– Dziś w Polsce stawiamy na dwóch szalach równoważni dwie rzeczy: ludzkie życie i szybszy dojazd do domu. To absurd – zgodzili się uczestnicy debaty, podczas konferencji „Pieszy zawsze pierwszy” zorganizowany przez Fundację „Drogi Mazowsza” i Biuro Polityki Mobilności, pod patronatem Rzecznika Praw Obywatelskich.
– Przejście dla pieszych które powinno być dla pieszych bezpieczne, takie nie jest. 40 proc. pieszych ginie właśnie tam – przytoczył dane poseł Michał Szczerba z Platformy Obywatelskiej, szef parlamentarnego zespołu bezpieczeństwa drogowego. Choć w Sejmie zasiada 460 posłów, w zespole zasiada… sześciu.
– Druga rzecz to starzenie się społeczeństwa. Kierowcy narażają pieszych na ryzykowne zachowania. Jeśli ktoś stoi przed ulicą kilka minut, to w końcu zaryzykuje wejście. Była w tej kadencji sejmu propozycja regulacji dającej pierwszeństwo pieszym przed przejściem, ale przepadła. Z punktu widzenia pieszych ta kadencja jest stracona – skwitował.
Poseł Szczerba musiał w czasie debaty tłumaczyć się również za błędy swojej partii. Pod koniec poprzedniej kadencji, Sejm uchwalił stosowny projekt zmian w prawie, ale przepadł on w Senacie. Przepadł zresztą przez sprzeciw senatora Aleksandra Pocieja, z klubu PO.
– Działanie pana Pocieja oceniam negatywnie, nie jest członkiem naszej partii – odparł nieco zmieszany poseł Szczerba i dodał, że on głosował za projektem.
Pieszy z pierwszeństwem
Pomysł pierwszeństwa pieszych wrócił niedawno przez propozycję Rzecznika Praw Obywatelskich, który zaproponował Ministerstwu Infrastruktury regulację, w myśl której pieszy miałby pierwszeństwo nawet gdy jest przed przejściem i ma zamiar wejścia. Zamiar byłby sygnalizowany „oczekiwaniem na przejście”. W praktyce kierowca powinien, więc zwolnić, gdy widzi osobę stojącą przed zebrą. Dziś pieszy ma pierwszeństwo dopiero wtedy, gdy już jest na przejściu.
– Przytoczyliśmy szereg przykładów z Europy Zachodniej. Np. z Francji gdzie już od 1985 r. obowiązują przepisy, które dają pierwszeństwo pieszemu, który zbliża się do przejścia. Odpowiedz od ministra infrastruktury była dziwna. Zwracał m.in. uwagę, na odmienną kulturę w Polsce, inne poszanowanie prawa, a także na różnice infrastrukturalne – przypomniał zastępca RPO dr Maciej Taborowski.
Nie da się jeździć?
Czy to zupełnie zabiłoby ruch drogowy? We Francji tak się nie stało. Za to mocno zmieniło podejście do odpowiedzialności w ruchu drogowym.
– We Francji w zasadzie w każdej sytuacji w sprawach odszkodowawczych, odszkodowanie przysługuje pieszemu. Rzecz jasna poza sytuacjami skrajnymi, np. samobójstwa, czy oczywistego wtargnięcia – zwrócił uwagę gen. Marek Bieńkowski, były komendant główny policji, dziś jeden z dyrektorów Najwyższej Izby Kontroli. – Ale to efekt konkretnego podejścia i praktyki, wynikający po prostu z piramidy uczestników ruchu drogowego. Piesi są podstawowymi niechronionymi uczestnikami ruchu drogowego. Na kierowcach spoczywa odpowiedzialność – zaznaczył.
– Pewnie z milion Polaków, którzy wyjechali na zachód i jeżdżą tam samochodem, bez problemu dostosowało się do tamtejszej sytuacji – zwrócił uwagę przedstawiciel stowarzyszenia „Ochocianie”, który przysłuchiwał się rozmowie. – Zwalniają przed przejściami. A różnice infrastrukturalne, ale one właśnie wynikają z tych przepisów i będącej ich efektem praktyki – skwitował.