywny – zarówno samochodów, jak i podróży nimi jest coraz więcej.
Kongestia rośnie w całej Wielkiej BrytaniiŁączne koszty ponoszone przez brytyjskich kierowców przekroczyły w ubiegłym roku 37 miliardów funtów. Kolejne miejsca na liście najbardziej zakorkowanych miast Wielkiej Brytanii zajęły Manchester (39 godzin, 1403 funtów na kierowcę) i Birmingham (36 godzin, 1281 funtów). Przez te właśnie ośrodki przebiega też 6 na 10 odcinków dróg, uznanych za najbardziej zakorkowane poza stolicą. Dwa kolejne miejsca zajęły miasta Lincoln i Braintree, których „awans” – jak zaznaczyli autorzy raportu – wynika jednak z niedawnego rozszerzenia granic administracyjnych.
W skali całego państwa zaobserwowano spadek średniej wartości pokonanego dystansu w przeliczeniu na głowę przy jednoczesnym wzroście korków, co można tłumaczyć zwiększeniem liczby kierowców. Na różne działania związane z rozwiązywaniem problemu kongestii brytyjski rząd zamierza wydać 1,32 mld funtów.