Za tydzień wejdą w życie przepisy pozwalające miastom na pobieranie opłat za wjazd do centrów miast. Sens zmian jest wątpliwy dla skutecznego zarządzania ruchem samochodowym w mieście. Zresztą i tak miasta raczej odsuwają w czasie wprowadzanie opłat.
Na początku lipca prezydent podpisał ustawę o biopaliwach, a 13 lipca została ona opublikowana. Większość przepisów wejdzie w życie w ciągu dwóch tygodni od tej daty. Do nazwy nie należy się przywiązywać, bo ustawa – co zresztą staje się coraz częstszą praktyką obecnego Sejmu – w dużej mierze składa się z przepisów zmieniających inne przepisy, zupełnie innych ustaw.
Wspomniana ustawa wprowadza m.in. zmiany w uchwalonych w styczniu przepisach pozwalających miastom na tworzenie stref czystego transportu. To obszar miasta, który dzięki nowym regulacjom, można zamknąć dla wszystkich aut, które nie są elektryczne, wodorowe lub gazowe. Pierwotnym założeniem było wprowadzenie dla pozostałych opłat, dzięki którym mogliby wjechać do strefy.
Posłowie zimą opłaty wykreślili, w efekcie, w praktyce ratusz może po prostu zamknąć część miasta dla aut. Efekt szeroko zapowiadanej zmiany jest praktycznie żaden.
Smog poza szczytem
Nowelizacja miała to naprawić i jednak wprowadzić opłaty. Nawet niewielkie, a takie planowano, pozwalałaby zarządzać ruchem w strefie i w ogóle zachęcić samorządy, by z tego narzędzia skorzystały.
W Sejmie jednak projekt znów rozmontowano. Dopuszczono w strefie ruch aut z innymi napędami, niż wymienione, ale poselską poprawką opłatę (maksymalnie 2,5 złotego za godzinę) pozwolono miastom pobierać tylko w godzinach 9–17.
Urzędnicy i eksperci wskazują, że miasta mogłyby, wprowadzając opłatę dla samochodów, zniechęcać niektórych kierowców do korzystania z samochodu w centrum i zachęcać do innych form transportu. To pozwoliłoby na walkę z zatłoczeniem miasta i ze smogiem. Ograniczenie tej możliwości tylko do ośmiu godzin w ciągu doby (które tylko częściowo zahaczają o poranny i popołudniowy szczyt), wygląda jakby posłowie uważali, że poza tymi godzinami smogu nie ma.
Co więcej przepisy są niejednoznaczne. Wskazanie, że rada gminy może dopuścić do ruchu w strefie samochody inne niż dysponujące czystym napędem, pod warunkiem wniesienia opłaty, można rozumieć w ten sposób, że jeśli poza wspomnianymi godzinami nie będzie możliwości wniesienia opłaty, to takie auta nie będą miały tam wstępu (a nie, jak wszyscy zdają się uważać, że będą mogły jeździć bez płacenia). O rozstrzygnięcie poprosiliśmy Ministerstwo Energii, w którym przygotowano projekt i czekamy na odpowiedź.
Kraków tak, ale bez opłat. Warszawa…
Miasta do zmian podchodzą bardzo ostrożnie. Kraków już zapowiedział utworzenie strefy, ale na niewielkim, zabytkowym obszarze Kazimierza i to głównie dlatego, że zamknięcie tam ruchu samochodowego na podstawie przepisów z poprzednich lat, oprotestował wojewoda. Dlatego krakowscy urzędnicy chcą skorzystać z przepisów o strefach czystego transportu. Co warte zauważenia, nie mają zamiaru wprowadzać żadnych możliwości wjazdu za opłatą. – Nie myślimy o wprowadzeniu opłat za wjazd do centrum. To ewentualna możliwość za kilka, może kilkanaście lat – mówił w czwartek na antenie TVN Bartosz Piłat, odpowiedzialny w krakowskim ratuszu za tematy związane z mobilnością.
Rzecznik warszawskiego ratusza Bartosz Milczarczyk, cytowany przez TVN Warszawa, tłumaczy, że wprowadzenie takich stref w Warszawie to kwestia analiz i konsultacji, a przede wszystkim, że o ich kształcie i o tym czy w ogóle należy je wprowadzać, powinni się wypowiedzieć mieszkańcy. Chęć skorzystania z przepisów, ale bardzo ogólnie, jeszcze przed pracami legislacyjnymi, zgłaszali urzędnicy z Poznania.
To duża różnica w porównaniu z bliźniaczymi przepisami dotyczącymi samochodów w miastach, które również są w trakcie uchwalania.
Chodzi o opłaty za parkowanie. Na ostatniej prostej jest ustawa, która pozwoli miastom na nieco inną niż do tej pory organizację, a także ponad trzykrotne podniesienie opłat za parkowanie w strefie śródmiejskiej i ponad czterokrotne podniesienie kar za brak takiej opłaty. W tym przypadku miasta dość zgodnie chcą skorzystać z tej możliwości, choć niekoniecznie wprowadzać maksymalne dopuszczalne stawki za parkowanie.