Olszewski, KO: CPK jest jak Yeti. Nikt go nie widział, ale na pewno jest szkodnikiem

Jakub Rösler, transport-publiczny.pl: Jak ocenia pan politykę transportową rządu?

Paweł Olszewski, poseł Koalicji Obywatelskiej: Z ubolewaniem i przykrością muszę powiedzieć, że polityki transportowej nie ma. Jest za to jeden wielki chaos. Cały czas generowane są nowe konflikty i problemy, które potem naprędce się rozwiązuje. PiS przed poprzednimi wyborami głośno mówił, że zlikwiduje wykluczenie komunikacyjne, a zostało ono pogłębione. Osobiście to obserwuję, spotykając się z lokalnymi społecznościami.

JR: Nie da się nie zauważyć, że ten rząd położył duży nacisk na rozwój transportu drogowego i budował nowe drogi. Niekoniecznie powstawały zaś nowe linie kolejowe. Czy to właściwy priorytet?

PO: Umówmy się, większość nowych dróg powstawała dzięki kontynuacji programu budowy dróg krajowych i autostrad, który przygotowywałem jeszcze ja osobiście w okresie rządów PO. Były one oddawane do użytku późno, bo opóźnienia były gigantyczne. Wspomniany program był bardzo dobry, zrównał nas z zachodnią Europą, ale oczywiście równolegle trzeba inwestować w sieć kolejową. Z punktu widzenia walki z wykluczeniem komunikacyjnym kluczowy jest zaś rozwój komunikacji miejskiej i miejsko-gminnej. Będziemy więc składać projekt nowelizacji ustawy o Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych, tak by umożliwić miastom partycypację w tych środkach. Komunikacja miejska mogłaby dzięki temu dotrzeć do gmin ościennych.

JR: A jak ocenia pan projekt CPK? Co powinno się z nim stać – powinien być kontynuowany w całości lub częściowo, a może lepiej, by trafił do kosza?

PO: Z CPK jest trochę jak z Yeti. Wszyscy o nim słyszeli, nikt go nie widział, ale jest pewne, że wielu ludziom wyrządza krzywdę. Na dobrą sprawę nie wiemy, jakie zobowiązania zostały zaciągnięte, jakie umowy zostały podpisane. Kiedy wygramy wybory, zobaczymy, co znajduje się w papierach. Nie mam natomiast wątpliwości, że budowa CPK oznacza de facto wykończenie większości regionalnych portów lotniczych. Ponownie zafundujemy sobie więc wykluczenie komunikacyjne. Kolejnym aspektem pogłębiającym to wykluczenie byłaby kolej dużych prędkości, która ma docierać do CPK. To projekt komercyjny, więc ceny biletów będą naprawdę ogromne. Tylko nielicznych będzie stać nawet nie na podróż lotniczą z CPK, ale na dojazd do tego lotniska.

JR: Jak Pana zdaniem rząd powinien odnosić się do miejskich stref czystego transportu i stref ograniczonej prędkości Tempo 30? Czy powinien narzucić ich powołanie samorządom, czy raczej tylko stworzyć narzędzia, które miasta mogłyby wykorzystać na podstawie wyłącznie własnych decyzji?

PO: Najlepiej byłoby, gdyby rząd nie przeszkadzał, tylko stworzył możliwości, pewne mechanizmy, które pomogłyby samorządom wprowadzać ekologiczny transport. Wiemy, że innowacje są kosztowne, np. jeden autobus elektryczny kosztuje tyle, co dwa z silnikiem Diesla. Trzeba zatem znaleźć rozwiązania finansowe, a nie mówić miastom, że mają coś zrobić, nie dając im na to pieniędzy, a wręcz ograniczając budżety.

JR: Coraz więcej miast decyduje się na bezpłatną komunikację miejską. Czy to dobry kierunek?

PO: To są indywidualne decyzje samorządów. Jeśli władze miasta twierdzą, że gminę stać na takie rozwiązanie, nie cierpi na tym siatka połączeń i jakość przewozów, jestem ostatnim, który chciałby w to ingerować.

JR: Jeśli jesteśmy przy bezpłatnych przejazdach, jak zapatruje się pan na pomysł bezpłatnych autostrad?

PO: Oczywiście jest to zagranie populistyczne. Płatnych odcinków państwowych autostrad jest stosunkowo niewiele. Większy problem jest z autostradami koncesyjnymi. Łatwo jest rzucić pewne hasło, a być może nawet je zrealizować, ale potem społeczeństwo zapłaci za to miliardy.