– Trzeba dać sobie spokój z myśleniem, że podaż miejsc parkingowych musi zaspokoić popyt. Nigdy nie zaspokoi, zawsze będzie potrzebne „jeszcze jedno miejsce” – sugeruje szef Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie Łukasz Franek.
Łukasz Franek był gościem Kongresu Regionów, odbywającego się we Wrocławiu. Opowiedział o krakowskim podejściu do
ograniczania ruchu samochodowego w centrum miasta. A Kraków ma w tym względzie dużo doświadczenia.
– To nie jest ograniczenie, to otwarcie na nowe możliwości – zaznaczył szybko szef krakowskiego ZTP. – Samochód sam w sobie nie jest zły, tak samo jak wino nie jest złe. Nadmiar jednego i drugiego jest zły – dodał.
Do marchewki musi być kij– Nie ma miasta na świecie, które osiągnęłoby wysoką jakość życia wyłącznie „marchewką”. W Krakowie wyrosło już pokolenie, które nie pamięta, że do centrum wjeżdżało się kiedyś autem, teraz te strefę bez ruchu samochodowego poszerzamy o nowe ulice. To otwarcie na nowe możliwości – zaznaczył.
– W grudniu utworzyliśmy pilotażowo strefę czystego transportu, przez kilka miesięcy działała, niestety rygory trzeba było poluzować [krakowscy radni
"rozmontowali" strefę, pozwalając do niej wjechać praktycznie każdemu – red.]. Ale mamy doświadczenie, wiemy jak to działa i będziemy chcieli do tego wrócić – zapowiedział.
Teraz Kraków jest miastem najbardziej zaangażowanym w wykorzystanie, dostępnych od września, nowych przepisów dotyczących cen za parkowanie. Pozwalają w centrach miast podnieść cenę za pierwszą godzinę pozostawienia samochodu do ok. 10 zł. W Krakowie nie boją się (przynajmniej urzędnicy) gniewu kierowców. Wolą zapewnić miejscom parkingowym rzeczywistą rotację.
–
Chcemy podnieść stawkę parkingową w centrum do 9 zł za pierwsza godzinę, wcześniej zlikwidowaliśmy kilka tysięcy miejsc parkingowych. Rok temu były o to gigantyczne awantury, teraz wszyscy się przyzwyczaili. Trzeba dać sobie spokój z myśleniem, że podaż miejsc parkingowych musi zaspokoić popyt. Nigdy nie zaspokoi, zawsze będzie potrzebne jeszcze jedno miejsce – tłumaczył Franek.
Przejście było od zawszeW efekcie są w centrum Krakowa miejsca, jeszcze do niedawna puste, które dziś są pełne ludzi. A ludzie słyszą śpiew ptaków z Plant – to przykład szefa ZTP – choć wcześniej słyszeli szum samochodów.
– Zbudujmy ludziom wygodną przestrzeń,
o mobilność zadbają sami. Jeśli nie będzie tam miejsca dla aut, to zorganizują sobie mobilność w inny sposób. Przyzwyczają się. Po kilku tygodniach od wyznaczenia nowego przejścia dla pieszych, przepytywani przez nas krakowianie twierdzili, że było tam od lat – zaznaczył Franek. Jako przykład łatwego dostosowania się do nowej sytuacji podał przykład...
wyłączenia 11 sygnalizacji świetlnych na skrzyżowaniach wokół Rynku.
– Wyłączyliśmy wszystkie sygnalizacje w centrum miasta. Początkowo wyglądało to nieco "azjatycko", nikt nie wiedział jak się poruszać. Ale po kilku tygodniach nie ma problemu na styku pieszy, rower, auto. Jest wygodniej i dla każdego szybciej – ocenił.