W czerwcu przyszłego roku minie 10 lat od oddania do użytku pierwszego odcinka nowojorskiego parku powstałego w miejscu dawnej estakady kolejowej. Przez dekadę nowatorski projekt, będący owocem aktywności lokalnych ruchów miejskich, stał się jedną z największych atrakcji turystycznych miasta.
Otwarcie parku The High Line w 2009 r. było wielkim sukcesem stowarzyszenia Przyjaciele High Line, które zdołało ocalić przez wyburzeniem dawną konstrukcję kolejową i nadać jej nową funkcję. Powstała w latach 30. ubiegłego stulecia estakada, pozwoliła wynieść ponad powierzchnię ulic funkcjonującą od połowy XIX w. linię kolejową przebiegającą wzdłuż 10 oraz 11 alei, używaną do zaopatrywania magazynów w takie produkty jak węgiel, nabiał czy mięso.
Odizolowanie ruchu kolejowego od ruchu drogowego i pieszego wydawało się wtedy rozwiązaniem, które powstrzyma falę niebezpiecznych wypadków drogowych i pozwoli funkcjonować linii The High Line przez długie lata. W rzeczywistości odnotowywany w Stanach Zjednoczonych od lat 50. ubiegłego stulecia wzrost przewozów towarowych ciężarówkami spowodował, że znaczenie tej linii kolejowej mocno podupadło. Od 1978 roku wiadukt The High Line wykorzystywany był do obsługi jedynie dwóch pociągów w tygodniu. W 1980 r., w czasie gdy linia została zamknięta na rok w celu umożliwienia przeprowadzenia budowy Javits Center, dwaj najwięksi klienci sieci kolejowej przenieśli swoje siedziby do New Jersey. Tym samym nie było już sensu wysyłać pociągów na High Line po przerwie w funkcjonowaniu estakady.
Życie po życiuLos zarastającego dzikimi roślinami nieużytkowanego wiaduktu ważył się od połowy lat 80. ubiegło stulecia, aż do połowy pierwszej dekady tego wieku. Pod uwagę brane były różne opcje – demontażu The High Line, uruchomienia na wiaduktu linii tramwajowej czy stworzenia na estakadzie parku. Ostatecznie zwyciężyła ta ostatnia koncepcja, mocno wspierana przez prężnie działające od 1999 r. stowarzyszenie Friends of the High Line, które obecnie odpowiedzialne jest za użytkowanie parku.
fot. Tomasz Śniedziewski
Prawie dziesięć lat po otwarciu, koncepcja The High Line w dalszym ciągu robi wrażenie. Spacer dawną linią kolejową, pozwalającą podziwiać widoki na Nowy Jork oraz na Rzekę Hudson, jest okazją do kontaktu z miejską zielenią o trochę bardziej „dzikim” charakterze oraz dostarcza ciekawych wrażeń artystycznych. Szatę roślinną the High Line stanowi około 120 gatunków roślin, które bardzo często możemy spotkać w okolicy torów kolejowych, od traw, kwiatów i bylin po krzewy czy zagajnik brzozowy. Odpowiednio wyselekcjonowane i pielęgnowane, w połączeniu z zachowanymi elementami linii kolejowej, takimi jak podkłady i szyny, zmyślnie wplecionymi w nową tkankę parku, tworzą autentyczną i inspirującą atmosferę. W parku znajdziemy także liczne instalacje artystyczne, a wiele budynków widocznych z wiaduktu ozdobionych jest muralami.
Rewitalizacja dzielnicyThe High Line to jednak nie tylko jeden z najciekawszych parków w Nowym Jorku, ale również czynnik zmieniający najbliższe mu otoczenie. Pod koniec ubiegłego stulecia dzielnica Chelsea uważana była za “zapuszczoną”. Otwarcie the High Line radykalnie odmieniło wizerunek tej części Manhattanu i doprowadziło do powstania kilkudziesięciu nowych projektów w bezpośrednim sąsiedztwie wiaduktu, takich jak Hudson Yards Development Projects czy budynków światowej sławy biur projektowych, takich jak Zaha Hadid Architects.
Tuż po otwarciu the High Line dzielnica Chelsea wzbogaciła się także o kilka muzeów, najbardziej znane z nich to Whitney Museum of American Art, biura takich firm jak Google czy Lyft, a także sklepy wielu luksusowych marek – nowojorczycy mówią, iż Chelsea przypomina po tym względem Piątą aleję, z wyjątkiem tego, iż w Chelsea można także dobrze zjeść w wielu restauracjach.
fot. Tomasz Śniedziewski
Zmiany dzielnicy, powszechnie uważane za bardzo korzystne, przez burmistrza Bloomberga określane nawet mianem “renesansu Chelsea”, nie spotkały się z uznaniem wszystkich rezydentów. Odnotowywany po otwarciu the High Line wzrost cen sąsiadujących nieruchomości oraz wzrost czynszów spowodował, iż wiele działających tam wcześniej przedsiębiorstw zmuszonych było zakończyć swoją działalność. Niektórym mieszkańcom nie podoba się także to, że ich dzielnica stała się droga, a sam park the High Line określają mianem “zapchanego turystami wybiegu”.
Inspiracja dla innych miastJeżeli nawet istnieje grono krytyków zmian zachodzących po inauguracji The High Line, to nie brakuje też kolejnych miast, które bardzo chcą powtórzyć sukces nowojorskiego projektu. Burmistrz Chicago, Rahm Emanuel, nazwał the High Line „symbolem i katalizatorem” zmian dla starzejących się dzielnic. Plany zamiany dawnych linii kolejowych na parki realizowane są w Filadelfii, Atlancie czy Chicago. W ubiegłym roku, o założony na danym wiadukcie drogowym park botaniczny Seoullo 7017 Skygarden, wzbogaciła się stolica Korei, Seul.
W opracowaniach dotyczących wszystkich tych projektów, często pojawiają się stwierdzenia, że dużo taniej jest przekształcić dawną infrastrukturę kolejową lub drogową na park, niż ją wyburzać. Ten czynnik ekonomiczny sprzyjał też pomysłodawcom nowojorskiego projektu. Jednak, jak zauważa James Corner, urbanista, który kierował zespołem projektantów the High Line, o ile łatwo jest fizycznie skopiować the High Line w innych miastach, to sprawienie, by taki park zyskał własny charakter i stał się modny, wymaga współdziałania sąsiadujących z nim dzielnic. Można więc przyjąć, że the High Line pozostanie niepodrabialny, bo czy da się gdziekolwiek indziej na świecie skopiować niezwykłą atmosferę Nowego Jorku?