Zgodnie z przepisami od połowy roku kierowcy przewozu osób będą musieli dysponować polskim prawem jazdy. Grozi to załamaniem na rynku przewozów i trwałym niedoborem kierowców – wynika z raportu ZDG TOR. Głównym problemem jest czas trwania procedur. Eksperci proponują korektę rozwiązań.
Wprowadzanie kolejnych wymogów – w zamyśle – ma zwiększyć bezpieczeństwo pasażerów po głośnych przypadkach nadużyć seksualnych w pojazdach na aplikację. Już teraz jednak główni dostawcy usług podjęli szereg działań na rzecz bezpieczeństwa. – Rozpoczynamy współpracę z Uberem, by zapobiegać niebezpiecznym sytuacjom. Aplikacje nie umywały rąk i wprowadziły szereg rozwiązań – wynikających zarówno z regulacji prawnych, jak i samoregulacji. Te rozwiązania przynoszą efekty – mówi Joanna Gzyra-Iskander z Feminoteki.
Statystyki poprawiają się– Statystyki są lepsze, ale wciąż jest za dużo zdarzeń. Od wielu lat zajmujemy się tym rynkiem, który wciąż rośnie. Trzeba mądrych regulacji – mówi Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Jak wylicza, obecnie ok. 54% rynku stanowią właśnie przewozy na aplikację. – Polacy kupują tę formę zamawiania usług – mówi Furgalski. Wg danych ZDG TOR w Polsce jest ok. 65 tys. taksówkarzy. Pozyskanie i zebranie dokładnych danych jest jednak utrudnione z uwagi na brak jednolitej bazy informacji.
Zgodnie z informacjami Komendy Głównej Policji, w 2023 r. zarejestrowano 7874 przestępstw przeciwko wolności seksualnej. W przewozach taksówkarskich było to 31 zdarzeń (spadek względem 2022 r., kiedy zarejestrowano 43 takie przypadki). Z tego 14 przypadka na pojazdy na aplikację (spadek z 28), a 17 na klasyczne taksówki (wzrost z 15). – Zadziałały zmiany wprowadzone w zeszłym roku (weryfikacja kierowców + zdjęcia). Odsiew tych, co nie powinni być w zawodzie, był spory – przekonuje Furgalski.
Adrian Furgalski zwraca też uwagę na cieszącą się popularnością usługi Uber dla pań (samochód prowadzony przez panią kierowczynię) – od wprowadzenia w Warszawie skorzystało z niej 25 tys. osób. Od 8 marca wprowadzono tę usługę w kolejnym mieście – w Krakowie.
Grozi nam trwały deficyt kierowcówW połowie roku wejdą w życie nowe przepisy. – Będzie obowiązek posiadania polskiego prawa jazdy. Naszym zdaniem dojdzie do dużego załamania na rynku. Szacujemy, że w całym kraju ubędzie 12% kierowców, a w Warszawie – nawet 27%. To będzie oznaczało wzrost stawek za przejazd nawet o 50% oraz dwukrotne wydłużenie czasu oczekiwania na przejazd – mówi Adrian Furgalski.
– Musimy zwracać uwagę na cały rynek – i patrzeć na to, co trzeba doregulować, ale nie przeregulować. Postulujemy, aby albo odroczyć ten obowiązek o rok albo wypracować inne rozwiązania, inaczej będzie duży deficyt kierowców w miastach – mówi Furgalski. Jak wylicza, polskie prawo jazdy można uzyskać po 185 dniach pobytu w Polsce, a cała procedura potwierdzania uprawnień, unieważniania zagranicznego dokumentu i pozyskiwania polskiego może zająć kilka miesięcy.
Aby nie wylać dziecka z kąpieląJak zwraca uwagę Adrian Furgalski, nowe regulacje – o ile w ogóle będą zgodne z prawem unijnym z uwagi na objęcie wymogiem kierowców z krajów unijnych – nie zwiększą bezpieczeństwa na drogach, bo nikt nie będzie weryfikować faktycznych umiejętności. – Jeśli ktoś będzie na tyle zdeterminowany, by po kilkumiesięcznym pobycie w Polsce dalej zostać kierowcą taksówki, to wystarczy, że uda się do Urzędu Gminy. Od kierowcy, pochodzącego z kraju będącego sygnatariuszem konwencji wiedeńskiej czy genewskiej, nie możemy wymagać ponownego egzaminu z umiejętności. A przypomnę, że do konwencji należą takie kraje, jak Togo czy Barbados – mówi Adrian Furgalski.
Co eksperci proponują w zamian? – Sugerujemy, by każdy kto tu przyjeżdża i może tu pracować, po uzyskaniu numer pesel, występował o tymczasowe prawo jazdy. Wówczas taka informacja trafi też od razu do CEPiK-u. Od razu wiadomo, czy taki kierowca jeździ bezpiecznie. Dzięki temu rynek nie padnie, a z drugiej strony powstanie dobra baza danych dla służb – podsumowuje Adrian Furgalski.
Raport do pobrania
TUTAJ