„Chodzi o życie” – pod takim hasłem w czwartek, przed Kancelarią Premiera konferencję prasową zorganizowały warszawskie stowarzyszenie Miasto jest Nasze i wrocławska Akcja Miasto. Punktem wyjścia jest raport o bezpieczeństwie na przejściach dla pieszych, który w zeszłym roku zamówiło Ministerstwo Infrastruktury. Dokument miał zostać przekazany w lutym, ale do tej pory ministerstwo odmawia publikacji.
– Mamy dość bierności rządu w sprawie wypadków na przejściach dla pieszych. Zebry stają się w Polsce „strefą śmierci” – grzmiał w czwartek szef stowarzyszenia MJN Jan Mencwel. Przesada? W zeszłym roku w Polsce zostało śmiertelnie przejechanych 803 pieszych. Ponad połowa w miejscach ruchu pieszych, a jedna trzecia (271) na przejściach.
Społecznicy ze stowarzyszeń Miasto Jest Nasze i Akcja Miasto domagają się zmian w prawie i praktyce ich egzekwowania. Chodzi o bezwzględne pierwszeństwo dla pieszych, również chcących wejść na przejście, zrównanie do 50 km/h dopuszczalnej prędkości dla aut w miastach zarówno w dzień, jak i w nocy (wyższa dopuszczalna prędkość w nocy to niecodzienne rozwiązanie w skali Europy), rzetelną egzekucję przepisów i zwiększona liczbę fotoradarów i odcinkowych pomiarów prędkości.
Czwartym elementem jest podwyższenie mandatów za wykroczenia. Dziś najwyższy mandat to 500 zł i ta granica została ustawiona… w 1997 r. Wtedy przeciętne wynagrodzenie wynosiło nieco ponad 1000 zł. Od tego czasu wzrosło pięciokrotnie.
Tajny raport
Miasto Jest Nasze utrzymuje, że rząd doskonale zdaje sobie sprawę z zagrożeń i ze sposobów walki z nimi i to dzięki… raportowi, który sam zamówił. W zeszłym roku Ministerstwo Infrastruktury zleciło Instytutowi Transportu Samochodowego przygotowanie badań i raportu dotyczącego bezpieczeństwa na przejściach dla pieszych. Pierwsza część publikacji miała zostać przekazana resortowi już w lutym, a o raporcie wspominał w tym samym miesiącu rzecznik ministerstw Szymon Huptyś.
Do dziś jednak raport nie ujrzał światła dziennego o czym w czwartek napisała „Rzeczpospolita”, która na pytania o dokument zadane przed tygodniem ministerstwu nie otrzymała odpowiedzi. Mówili też o tym na konferencji aktywiści.
– Kilka tygodni temu zwróciliśmy się do ministerstwa o jego udostępnienie. Nie dostaliśmy odpowiedzi, również odmownej. Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że żeby podjąć jakąś decyzję ministerstwo musi raport przeanalizować – opisał Marcin Chlewicki z MJN. – Wystąpiliśmy więc do sądu ze skargą na bezczynność urzędu – dodał.
Dlaczego ministerstwo raportu nie pokazuje? Bo według członków stowarzyszenia jest miażdżący, jeśli chodzi o ochronę pieszych w Polsce. Specjaliści z ITS w czterech województwach obserwowali i mierzyli zachowania uczestników ruchu drogowego na przejściach dla pieszych. Nieoficjalnie z raportu ma wynikać, że „zachowanie szczególnej ostrożności” przez kierowców to fikcja. Mniej więcej 90 proc. nie zatrzymuje się przed przejściami, a prędkość jest przez nich łamana nagminnie.
Dokument nie tylko potwierdziłby, ale też uwypuklił to, co wynika z policyjnych statystyk, według których za 2/3 śmiertelnych wypadków na przejściach odpowiadają kierowcy (a warto tu zaznaczyć, że pieszy w tym wypadku nie może zaprotestować, przeciw wskazaniu winnego przez policję lub sąd, bo nie żyje). W Polsce statystyki dotyczące śmiertelnych wypadków wśród pieszych są kilkakrotnie wyższe niż w krajach Europy Zachodniej, a jedyną istotną różnicą między Polską, a Niemcami, Szwecją, czy Francją są właśnie obowiązujące przepisy, z niezwykle liberalnymi obowiązkami i karami za ich niewypełnianie, po stronie kierowców.
Jest temat, ale nie ma potrzeby zmieniać prawa?
Raport stanąłby też w sprzeczności z kilkoma niedawnymi opiniami ministerstwa, w których urzędnicy tłumaczą, że dostrzegają problem, ale nie wymaga zmian w prawie.
„…Każde społeczeństwo europejskie posiada inne uwarunkowania kulturowe, prawne, inżynieryjne, edukacyjne, czy też podejście do poszanowania prawa. Dlatego też, mając na względzie przywołane wyżej uwarunkowania – specyficzne dla danego państwa – nie wydaje się właściwym bezpośrednie przeniesienie do polskiego systemu prawnego rozwiązań funkcjonujących w innych państwach europejskich…” –
odpowiedział niedawno wiceminister Rafał Weber na petycję byłego szefa NIK, europosła, a dziś sędziego Trybunału Obrachunkowego UE Janusza Wojciechowskiego, który postulował objęcie ochroną prawną pieszych wchodzących na zebrę. Wcześniej podobną odpowiedź uzyskał w tym samym temacie Rzecznik Praw Obywatelskich.
W czasie czwartkowej konferencji szef MJN Jan Mencwel zwrócił uwagę, że przed pobliskim przejściem dla pieszych samochody w ogóle nie zwalniają. – Dopiero, gdy państwo podeszliście z kamerami, zaczęły zwalniać – zwrócił się do dziennikarzy. – Jak widać da się ich skłonić do takiego zachowania – dodał.