– Najchętniej zabrałbym stację Veturilo dyrektorowi Wiesławowi Witkowi spod ZTM–u. U nas takiej nie ma, a dyrektor Witek to ponad 120 kilogramów, więc i tak nie pojeździ – żartuje nowy szef warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich. Puchalski nie porzuca rowerów, z których jest w Warszawie znany. System Veturilo, którym opiekuje się od jego uruchomienia w 2012 r. również trafi do ZDM.
Puchalski, do tej pory pełnomocnik prezydenta stolicy ds. polityki rowerowej i dyrektor ds. inwestycji w ZTM, zastąpił na dyrektorskim stanowisku Grażynę Lendzion, odwołaną m.in. za niewłaściwą politykę informacyjną. Jedną z pierwszych zmian po zatrudnieniu Puchalskiego było otworzenie facebookowego konta ZDM (do tej pory go nie było!) i postawienie przed budynkiem urzędu stojaka rowerowego który zajął jedno miejsce parkingowe.
Stojak przypomina kształtem i wielkością samochód. Ma pokazywać ile rowerów może się zmieścić w przestrzeni miejskiej, którą zajmuje jedno auto. Działa na wyobraźnię.
Nie będziemy na siłę zamieniali samochodów na rowery – śmieje się Puchalski. – W ZDM–ie jest dużo pracy w terenie. W ZTM–ie też nie likwidowaliśmy liczby samochodów, choć zostały kupione rowery i proszę zwrócić uwagę jak instytucja zmieniła się w ciągu kilku lat. Ilu pracowników korzysta z rowerów, również w czasie służbowym. To wygodne. Oczywiście zależy też czy trzeba dojechać do Wawra, czy na Plac Bankowy. Najczęściej jest tak, że ludzie korzystają czasem z roweru, czasem z komunikacji miejskiej, a czasem z samochodu. To się jeszcze długo nie zmieni. O mnie często mówi się, że jestem „przyspawany do roweru”. To nie tak, bardzo często wybór roweru jest po prostu rozsądną decyzją – tłumaczy.
Nowy szef ZDM wyjaśnia, że w ratuszu jest jeden samochód służbowy przypisany dla zarządów, a nie dla konkretnej osoby. Korzystają więc z niego wszyscy dyrektorzy. – Najchętniej zabrałbym stację Veturilo dyrektorowi Wiesławowi Witkowi spod ZTM–u. U nas takiej nie ma, a dyrektor Witek to ponad 120 kilogramów, więc i tak nie pojeździ - żartuje Puchalski.
Będą zmiany w Veturilo?Puchalski wciąż, razem z dotychczasowym zespołem będzie się zajmował Veturilo, czyli warszawskim systemem roweru miejskiego, który od 2012 r. rozwinął się z sukcesem w olbrzymie przedsięwzięcie. Dziś to dwieście stacji, 300 tys. użytkowników, a tylko w tym roku rowery były wypożyczane ponad 0,5 mln razy (w całym ubiegłym – 1,9 mln razy).
– Do końca umowy z obecnym operatorem [Nextbike – red.] zostało półtora roku. Chcemy porządnie skonsultować z mieszkańcami przyszłość Veturilo. Po 2016 r. mamy pełną dowolność jeśli chodzi o to co dalej. Możemy kupić cały sprzęt po cenie księgowej, nie wyższej niż cena rynkowa i dalej sami realizować usługę, albo rozpisać nowy przetarg. Wolelibyśmy to drugie rozwiązanie, choćby dlatego, że terminale, które były nowoczesne w 2012 r., do 2017 r. się zużyją. Chcemy by był to nowy system, rzecz jasna z zachowaniem dotychczasowych rozwiązań. Domena, nazwa, baza danych – to wszystko będzie naszą własnością po zakończeniu umowy. W każdym razie Veturilo będzie zarządzane z ZDM, jeszcze nie wiemy w jaki sposób.
fot. Witold Urbanowicz– Przetarg jest bardziej prawdopodobny, bo mamy z tym dobre doświadczenia. Pierwsze przetargi w Polsce, we Wrocławiu czy w Krakowie, polegały na dostawie i instalacji systemu. Był z tym potem duży kłopot, bo miasta nie wiedziały co zrobić z majątkiem, który trafiał do nich, albo stawał się ich własnością po okresie umowy. Z punktu widzenia księgowego, był majątkiem, ale pod względem funkcjonalnym do niczego się nie nadawał. Nam się ta usługa podoba i nie chciałbym jej zmieniać.
Veturilo dobre też do lasu– W ciągu najbliższych miesięcy przygotowujemy się na gorące konsultacje. Odbędzie się co najmniej siedem spotkań. W całej Warszawie – tam gdzie rowery są i tam gdzie ich nie ma – jest duże zainteresowanie mieszkańców i radnych. Chcemy rozmawiać o lokalizacjach i funkcjonalności – zapowiada Puchalski.
– Jedyne czego się obawiam to skala oczekiwań związanych z Veturilo. Mamy sygnały z Wesołej, Wawra, Ursusa, czy Białołęki, że mieszkańcy chcieliby Veturilo. Ale my projektowaliśmy system dla Śródmieścia. To jest środek transportu pierwotnie przeznaczony na pierwszy i ostatni kilometr podróży. W takiej sytuacji świetnie się sprawdza. Dopiero potem okazało się, że warszawiacy podróżują tymi rowerami po kilkanaście kilometrów, sam często korzystam z Veturilo w ten sposób.
– To też zaskakujące. Wiadomo, że dużo wygodniej jeździ się własnym rowerem. Jest dostosowany do osoby, ma więcej przerzutek, jest własny, co też się liczy. Veturilo musi być dopasowany do każdego, ważne, żeby był wandaloodporny, więc jest ciężki. Ale wyraźnie warszawiakom to nie przeszkadza, jeżdżą nim po parku i po lesie.
Rozmawiał i notował Witold Urbanowicz