Na europejskim rynku rowerów publicznych rośnie rola systemów czwartej generacji, w których rowery można wypożyczać i zostawiać w dowolnym miejscu w granicach miasta. Część ekspertów twierdzi jednak, że obok korzyści dla użytkowników w postaci niższych kosztów konsekwencją może być chaos w przestrzeni miejskiej i utrudnienia w poruszaniu się. Do związanych z tą ekspansją obaw odniosła się podczas konferencji Urban Future Alex Cappy, general menager w Ofo.
Jedną z najczęściej podnoszonych obaw związanych z systemami rowerów bezstacyjnych jest pozostawianie ich przez użytkowników w przypadkowych miejscach, co może prowadzić do paraliżu komunikacyjnego. Ostrych słów nie szczędzi pod tym względem szczególnie konkurencja. – Naszym zdaniem jest to model bałaganiarski, „piracki”. Miasta idą w kierunku porządkowania infrastruktury i estetycznego urządzania przestrzeni publicznej, tymczasem rowery bezstacyjne powodują efekt dokładnie przeciwny – mówił
w wywiadzie dla TP na początku roku ówczesny prezes Nextbike Polska Tomasz Wojtkiewicz. Podczas wiedeńskiej konferencji także można było usłyszeć wiele krytycznych słów pod adresem Ofo.
Jak odnosi się do tych zarzutów przedstawicielka Ofo? – Przez cały czas usprawniamy nasze rozwiązania techniczne. Mamy, między innymi, ekipy przemierzające okolicę i upewniające się, że rowery są zostawione we właściwych miejscach – informuje. Na pytanie o komercjalizację przestrzeni publicznej odpowiada: – Nasze oddziały płacą podatki wszędzie, gdzie operujemy, więc mamy prawo do korzystania z infrastruktury.
Drugi element działań przeciw nieporządkowi w przestrzeni miejskiej to praca z lokalnym społecznościami. – Edukujemy użytkowników, tłumacząc, jak korzystać z rowerów odpowiedzialnie – zapewniła przedstawicielka Ofo. Obejmuje to zarówno instrukcje na temat dozwolonych i zabronionych miejsc parkowania, jak i samą naukę bezpiecznej jazdy. Działania te, według prelegentki, przynoszą widoczne efekty. – Niektóre rynki są bardziej podatne na popularyzację rowerów, niż inne. W efekcie jednak ogólna akceptacja dla tego typu transportu rośnie – oceniła.
Jako główną filozofię firmy jej reprezentantka przytoczyła hasło „share more, consume less”. – W ogólnym rozrachunku korzystanie z wypożyczania rowerów jest tańsze, niż posiadanie własnego i utrzymywanie go – przekonuje. Według Ofo konkurencja, także między stacyjnymi i bezstacyjnymi systemami roweru publicznego, służy interesom osób przemieszczających się po mieście i zachęca coraz to nowych mieszkańców do zmiany środka transportu.
Ofo oferuje dziś usługi w ok. 220 miastach na całym świecie. Jeszcze na początku tego roku w mediach można było przeczytać, że żółte rowery będą mogły pojawić się w Warszawie na wiosnę. Ofo otworzyło wprawdzie swój odział w stolicy, ale jak dotąd nie sprowadziło i nie udostępniło rowerów. Można za to skorzystać z czarno-czerwonych rowerów AcroBike, działających w podobnym modelu. Trudno jednak ocenić jak się przyjęły – jak dotąd nie poznaliśmy żadnych statystyk.
Dla acrobike’ów chińska konkurencja może okazać się jeszcze bardziej niebezpieczna niż dla Veturilo, bo może zadziałać efekt skali. Z kolei w Krakowie, tamtejsze Wavelo (obsługiwane przez BikeU) działa w systemie bezstacyjnym połowicznie. Rowery można pozostawiać gdziekolwiek, choć premiowane jest odprowadzenie na stację. Miasto za system nic nie płaci, a ten utrzymuje się głównie z opłat i abonamentów. Użytkownicy przyzwyczajeni do takiej formy, mogą uznać „chińską” konkurencję za wygodniejszą.