Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz zapowiedział policzenie kosztów wprowadzenia ewentualnej darmowej komunikacji publicznej dla uczniów olsztyńskich szkół. To pomysł, który miastu zaproponowali lokalni aktywiści i politycy. W Warszawie takie rozwiązanie będzie obowiązywać od 1 września.
Grzymowicz zapytany przez
lokalny dodatek Gazety Wyborczej przyznał, że ewentualna zmiana w tym zakresie musiałaby się wiązać z uzupełnieniem luki, jaka powstałaby w transportowym budżecie miasta z powodu niesprzedanych biletów. Ale jednocześnie zlecił Zarządowi Dróg, Zieleni i Transportu policzenie, ile mogłoby to kosztować. Olsztyn wydaje każdego roku na komunikację 80 mln zł a na biletach zarabia 34 mln zł. Z jego odpowiedzi można wnioskować, że do pomysłu podszedł z rezerwą, ale jednak postanowił sprawdzić, co mogłoby z tego wyniknąć.
Skąd taki pomysł w Olsztynie? Pojawił się na blogu jednego z tamtejszych aktywistów, podchwycił go radny Krzysztof Kasprzycki a także wspomniana Wyborcza. Darmowa komunikacja dla uczniów z jednej strony ograniczyłaby zatłoczenie ulic w okolicach szkół, co rano i wieczorem jest dużym problemem, z drugiej strony pozwoliłoby na przyzwyczajanie olsztynian od najmłodszych lat do komunikacji publicznej.
Takie same są główne założenia zmiany,
która od nowego roku szkolnego zacznie obowiązywać w stolicy i będzie dotyczyć uczniów szkół podstawowych i gimnazjów. I trudno się dziwić, że prezydent Olsztyna chce to najpierw sprawdzić, bo również w Warszawie reforma była poprzedzona ankietami i kilkumiesięcznymi przygotowaniami. Koszty obliczono na 13 mln zł rocznie (czyli ok. 1,5 proc. wpływów z biletów). Z ankiet przeprowadzonych wśród kilku tysięcy rodziców wynika, że 41 proc. z nich przywozi swoje dzieci do szkoły samochodem. Spośród nich aż 80 proc. zadeklarowało, że darmowa komunikacja dla dzieci skłoniłaby ich do skorzystania z komunikacji miejskiej. W Warszawie uznano więc, że gra jest warta świeczki.
W stolicy bezpłatna komunikacja obejmie ok. 150 tys. uczniów. W Olsztynie chodziłoby o dziesięciokrotnie mniejszą liczbę (10,4 tys. uczniów podstawówek i 4,9 tys. uczniów gimnazjum).
W przypadku Warszawy urzędnicy wielokrotnie podkreślali, że taka zmiana musi się wiązać z transportem publicznym o wysokim poziomie jakości, skoro chce się skłonić mieszkańców do porzucenia samochodu, dla autobusu czy tramwaju. W Olsztynie nie powinno być z tym problemu. W mieście od półtora roku jeżdżą m.in. zupełnie nowe tramwaje od Solarisa.