Wydłuża się proces odbiorów technicznych tramwajów Panorama od Durmazlara. Okazuje się, że nie wszystkie elementy pojazdów są zgodne ze specyfikacją zamówienia. Do Olsztyna przyjechali już pracownicy producenta, którzy mają wyjaśnić sporne kwestie techniczne.
W olsztyńskiej zajezdni stacjonują już cztery tramwaje Panorama tureckiego producenta Durmazlar. To pierwsze wozy w ramach kontraktu na 12 niskopodłogowych tramwajów. Mimo że
posiadają już świadectwo homologacji, to nie mogą być wykorzystywane, do czasu zakończenia odbiorów technicznych przez miasto. A te nie idą jednak zgodnie z planem. Producent tramwaje
zgłosił do odbiorów technicznych 18 grudnia. Realizuje je 10-osobowa komisja, a w jej skład wchodzą przedstawiciele Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego (operatora tramwajów), Zarządu Dróg, Zieleni i Transportu (organizatora przewozów) oraz Jednostki Realizującej Projekt V (komórki czuwającej nad wykonaniem przedsięwzięcia).
Jak się okazuje, procedura odbiorowa się komplikuje, a świadczy o tym również obecność w Olsztynie Turków. Do miasta zawitali pracownicy producenta, a także dyrektor generalny i główny inżynier odpowiedzialny za produkcję Panoramy. O problemach było już wiadomo wcześniej, jednak dopiero teraz Gazeta Wyborcza Olsztyn dowiedziała się, czego dotyczą zarzuty komisji odbiorowej względem nowego tramwaju.
Jak podaje gazeta, jednym z zastrzeżeń komisji jest wyższy niż deklarowano pobór prądu przez pojazd oraz wyższy poziom hałasu w trakcie jazdy (a przypomnijmy, że Panoramy miały być
cichsze od użytkowanych obecnie Tramino Solarisa). Turcy wnoszą więc o aneks do umowy, który wydłuży cały proces o cztery miesiące. Miasto po części nie ma wyjścia, jeżeli chce rozwiać wszystkie wątpliwości. – Musimy dopilnować, by wszystkie zapisy ze specyfikacji się zgadzały – podkreśla Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna.
W tym kontekście wraca poruszany już wielokrotnie temat wózków. Okazuje się, że deklarowany kąt obrotu 10 stopni jest możliwy do uzyskania, ale wyłącznie bez obciążenia i zainstalowanego osprzętu w nadwoziu. Miasto zastanawia się w tej kwestii nawet nad powołaniem biegłego, gdyż zdaniem Ryszarda Kucia, wiceprezydenta Olsztyna, wózki skrętne nie spełniają wymagań zawartych w zamówieniu. Wśród innych nieprawidłowości wskazuje się także na system przełączania wycieraczek czy przestawianie zwrotnic na pulpicie sterowniczym.
To decydujący moment, bo może zaważyć na całym zamówieniu. Turcy będą musieli wykorzystać dodatkowy czas na poprawki. Jeżeli niezgodności będą rażące, miasto możne nawet zerwać kontrakt. Atrakcyjna cena 8,99 mln zł za jeden pojazd determinuje jednak szczególnie zamawiającego do szukania rozwiązań, które szczęśliwie doprowadzą zamówienie do końca.