Metro Warszawskie zakończyło czyszczenie szklanych paneli oświetleniowych na stacji Płocka i na peronie zrobiło się od razu jasno. Problemów ze źle starzejącymi się materiałami na tej stacji, otwartej cztery lata temu, jest jednak więcej.
Jak pisaliśmy,
jednym z problemów stacji jest szklany sufit skrywający oprawy oświetleniowe. W zamyśle efektowny, w praktyce jednak trudny w utrzymaniu z uwagi na gromadzenie się kurzu. Metro Warszawskie zakończyło właśnie jego mycie, a od przyszłego roku – z uwagi na uciążliwość i skomplikowanie tego procesu – ma to zostać
wpisane do stałych działań zewnętrznej firmy, odpowiedzianej za czystość w metrze.
Problemem, który szczególnie uwidocznił się na Płockiej, jest
pękanie płyt posadzkowych z lastryka. Tu wykonawca rozpoczął już uzupełnianie ubytków. Do naprawy zgłoszono już uszkodzenia barierek – odbarwionymi, z luźnymi elementami poręczy.
Dużo problemów sprawiają też białe okładziny kolumn i ścian – wykonane z konglomeratu i zamocowane na ruszcie. Niestety, w wielu miejscach są spękane. Do tego na ścianach zatorowych szybko pokryły się kurzem – podejmowane próby czyszczenia jak dotąd kończyły się niepowodzeniem i odbarwieniami. – Cała ściana zatorowa jest cyklicznie myta, jednakże pionowe jasne elementy szybko zszarzały od kurzu. W porównaniu do pozostałych paneli mają powierzchnię, do której łatwo przylegają zabrudzenia w tym przypadku związane z ruchem pociągów. Firma sprzątają podejmie próbę umycia tych elementów bardziej inwazyjną metodą – deklaruje Anna Bartoń, rzeczniczka Metra Warszawskiego.
Uwagę przyciągają też miedziane panele. Miejscami odbarwione, a miejscami ze zdartą powłoką. Metro Warszawskie przekonuje jednak, że to proces oczekiwany. – Proces patynowienia okładzin ściennych na stacji metra Płocka w postaci miedzianych blach jest procesem, który przebiega w sposób naturalny. Patyna powstaje na wszystkich powierzchniach miedzianych, które są narażone na działanie warunków atmosferycznych. Jest zjawiskiem naturalnym, a nawet pożądanym – tworzy warstwę ochronną, która zabezpiecza przed dalszą korozją – informuje Bartoń. Jak wskazuje, to proces „złożony, niejednorodny i długotrwały”, a ostateczne efekty mogą być widoczne po kilku latach. Patyna na miedzi finalnie przyjmuje różne kolory – od jasnozielonego po szarozielony.
W niektórych miejscach jednak miedziane panele sufitowe odbarwiają się od wody. – Przebarwienia pojawiają się w miejscach, gdzie występują przecieki w konstrukcji żelbetowej obiektu. Przecieki są zjawiskiem powszechnie występującym w obiektach podziemnych w miejscach wysokiego nawodnienia ośrodka gruntowego. Usterki z tym związane są każdorazowo zgłaszane są do wykonawcy zgodnie z procedurami obowiązującymi w okresie rękojmi, który dokonuje napraw. Zawilgocenia i przebarwienia, które w związku z powyższym pojawiają się na panelach sufitowych także są usuwane przez wykonawcę w ramach obowiązków wynikających z rękojmi – informuje Bartoń.
Nietrafionym pomysłem okazały się białe siateczkowe sufity podwieszane na antresoli. Również zbierają cały kurz, co jest widoczne szczególnie przy wyjściach. – Podwieszane sufity siatkowe są przewidziane do mycia raz w roku. Prace są prowadzone – mówi Anna Bartoń.