O ile w Polsce wprowadzenie opłat dla kierowców za wjazd do centrum miasta okazało się kompletnym niewypałem, to Nowy Jork idzie w ślady m.in. Londynu, Singapuru czy Mediolanu i wprowadzi opłatę za wjazd na dolny Manhattan. W poniedziałek zmiany w nadchodzącym budżecie przegłosowała stanowa legislatura.
Stosowne przepisy przyjęto podczas uchwalania nadchodzącego budżetu stanowego (w mieście Nowy Jork szereg kompetencji dotyczących kwestii drogowych i transportu publicznego leży właśnie w gestii władz stanowych). Strefa nie ruszy szybko, do końca przyszłego roku urzędnicy mają podjąć decyzje wykonawcze, m.in. ustalić wysokość stawek za wjazd, ale najprawdopodobniej opłata dla samochodu wjeżdżającego do części Manhattanu na południe od 60th Street wyniesie 11,5 dol., a dla ciężarówki – 25 dol.
System ma działać na zasadzie sensorów montowanych na drogach wjazdowych do wspomnianej strefy, opłata ma być wnoszona raz dziennie. Szacuje się, że uruchomienie Central Business District Tolling przyniesie ok miliarda dolarów rocznie, a suma ta ma zostać przeznaczona na potrzeby transportowe, głównie zasili budżet nowojorskiego metra.
Podstawowe przyczyny wprowadzenia takiego rozwiązania to ograniczenie korków na Manhattanie. – Nowy Jork ma ambicję być miastem o skali globalnej. Ale nie możemy takim być jeśli nasz transport publiczny tylko w 65 proc. trzyma się rozkładów jazdy, a ruch uliczny na Manhattanie porusza się z prędkością 6–7 km/h – komentował na antenie CBS potrzebę takiej zmiany ekspert transportowy Sam Schwartz.
Większość szczegółów zostanie dopiero ustalona. Wiadomo, że z opłaty zostaną wyłączone dwie trasy, które przecinają Manhattan, bez zjazdu na obszar wyspy. Mieszkańcy Manhattanu o niskich dochodach (mowa o rocznych zarobkach do 60 tys. dol.) zyskają możliwość odpisania sobie opłat od podatku. Co ciekawe namiastkę opłaty, w wysokości 2,75 dol. już dziś płacą (w rachunku), pasażerowie taksówek, uberów i lyftów.
Pieniądze, co zapowiadano już wcześniej, mają pozwolić na modernizację infrastruktury transportu publicznego. – Mamy system sterowania ruchem z lat 30–tych, wagony metra pamiętają lata 60–te. Zdecydowana mniejszość stacji jest dostępna dla osób na wózkach lub z wózkami dziecięcymi. Pieniądze zostaną wykorzystane na inwestycje, które są niezbędne od wielu lat – tłumaczy w rozmowie z Guardianem Danny Perlstein, jeden z nowojorskich aktywistów miejskich.
Pomysł na wprowadzenie opłaty za wjazd na Manhattan pojawił się już ponad dekadę temu, podczas kadencji burmistrza Michaela Bloomberga. Ten, który jest realizowany
zgłosił na początku ubiegłego roku obecny gubernator Andrew Cuomo. Stał się realny jednak dopiero pod koniec roku, gdy
po wyborach demokraci zyskali większość w senacie stanu Nowy Jork.