Ostatnio głośno o groźnych w skutkach pożarach elektrobusów nocujących na zajezdniach w Niemczech. W niektórych przypadkach profilaktycznie odstawiono pojazdy. Niemieccy specjaliści uspokajają: pojazdy na baterie płoną 20 razy rzadziej niż inne.
O pożarze w zajezdni zakładów komunikacji w Stuttgarcie, który wybuchł 30 września już
informowaliśmy. Małe eksplozje pękających opon zaniepokoiły wtedy mieszkańców dzielnicy Gaisburg. Do akcji gaszenia ognia włączyło się ponad 200 strażaków, niespełna dwóch godzin trzeba było na pokonanie ognia, który zniszczył ostatecznie 25 autobusów. Ich szkielety stoją w zajezdni do dzisiaj. Hala w dalszym ciągu zagrożona jest zawaleniem, dlatego badanie przyczyn zdarzenia toczy się bardzo powoli. Dwa ze zniszczonych pojazdów to pojazdy w pełni elektryczne, według pierwszych ustaleń pożar mógł wywołać jeden z nich. Według rozgłośni SWR chodzi o pojazd e-Citaro wyprodukowany przez Mercedes-Benz.
Niemieccy specjaliści w dalszym ciągu jednak ufają technologii i uspokajają. Powołują się przy tym na statystykę. Pojazdy na baterie płoną 20 razy rzadziej niż inne. Tego zdania jest Związek Niemieckich Ubezpieczycieli (GDV), który w rozmowie z rozgłośnią SWR potwierdza, że wg niego pojazdy elektrycznie nie cechuje większe zagrożenie samozapalenia czy spalenia niż w przypadku pojazdów o innych napędach. Bateria taka, jak w przypadku feralnego autobusu w Stuttgarcie, oceniana jest jako wyjątkowo bezpieczna. Ten typ testowany i badany był i jest we Francji, a technologicznie zbliżony jest to tego znanego z iPhona. Nie ma w nim żadnych substancji płynnych, a jest folia z tworzywa sztucznego, co jest rozwiązaniem samym w sobie jeszcze bezpieczniejszym. Zdaniem Maximiliana Fichtnera, dyrektora Helmholtz Institut w Ulm i czołowego eksperta w tej dziedzinie, z którym rozmawiał dziennik „Tagesschau”, błąd mógł wystąpić w procesie ładowania, być może na skutek przeładowania baterii.
Pożar w Stuttgarcie był trzecim takim zdarzeniem w Niemczech. W czerwcu 2021 r. spłonęło osiem autobusów, w tym pięć elektrycznych, w Hanowerze. W kwietniu zaś zniszczonych zostało kilkanaście autobusów w Düsseldorfie. Według rzeczoznawców zdarzenie to miało podłoże techniczne, ale brak do tej pory szczegółów.
Takie pożary bardzo niepokoją branżę, zwłaszcza w bardzo intensywnym momencie transformacji i przechodzenia do szerszego użytkowania pojazdów elektrycznych. I tu różnie reagują przewoźnicy. Zakłady komunikacyjne w heskim Wiesbaden włączyły właśnie do floty 40 pojazdów e-Citaro, podczas gdy Monachium wycofało osiem takich pojazdów z ruchu, motywując to względami bezpieczeństwa. Pojazdy wróciły jednak na trasę.
Stowarzyszenie Niemieckich Przewoźników (VDV) reaguje spokojnie, nie dostrzegając większej liczby zdarzeń niż dotychczas. Przedstawiciele VDV zwracają za to uwagę za zagęszczenie pojazdów w zajezdniach i zmniejszenie odstępów między zaparkowanymi pojazdami, co skutkować może większymi szkodami w przypadku nieszczęśliwych zdarzeń. Mimo to technicy w dalszym ciągu badają przyczyny pożaru w Stuttgarcie, biorąc pod lupę zwłaszcza feralną baterię.