Po upadku PKS Ostrołęka tamtejszy dworzec autobusowy przejął państwowy przewoźnik Polonus. Realizuje już kursy, ale jest ich niewiele i brakuje połączeń lokalnych.
O kłopotach PKS-ów na Mazowszu piszemy już od dłuższego czasu, a temat jest dość szeroko komentowany. Latem cztery PKS-y (Ostrołęka, Przasnysz, Bartoszyce i Ciechanów) zostały zlikwidowane przez właściciela, firmę Mobilis, a w Mińsku Mazowieckim zostały zawieszone kursy. Mobilis tłumaczy, że jeżdżenie na tych trasach mu się nie opłaca. Z kolei samorządy nie umieją zorganizować swoim mieszkańcom sensownego transportu publicznego.
Upadający dworzec w Ostrołęce przejął w lipcu Polonus. Na dworcu pojawiły się już rozkłady jazdy nowego przewoźnika. Nie oznacza to jednak, że autokarowy przewoźnik, znany głównie z kursów dalekobieżnych, zastąpi dotychczasowy ruch autobusowy. Z dworca w Ostrołęce można dziś dojechać do Gdańska, czy do Białegostoku, ale nie ma stamtąd bezpośredniego połączenia np. z Przasnyszem.
Mieszkańcy okolicznych gmin są więc w praktyce odcięci od świata, chyba że mają własny samochód. Niezbyt dobrze wygląda też połączenie z Warszawą. W nowym rozkładzie jest 16 połączeń do Warszawy w ciągu doby, ale aż 12 z nich to kursy przed godziną 13.
Kilka tygodni temu, gdy ostrołęccy urzędnicy informowali o umowie z Polonusem na administrowanie dworcem w Ostrołęce, mówili o sukcesie i o tym, że dworzec nie będzie pusty. Lokalne media piszą jednak, że oferta jest zdecydowanie niewystarczająca, a dla wielu mieszkańców tamtego regionu nie ma jej w ogóle.
Piotr Pogonowski, dyrektor zarządzający w Polonusie zapewnia, że jego firma chciałaby zapewnić lepszą ofertę transportową dla mieszkańców regionu, ale wymaga to porozumienia z samorządami a także z kurią, która jest właścicielem terenów dworca.