Rzecznik prasowy ministerstwa zdrowia zapowiedział, że resort wycofa się z zapowiedzianej regulacji ograniczającej zajętość miejsc w transporcie publicznym do 75%.
– Raczej wypadnie przepis o 75% obłożeniu środków transportu. Po dyskusjach z resortami, między innymi infrastruktury, z przewoźnikami decydujemy się na bardziej wzmożone kontrole, egzekucje czy to u konduktorów czy to kierowców, motorniczych, tego przepisu nakazującego zasłanianie nosa i ust, ale wycofujemy się z tego 75% obłożenia – powiedział Wojciech Andrusiewicz, rzecznik ministerstwa zdrowia, w TVN24.
Już z momentem zapowiedzi nowej regulacji pojawił się
informacyjny chaos. Spisane regulacje nie pojawiły się do dziś – nikt z przewoźników kolejowych i drogowych nie miał pomysłu jak je respektować od 15 grudnia, zwłaszcza, że duża część miejsc w pociągach i autobusach w okresie świątecznym została już wyprzedana na poziomie większym niż 75%. Nie do respektowania okazał się pomysł rozdzielających osoby zaszczepione i niezaszczepione. Pomysł ograniczenia miejsc, niestosowany obecnie w Europie krytykował m.in. Michał Leman, szef polskiego oddziału Flixbusa, czy np. prezes MPK Wrocław.
- Niezwłocznie po zapowiedzi wprowadzenia limitu przewożonych osób do 75 proc. liczby miejsc w pojeździe, krytykowałem takie rozwiązanie, jako fikcyjne i nierealne do wprowadzenia. Apelowałem wówczas do Ministra Zdrowia o rewizję tego stanowiska. Bardzo dziękuję Ministrowi Zdrowia Adamowi Niedzielskiemu, że nie pozostał obojętny na nasze racjonalne argumenty i postanowił wycofać się z rozwiązania, które tylko pozorowało realną walkę z czwarta falą koronawirusa – napisał Krzysztof Balawejder.
Wczoraj pisaliśmy też o strefach buforowych, na których wprowadzenie
zdecydowało się MPK Poznań.