Kilka dni temu brytyjskie media rozpisywały się o kierowcy autobusu z Norwich, który odmówił wyruszenia na trasę autobusem, którego numer na tablicy kierunkowej wyświetlał się w tęczowych kolorach. Uznał, że… autobus promuje homoseksualizm i że mu to przeszkadza. Został zawieszony.
Sprawę opisała na twitterze Rebecca Sears, 19–letnia studentka, która chciała wsiąść do autobusu linii 501. Ze zdziwieniem usłyszała od kierowcy, że musi poczekać aż ten zamieni autobusy. Chodziło o wyświetlający się na tęczowo numer linii. „Ten autobus promuje homoseksualizm i nie będę go prowadził” – miała usłyszeć pasażerka. Sprawę opisały brytyjskie media.
Konectbus, przewoźnik należący do większej grupy transportowej Go East Anglia, od 2017 r. właśnie w ten sposób – wyświetlając numer linii w tęczowych barwach – wspiera odbywające się w Norwich Parady Równości. Tegoroczna przeszła przez miasto 27 lipca. Firma napisała na twitterze, że „jest dumna ze wspierania różnorodności i przeciwdziałania wykluczeniu i z tego powodu od 2017 r. współpracuje z Norwich Pride”.
Gdy kierowca poszedł po inny autobus, pasażerka poskarżyła się obsłudze dworca autobusowego. Od nich usłyszała, że wiedzą o sprawie i już się nią zajmują. Ostatecznie wymieniono nie autobus, ale kierowcę. Za kierownicą pojazdu usiadł inny.
Sears zwraca uwagę, że całe zamieszanie spowodowało, że autobus złapał 10-minutowe opóźnienie. „Ludzie siedzą i czekają, aż będą mogli wrócić do domu, z tak absurdalnego powodu. To bardzo nie w porządku” – tłumaczyła dziennikarzom. „Zdaję sobie sprawę, że każdy ma prawo do swojego własnego punktu widzenia. Jeśli jednak ktoś nie jest w stanie wykonywać porządnie swojej pracy ze względu na swoją własną bigoterię, może powinien przemyśleć kila życiowych wyborów?” – pytała retorycznie.
Konectbus poinformował, że zawiesił kierowcę i prowadzi w tej sprawie wewnętrzne postępowanie. Podziękował pasażerce za zgłoszenie sprawy i zapewnił, że traktuje je bardzo serio. „Uważamy takie zachowanie, podejście do swojej pracy i poziom usług za całkowicie nieakceptowalny”.
Komentujący całą sytuację zarówno pod wpisem Sears, jak i na profilu przewoźnika są podzieleni (choć warto tu zauważyć, że w przeciwieństwie do polskich mediów społecznościowych, opinie są wyrażane w kulturalny sposób). Część uważa, że postępowanie kierowcy było nie na miejscu i jego praca polega na prowadzeniu autobusu, a nie ta ocenianiu jego przesłania. Inni zgadzają się z tym co zrobił i uważają, że nikt nie powinien być zmuszany do reklamowania czegoś z czym się nie zgadza. Jeszcze inni sugerują, że utrata pracy jest zbyt ostrą karą, a kierowca powinien raczej zostać wysłany na dodatkowe przeszkolenie z podejścia do pasażera. „A jeśli kierowca–muzułmanin miałby zasiąść za kierownicą autobusu obklejonego reklamą alkoholu?” – pyta jeden z internautów. „Nie trzeba go zwalniać, tylko po prostu ten autobus dać innemu, któremu to nie przeszkadza” – radzi.