Stolica Francji od dłuższego czasu zmaga się z falą kradzieży rowerów z przestrzeni miejskiej. Wraz z wzrostem popularności tego środka transportu po pierwszym lockdownie, wzrosła też liczba skradzionych rowerów. W wyniku tego jeden z paryskich dzienników przeprowadził śledztwo, mające ustalić, co dzieje się ze skradzionymi dwoma kółkami. Okazało się, że trafiają one do transportu za granicę.
Po majowym zniesieniu restrykcji wprowadzonych w związku z pandemią koronawirusa transport rowerowy w Paryżu przeżył prawdziwy rozkwit. Sprzyjały temu pora roku, zorganizowane przez miasto udogodnienia, takie jak dodatkowe, tymczasowe ścieżki rowerowe na czas pandemii i przewaga transportu ,,na wolnym powietrzu” nad transportem zbiorowym. Jak poinformował we wrześniu br. David Belliard odpowiedzialny za wydział transportowy w merostwie paryskim, obłożenie ścieżek rowerowych wzrosło o 67 proc. od końca pierwszej zbiorowej kwarantanny. Wraz z tym skokiem rozwinął się inny fenomen: kradzież rowerów.
Mało bezpiecznych postojówWedług danych komendy głównej policji w Paryżu od stycznia 2020 r. skradziono około 4350 rowerów, a każdego miesiąca w stolicy właściciele tracą 544 rowery. W porównaniu z rokiem 2019 daje to wzrost kradzieży o 62 proc. Jako najczęstsze przyczyny kradzieży podaje się niemożność namierzenia zaginionego pojazdu oraz brak bezpiecznych miejsc do pozostawienia rowerów.
Aby zaradzić pierwszej z przyczyn, od 1 stycznia 2021 r. wszystkie nowe rowery będą musiały być wyposażone w jakiegoś rodzaju znacznik umożliwiający śledzenie pojazdu. O to zabezpieczenie będą musieli zadbać właściciele rowerów na własną rękę. Wśród możliwości pojawiają się kody QR lub elektroniczne kłódki połączone z aplikacją w smartfonie.
Nie widać natomiast na horyzoncie rozwiązania problemu związanego z niewystarczającą ilością bezpiecznych miejsc postojowych dla rowerów. W Paryżu na setki tysięcy rowerów pozostających w ruchu dostępnych jest tylko 40 tys. bezpiecznych lokalizacji. Zlokalizowane przeważnie niedaleko dworców kolejowych, miejsc bardzo popularnych wśród złodziei, są to obiekty otoczone metalowym ogrodzeniem, wyposażone w gniazda do ładowania roweru elektrycznego. Korzystać mogą z nich posiadacze specjalnej plakietki, której roczny koszt to 75 euro rocznie. Na razie plan rowerowy wprowadzony przez paryski ratusz nie przewiduje innych rozwiązań ochronnych dla rowerów.
Skradziony rower na sprzedażW odpowiedzi na statystyki podawane przez ratusz i policję, a także na wyraźne skargi mieszkańców miasta, dziennik
Le Parisien postanowił urządzić “zasadzkę” na złodziei rowerów i dowiedzieć się, dokąd zabierają swój łup. Rower wyposażony w czujnik GPS pozostawiono przy kanale de l’Ourcq na placu Stalingradzkim w Paryżu. Obok umieszczono kamerę mającą zarejestrować ewentualne zdarzenie. Do kradzieży doszło w ciągu godziny od pozostawienia roweru.
Jak pokazało urządzenie GPS, rower został przewieziony przez dwie dzielnice. Odnaleziono go po dwóch dniach na terenie hali z magazynami do wynajęcia. Rower znajdował się w busie zaparkowanym obok jednego z magazynów, wypełnionego paczkami zaadresowanymi do Afryki Północnej. Właściciel auta zwrócił rower właścicielce, mówiąc, że kupił go razem z kilkoma innymi na jednej ze stron sprzedających używane sprzęty.
Dane dotyczące kradzieży rowerów w połączeniu ze śledztwem paryskich dziennikarzy mogą niepokoić. Jak powiedziała agencji Bloomberg Camille Hanuise, dyrektorka organizacji “Paris en Selle” zajmującej się popularyzacją transportu rowerowego w Paryżu, masowe kradzieże mogą zniechęcić Paryżan do tej (tak popularnej w ostatnim czasie) formy przemieszczania się. Jak dodała, ryzyko kradzieży nowego roweru może zniechęcić początkujących cyklistów. Nie motywuje ich też mało efektywne działanie policji w wypadku kradzieży.