Sześcioro nowych senatorów stanowych z Nowego Jorku wystosowało wspólne oświadczenie w sprawie jak najszybszego wprowadzenia opłaty dla kierowców za wjazd na Manhattan. Wprowadzenia takiej opłaty, na wzór londyńskiej congestion charge, chciałby tamtejszy gubernator, ale do tej pory nie miał w tej sprawie poparcia w legislaturze.
W Nowym Jorku – mieście szereg spraw o charakterze transportowym leży, nietypowo dla nas, w gestii władz stanu, który nosi tę samą nazwę. Stąd pomysł wyszedł z biura gubernatora, a zatwierdzić go musi stanowy Senat. Sprawy nie ułatwiało jednak to, że przeciwnikiem pomysłu był (co ciekawe również demokrata) burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio.
Przez rok jednak wiele się zmieniło. Kilka miesięcy temu Cuomo został ponownie wybrany na urząd gubernatora. Z kolei w listopadzie odbyły się wybory stanowe, w efekcie których Demokraci zyskali 39 miejsc w lokalnym Senacie. W obu wypadkach kwestia opłat za wjazd na Manhattan była elementem kampanii, można więc przyjąć że urzędnicy zyskali mandat do wprowadzenia takich zmian. Również de Blasio, który uzyskał przed rokiem reelekcję, według amerykańskich mediów protestuje przeciwko opłacie nieco łagodniej.
A nowi senatorowie jasno deklarują, że chcą opłaty. „Zależy nam na stworzeniu spójnego, uczciwego i zrównoważonego planu finansowania MTA [nowojorski Zarząd Transportu Miejskiego – red.] opartego na opłacie samochodowej. Taka opłata daje szansę na zebranie ponad miliarda dolarów rocznie, który zostanie przeznaczony na cele transportowe” – napisali w oświadczeniu senatorowie Andrew Gounardes, Zellnor Myrie, Julia Salazar, Alessandra Biaggi, Robert Jackson i Jessica Ramos. Wszyscy są nowymi senatorami, w dodatku Goudnares „odbił” swój okręg Republikanom.
Sensem opłaty w planie przedstawionym przez Cuomo ma być (poza ograniczeniem korków) zebranie pieniędzy na wymagający dużych inwestycji nowojorski transport publiczny.
Według ostatniej propozycji, sprzed roku, samochody osobowe mają być obciążone opłatą w wysokości 11,52 dolara (ciężarówki – ponad dwukrotnie wyższą, taksówki i ubery – nieco niższą) za wjazd do większej części Manhattanu. Opłata ma być pobierana za przejazd przez mosty prowadzące na wyspę.
Zwolennicy zmian, w tym Cuomo, zwracają uwagę, że opłata w praktyce nie dotknie mieszkańców miasta, którzy w większości (co jest nietypowe dla USA) korzystają w dojazdach do pracy z transportu publicznego. Ledwie kilka procent przyjeżdża codziennie na Manhattan własnym autem i są to osoby raczej lepiej uposażone. Przeciwnicy nie zgadzają się z tą argumentacją wskazując, że opłata będzie obciążeniem dla osób z przedmieść, w których nie ma dobrego dostępu do transportu szynowego prowadzącego na Manhattan.