Na ulice Warszawy wyjechał pierwszy ze 130 przegubowych elektrobusów. Jednocześnie trwa przetarg na zakup 160 autobusów gazowych. To do 2023 r. zabezpiecza potrzeby MZA Warszawa. – Będziemy już mieli 315 autobusów gazowych i 160 elektrycznych. Będziemy uzgadniać z władzami miasta, co mamy dalej robić – mówi Jan Kuźmiński, prezes MZA Warszawa.
Jak pisaliśmy, w sobotę 29 lutego na linię 503
wyjechał pierwszy przegubowy elektrobus Solarisa z kontraktu na 130 tego typu pojazdów. Jednocześnie
trwa przetarg na zakup 160 autobusów LNG i CNG, w którym otwarcie ofert przesunięto na koniec tego miesiąca. – Do tego w marcu odbieramy 10 autobusów gazowych z poprzedniej dostawy. Pod koniec 2022 r. będziemy mieli 315 autobusów gazowych i 160 elektrycznych. Będziemy uzgadniać z władzami miasta, co mamy dalej robić – mówi Jan Kuźmiński, prezes MZA Warszawa.
MZA pozostanie jednak przy elektrobusach i autobusach gazowych. – Liczyłem na NCBiR, z którym mamy podpisane porozumienie. Zgodnie z nim od 2022 r. powinniśmy dostawać polskie autobusy elektryczne – wskazuje prezes. Na razie jednak
postępowanie NCBiR na opracowanie polskiego elektrobusu toczy się dosyć niemrawo.
Wyzwaniem pozostają wciąż utrzymujące się wyższe ceny dostaw elektrobusów. – Taki autobus kosztuje 2,5-2,8 mln zł netto. Były przewidywania trzy lata temu, że będą tanieć – zwłaszcza z uwagi na baterie – ale jak na razie nic nie staniało – mówi Kuźmiński. Jednocześnie problemem jest mniejsza sprawność autobusów elektrycznych. – Na razie nie mamy doładowań na pętlach, co jest problemem. Te autobusy robią mniej kilometrów, niż autobusy Diesla. Budowa ładowarek na mieście jest drogą przez mękę – przyznaje prezes.
Przewoźnik nie ma za to obaw związanych z żywotnością baterii. – Na razie jeździmy na bateriach NMC i LFP. W najnowszych autobusach mamy LTO – bardzo odporna, cięższa, z systemem zarządzania baterią. Sama się uzupełnia, wyrównuje między ogniwami. Według założeń producenta powinna dojeździć do końca żywotności autobusu – ok. 15 lat – mówi Jan Kuźmiński.
MZA na razie nie jest zainteresowane pojazdami wodorowymi. – Na dzień dzisiejszy na takie autobusy nas nie stać. Mogę wziąć jeden czy dwa do testów, ale nie więcej – same koszty eksploatacji są wyższe od naszej stawki za wozokilometr – mówi Kuźmiński. Biorąc pod uwagę koszty zakupu i eksploatacji mowa jest nawet o dwukrotnej przewyższeniu wynagrodzenia za wozokilometr.