Dwa miesiące po przywróceniu ruchu tramwajowego z Łodzi do Pabianic formalnie kończy się realizacja bodaj największego przedsięwzięcia infrastrukturalnego w historii podłódzkiego miasta. Inwestycja znacząco zmieniła obraz jego centrum. Przyczyniła się też do zachowania komunikacji szynowej ze stolicą aglomeracji, choć jej przyszłość była bardzo niepewna.
1
lipca wznowiony został ruch tramwajowy z Łodzi do Pabianic. Zakończyło to niemal czteroletni okres funkcjonowania komunikacji zastępczej. Autobusy MPK-Łódź, ale okresowo także MZK Pabianice i BP Tour, zapewniały transport w okresie przeciągającej się istotnie poza pierwotnie planowane ramy czasowe modernizacji torów i sieci trakcyjnej.
Zakończyły się wszystkie prace
Teraz pabianicki samorząd poinformował o zakończeniu wszystkich prac w ramach kontraktu z konsorcjum, którego liderem jest Progreg Infracity. Realizację przedsięwzięcia sfinalizowano poprzez umieszczenie kapsuł pamięci z informacjami o przebudowie przy pabianickim zamku. Choć może się wydawać, że to działanie nieco zbyt pompatyczne, ranga modernizacji w historii miasta jest wyjątkowo znacząca.
Magistrat określał ją mianem największej inwestycji w dziejach Pabianic. Rzeczywiście modernizacja torowiska była tak głęboka, że można ją porównać do budowy linii tramwajowej od podstaw. W zakres kontraktu weszła też przebudowa głównych dróg w mieście prowadzących równolegle do torów. Zdecydowanie pomogło to w uporządkowaniu częściowo zaniedbanego wcześniej centrum.
Los tramwaju wisiał na włosku
Warto też dodać, że sama decyzja o realizacji prac nie była wcale oczywista. W Pabianicach długo prowadzono dyskusje o sensie utrzymywania tramwaju, a były prezydent miasta Zbigniew Dychto optował za zastąpieniem komunikacji szynowej nową linią autobusową MZK Pabianice. Choć aktualne władze z Grzegorzem Mackiewiczem na czele dążyły do przeprowadzenia kosztownej modernizacji, do końca nie było jasne, czy uda się zebrać niezbędne fundusze.
Opracowywano więc także scenariusze alternatywne na wypadek braku możliwości sfinansowania przedsięwzięcia. Ruch tramwajowy zostałby wówczas zawieszony, bo stan torowiska wymagał pilnej interwencji. Najprawdopodobniej, tak jak w przypadku zamkniętych tras do Ozorkowa i Lutomierska, nie udałoby się przeprowadzić remontu w późniejszym terminie.