Przebudowane i nowe wejście na stacji metra Wilanowska zostały już – całkiem po cichu – udostępnione dla pasażerów. Brak informacji jednak nie dziwi, gdyż nie ma czym się chwalić. Korzyść dla pasażerów niewielka, gdyż nowe wejście łączy się chodnikiem ze… wschodnim wejściem, z którego pasażerowie przesiadający się na autobusy musieli korzystać w czasie prac. Podróżni – względem stanu sprzed przebudowy, gdy droga dojścia była krótka – nadal muszą chodzić naokoło.
Przebudowa wejścia znajdującego się najbliżej obleganej pętli autobusowej jest związana z budową biurowca przez prywatnego inwestora na pobliskiej działce. Niestety, miasto zgodziło się na inwestycję, mimo jej negatywnego wpływu na atrakcyjność węzła przesiadkowego i drogi dojścia.
Dotychczasowe wejście zostało
niespodziewanie zamknięte pod koniec czerwca zeszłego roku Początkowo zakładano, że prace potrwają do końca 2016 r. Jednak przedłużające się odbiory, uzgodnienia z inwestorem czy inne „obiektywne przyczyny”, jak np. brak chodników, uniemożliwiały otwarcie wejść. Jeszcze
w tym tygodniu ZTM nie chciał podać żadnego terminu otwarcia, informując, że zostanie ono udostępnione „w najbliższym czasie”.
Zupełnie bez rozgłosu ani żadnej informacji dla pasażerów przebudowany układ wyjść udostępniono w nocy z soboty 25 marca na niedzielę 26 marca. Zamiast dotychczasowego wejścia skierowanego w stronę pętli autobusowej pojawiły się dwa nowe, w żaden sposób niepowiązane z powstającym biurowcem. Mniejsze wejście, ze schodami zwykłymi, skierowane jest w stronę Puławskiej. Większe wejście, wyposażone w ciąg schodów zwykłych oraz dwa ciągi schodów ruchomych, zastąpiło teoretycznie dotychczas najbardziej oblegane wejście w stronę pętli autobusowej. Jest ono jednak inaczej zorientowane – nie bezpośrednio w stronę autobusów, a obrócone mniej więcej o 90 stopni. I w żaden sposób nie ułatwia drogi dojścia przesiadającym się pasażerom – jedyny chodnik, jaki powstał, łączy to wejście z dotychczasowym wschodnim wejściem, z którego pasażerowie idący na autobusy musieli korzystać.
Brak informacji o otwarciu nie dziwi – nie ma bowiem zupełnie powodów do chwały. Po pierwsze, inwestycję zakończono z ok. trzymiesięcznym opóźnieniem. Po drugie, nie wszystko działa – przykładowo oba ciągi schodów ruchomych były nieczynne. Po trzecie, wartość dodana inwestycji jest mocno dyskusyjna. Urzędnicy, którzy zgodzili się na uciążliwą przebudowę, nie wymogli na inwestorze budowy windy, która zwiększałaby dostępność stacji. Powodem jest
absurdalne wytłumaczenie o konstrukcji stacji, jak i wyposażeniu technicznym, które mają zapewniać szczelność obiektów metra w przypadku ogłoszenia zagrożenia. Jest to o tyle dziwne, że przy innych wejściach windy się znajdują, a tutaj też można było je wykonać po zewnętrznej stronie grodzi, które teoretycznie mają zapewniać szczelność stacji.
Największy zarzut dotyczy jednak dróg dojścia i wygody przesiadek. Pasażerowie stracili wygodne, bezpośrednie dojście do autobusów. Jedyny chodnik prowadzi ich do sąsiedniego wejścia, więc o żadnym skróceniu dojścia mowy nie ma. Wcześniej chodnik położony był w linii prostej do pasów na początku pętli autobusowej. Teraz piesi muszą chodzić zygzakiem – istniejący obecnie chodnik wyprowadza mniej więcej na połowę wysokości pętli. Urzędnicy uznali jednak, że byłoby zbyt niebezpieczne, żeby pasażerowie wchodzi na pętlę w tym miejscu, między autobusami, więc chodnik zakręca do wspomnianych pasów na początku pętli. Szybko się okazało, że niewiele jednak osób chce chodzić naokoło, więc chodnik ogrodzono barierkami, by wymóc na pieszych pożądane działania. Nie zdało to jednak egzaminu – barierki w wielu miejscach poległy i pasażerowie nadal skracają sobie drogę, mimo błota.
Schemat okolic stacji Wilanowska z obecnym układem wyjść. Kolorem czerwonym zaznaczono aktualną drogę dojścia do pętli. Kolor niebieski odzwierciedla dotychczasowe dojście do pętli. Podstawa schematu przygotowana przez ZTM Warszawa