Niedawno podpisana umowa ze Škodą przybliża perspektywę wycofania z ruchu pociągów rosyjskich, które jeżdżą na I linii warszawskiego metra. Proces ten miałby rozpocząć się za ok. cztery lata i potrwać kilka lat.
Metro Warszawskie posiada niezwykle zróżnicowany tabor, biorąc pod uwagę skalę działalności: dwie generacje pociągów rosyjskich, składy Alstom Metropolis ’98 oraz najnowsze Siemensy Inspro. W sumie to 75 sześciowagonowych pojazdów. Do tego od przyszłego roku dołączą pierwsze pociągi Škody. Zgodnie z
podpisaną pod koniec stycznia umową ma być ich co najmniej 37, z możliwością zwiększenia zamówienia o kolejne osiem składów.
Władze przewoźnika zapowiadają, że do obsługi wydłużonej II linii z częstotliwością ok. 2:20-2:30 potrzeba 15 składów. Natomiast pozostałe 22 pociągi z zamówienia podstawowego ma kursować na I linii w zamian za składy rosyjskie. Oczywiście podział jest umowny, bowiem pod względem technicznym wszystkie pociągi Škody – tak jak Inspiro – będą mogły obsługiwać obydwie linie. Wycofanie pociągów rosyjskich jest tłumaczone wyższymi kosztami ich eksploatacji z uwagi na pobór energii oraz częste, codzienne przeglądy.
Pierwsze składy Škody mają przyjechać do Warszawy jesienią przyszłego roku. Nie oznacza to, że wtedy od razu zaczną znikać pociągi rosyjskie. – Cykl wymiany będzie dostosowany do potrzeb. Zgodnie z planem powinniśmy rozpocząć w 2024 r. i zakończyć w 2030 r. – mówi Jerzy Lejk, prezes Metra Warszawskiego. – Zaczniemy od tych najstarszych, które mają rok produkcji 1989 r., a skończymy na tych, co kupiliśmy w 2008-2009 r. – dodaje Marek Sokołowski, członek zarządu spółki ds. operacyjnych.
Jaka przyszłość czeka wycofywane składy serii 81? – Rozmowy są prowadzone w różnych kierunkach – np. działania szkoleniowe, muzealne. Mieliśmy kontakt od osoby chcącej prowadzić restaurację na Śląsku – mówi Lejk. O wagony pytają też służby z myślą o ćwiczeniach. – Mieliśmy również zapytania o kupno z krajów, gdzie takie składy jeżdżą. Z trzech miast – na południu i wschodzie – mówi prezes Metra.