Jakiś czas temu nowojorskie metro wprowadziło przepis zakazujący przewożenia zwierząt, chyba że są zamknięte w stosownym pojemniku („container”). Ale pasażerowie radzą sobie z tym przepisem na różne sposoby, dlatego nikogo nie dziwi ratlerek w damskiej torebce. Ale pitbull albo husky?
Niedawno na twitterze dużą popularność zyskało zdjęcie pasażera metra, któremu z torby zawieszonej na ramieniu wystaje… głowa psa husky. Psy tej rasy nie są małe. Mają w kłębie mniej więcej pół metra i ważą 20 kg, albo i więcej. Ale gdyby nie „zapakowanie” do torby pan ze swoim psem nie mógłby skorzystać z kolejki podziemnej.

Przepisy metra w Nowym Jorku są jasne. Zwierzę w pociągu musi być zamknięte w pojemniku i nie może przeszkadzać innym pasażerom. Co więcej, musi zostać wniesione na teren metra w zamknięciu, nie można więc przejść przez bramki z psem na smyczy i potem go w czymś zamknąć. Ale przepisy nic nie mówią o rozmiarze zwierzęcia, więc czasem w podróży można natknąć się na niezwykły widok.
W Polsce każdy przewoźnik sam reguluje zasady wożenia, lub zakaz wożenia zwierząt w swoich środkach transportu. Niedawno pisaliśmy o Polonusie, który zachęca pasażerów, do zabierania psów w podróż z biletem o wartości 30 proc. zwykłego.
W warszawskim metrze pasażer może przewozić małe zwierzęta (w pojemniku), a także duże, jeśli są na smyczy i w kagańcu, no i rzecz jasna nie stwarzają zagrożenia dla innych pasażerów. Zwierzęta nie mogą być przewożone na miejscach siedzących i muszą być umieszczane w taki sposób, by nie utrudniać podróży innym pasażerom.