Kiedy doszło do długo wyczekiwanego otwarcia ofert na rozbudowę sieci tramwajowej w Olsztynie, zaskoczeń pewnie nie było. Powielił się znany od pewnego czasu problem znacząco przekroczonych kosztorysów inwestorskich. Najtańsza oferta wyceniona została na 60% więcej środków niż przygotowano w budżecie. Miasto rozważa trzy scenariusze – wśród nich nie ma jednak dołożenia do najtańszej oferty i rozstrzygnięcia przetargu, gdyż takich pieniędzy Olsztyn nie ma.
Zakończyło się składanie ofert w przetargu na rozbudowę obecnych 11 kilometrów sieci tramwajowej o kolejne 6 km. Wpłynęły trzy oferty, które w dodatku mocno przekroczyły budżet. Do najtańszej oferty brakuje miastu prawie 150 mln zł. Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna, przyznaje, że zaskoczenia nie było. – Spodziewaliśmy się tego, zwłaszcza po obserwacjach rynku i tego co się aktualnie dzieje w przetargach. W niektórych projektach ceny przekraczają budżet dwukrotnie. Na pewno wpływ na to ma bardzo duża liczba projektów, które są finansowane środkami unijnymi – wyjaśnia.
Duża liczba inwestycji nie jest jednak jedynym czynnikiem, narastającego w ostatnim czasie w Polsce problemu. Grzymowicz wskazuje tutaj na drożejące ceny robocizny, a także ceny usług robót budowlanych i materiałów. – Branża budowlana boryka się z brakiem pracowników i firm, które mogłyby prace realizować. Ci, którzy startują, to najczęściej duże firmy, które mają pełen portfel zamówień i które nie muszą walczyć o otrzymanie zlecenia – mówi prezydent. Są oczywiście wyjątki – z Warmii i Mazur wycofała się Skanska, która skupia się teraz tylko na kubaturowych inwestycjach w dużych ośrodkach. Jak podkreśla prezydent, obecnie jest rynek wykonawcy, a nie inwestora.
Już wiadomo, że miasto unieważni postępowanie. – Na pewno nie będziemy rozstrzygać przetargu, bo takich pieniędzy nie mamy – mówi Grzymowicz i zapowiada dalsze analizy. Miasto zamierza ocenić oferty pod względem zaproponowanych przez oferentów cen robocizny, materiałów, pracy i sprzętu. – Sprawdzimy je z naszym kosztorysem inwestorskim, który był robiony w oparciu o ceny rynkowe. Zmienimy także studium wykonalności. Przeanalizujemy, co możemy zmodyfikować w projekcie, żeby dotrzymując wszelkich wskaźników, które muszą w ramach projektu być uwzględnione, obniżyć przyszłe koszty związane z realizacją tej inwestycji – zapowiada prezydent.
Koncepcji jest jednak więcej. Miasto chce wykorzystać pomysł wykorzystywany przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, a mianowicie realizację w formule „przeprojektuj i wybuduj”. – Dajemy pewną możliwość efektywnego i racjonalnego wykorzystania potencjału wykonawców. Mają oni ogromne doświadczenie, co mogłoby wpłynąć na obniżenie ceny – mówi prezydent Grzymowicz.
Niewątpliwie pomocny w realizacji projektu może się okazać czas. – Mam nadzieję, że będzie działał na naszą korzyść, a inwestycje, które się niedługo będą kończyć, zwolnią siły i moce wykonawców – mówi Grzymowicz. Jak zaznacza, może to mieć miejsce jeszcze w tym roku oraz w przyszłym. – Wtedy może rynek zacznie wracać do normalności. To pozwoliłoby nam uzyskać lepsze ceny – podkreśla.
Przykłady
Wrocławia,
Bydgoszczy,
Gorzowa Wielkopolskiego,
Krakowa,
Gdańska czy
Łodzi w kwestii rozbudowy oraz remontu infrastruktury tramwajowej pokazują, że trudno obecnie zamknąć się w budżecie. W sporej części przetargów dochodzi bowiem do znacznego przekroczenia kosztorysu. Rynek tramwajowy nie jest tutaj wyjątkiem. Coraz częściej oferty na modernizację infrastruktury kolejowej i drogowej również wykraczają poza budżety zamówienia. Także Metro Warszawskie musi borykać się z drogimi ofertami. Na opracowanie projektu i budowę ostatniego odcinka zachodniego na Chrzanowie Warszawa
musiała dopłacić ponad 400 mln zł przy planowanym budżecie 1,2 mld zł. W analizach wyszło, że w przypadku powtórzenia przetargu, zaktualizowany kosztorys inwestorski powinien zostać podniesiony o jeszcze większą kwotę.