Każdej zimy powraca problem kloszardów w komunikacji. Wychodzę z założenia, że każdemu człowiekowi, bez względu na posiadany status społeczny, należy okazywać szacunek. Nie oznacza to jednak przyzwolenia na zanieczyszczanie pojazdu, co wiąże się z późniejszymi kosztami dla przewoźników i dla pasażerów.
Na portalu Transport Publiczny obszernie poruszany był powracający co roku problem kloszardów w komunikacji miejskiej. Chciałbym, jako motorniczy tramwajów, zabrać głos w tej dyskusji.
Każdy z nas chce, by podróż, za którą wnosi odpowiednią opłatę, przebiegła bezpiecznie, bez opóźnień i komfortowo. Wyznacznikiem komfortu podróży w okresie jesienno-zimowym jest czyste, schludne i ciepłe wnętrze pojazdu, przyjemne ciepło – zdecydowanie nią nie jest nieprzyjemna woń czy ryzyko natknięcia się na nieprzyjemne widoki pasażerów zanieczyszczających siebie, fotel i wnętrze środka komunikacji.
Problem „pasażerów budzących odrazę” w komunikacji miejskiej jest sezonowy, co nie umniejsza jest rangi. Kloszard to człowiek, którego woń odstręcza – brak higieny osobistej jest pierwszym krokiem do wielu chorób, również zakaźnych.
Pewien zimowy dzień…Pewnego zimowego dnia podczas wymiany pasażerów zauważyłem, że ludzie przechodzą z pierwszego do drugiego wagonu, a ci, którzy zdecydowali się na podróż w pierwszym uciekają na jego tył. Na następnym przystanku wyszedłem z kabiny zobaczyć co jest powodem tego stanu rzeczy. Po otwarciu drzwi kabiny uderzył mnie w twarz niesamowity (za przeproszeniem) smród. Jedna z pasażerek zatkała swój nos, pokazując palcem na „winowajcę” – zresztą zbliżając się do niego nie miałem wątpliwości, skąd pochodzi przykra woń.
Zgodnie z obowiązującym regulaminem poprosiłem podróżnego o opuszczenie pojazdu, na co dostałem ripostę: „To nie śmierdzi ode mnie”. Byłem lekko zszokowany i zaskoczony taką odpowiedzią, ale bez chwili namysłu powiedziałem stanowczym tonem, aczkolwiek bez ubliżania: „Nie odjadę z przystanku dopóki pan nie wyjdzie”. Podziałało, za co pasażerowie podziękowali.
Problem nie w bezdomnychTramwaj to nie noclegownia – hasło jest proste i zrozumiałe, jednak nie oznacza to automatycznie zakazu wstępu dla osób bezdomnych. Osoby te potrafią zadbać o siebie w stopniu wystarczającym, by nie wydzielać przykrej woni. Dlatego też podniesiony przez czytelników alarm o „ataku na bezdomnych” jest niesłuszny. Należy bowiem odróżnić osoby bezdomne od osób zanieczyszczających pojazdy i jego wyposażenie.
W swojej pracy często spotykam osoby bezdomne, które w wietrzne lub chłodne dni przychodzą do tramwaju przespać się bo w środku nie wieje, jest ciepło i czują się bezpieczne. Na pętlach, sprawdzając stan wagonów, często upewniam się również, czy osoby te nie potrzebują pomocy medycznej. Niejednokrotnie zdarzyło się, że dzieliłem się śniadaniem.
Nie mogę wyprosić takich bezdomnych osób, bo nie ma ku temu przesłanek formalnych. Moje „ja” również nie pozwala mi ich wyprosić. No bo jak można to uczynić, skoro osoba nie wydziela przykrej woni ani nie budzi poczucia odrazy – tylko po prostu sobie drzemie i nikomu nie przeszkadza? Nigdy tego nie uczyniłem i nie uczynię – byłoby to krzywdzące.
Kto zanieczyszcza pojazdProblem nie ogranicza się tylko do kloszardów. Pojazdy zanieczyszczają też osoby pijane. Jednak dla prowadzącego pojazd człowiek zanieczyszczający pojazd to człowiek zanieczyszczający pojazd – bez rozgraniczenia, czy jest to człowiek bezdomny, budzący poczucie odrazy otoczenia, czy po prostu człowiek po spożyciu alkoholu.
Argumentami usprawiedliwiającymi podróż osób budzących odrazę lub ogólnie - podróżnych zanieczyszczających pojazdy - dajemy wyraźny sygnał aprobaty dla niestosownego zachowania w środkach komunikacji miejskiej. Będąc skrajnie empatycznym wobec osób zanieczyszczających pojazdy sami skazujemy się na brak komfortu podróży. Decyzja o tym, czy zgłosimy problem prowadzącemu pojazd, czy nie zależy tylko i wyłącznie od nas samych.
Niemniej jednak, sądząc po reakcjach i zachowaniach, większości pasażerów przeszkadzają zanieczyszczone pojazdy, czemu zresztą trudno się dziwić. Trochę działa tutaj dyżurne hasło konsumentów – płacę więc wymagam. W tym wypadku wymagam od siebie jak i od współpasażera utrzymania norm higieny.
Dlaczego ja – pasażer, wnoszący opłatę za przejazd, stosujący się do regulaminu przewozu obowiązującego w danym mieście – mam znosić przykrą woń, wywołującą chęć opuszczenia przeze mnie jak najszybciej pojazdu? Dlaczego mam znosić widok i zapach moczu, wymiocin i alkoholu rozlanego na podłodze lub siedzeniu tylko dlatego, że delikwent budzący odrazę jednocześnie budzi (często zamierzoną) litość wśród części pasażerów?
Zanieczyszczony znaczy zdewastowanyW przypadku zgłoszenia przez pasażera zanieczyszczenia pojazdu prowadzący pojazd niezwłocznie (lub w przypadku bliskości pętli/krańca – po dojechaniu do ostatniego przystanku) powinien sprawdzić stan faktyczny pojazdu, czyli słuszność zgłoszenia o zanieczyszczeniu. Istotne jest to, że może to – prócz poczucia dyskomfortu i odrazy – doprowadzić do poślizgnięcia się pasażera, co po prostu grozi kontuzją.
Kierowca bądź motorniczy zgłaszają zanieczyszczenie pojazdu odpowiedniej jednostce – np. operatorowi Centrali Ruchu czy dyspozytorowi zajezdni – po czym zwykle pojazd zostaje wycofany z ruchu liniowego i zjeżdża bez pasażerów do zajezdni w celu czyszczenia/odkażania.
W interesie podróżnychZjazd awaryjny „na zanieczyszczenie”, jak i późniejsze czyszczenie/odkażanie pojazdu generuje koszty, czyli straty dla… no właśnie, dla kogo? Oczywiście dla przedsiębiorstwa, ale pamiętajmy o tym, że każdy pojazd, który zjeżdża do zajezdni „na zanieczyszczenie” może być pojazdem, na który może czekać na przystanku każdy z nas.
Zdarza się jednak, że pasażerowie – byleby dojechać – nie zgłaszają zanieczyszczeń i pojazdy kwalifikujące się do zjazdu kontynuują dalej jazdę. Nie jest to wina prowadzących, którzy mogą być po prostu nieświadomi zabrudzenia pojazdu. Czy to właściwe podejście – ocenę pozostawiam czytelnikom.
W okresie jesienno-zimowym zdanie „jak dbasz – tak masz” nabiera nowego znaczenia. W interesie każdego pasażera powinno być, aby w ogóle nie dochodziło do ryzyka zanieczyszczenia pojazdu. Tak samo w interesie każdego przewoźnika jest przewiezienie zadowolonych poziomem usługi pasażerów i wyczyszczenie każdego zanieczyszczenia.
Twój Motorniczy