Niestety, to postępowanie moim zdaniem zbytnio się przedłużyło i konsekwencje tego są dzisiaj: dla nas i dla Modertransu – mówi prezes MPK Łódź Zbigniew Papierski. Miejski przewoźnik nie uzyskał środków z KPO na nowe tramwaje, o które wnioskował jeszcze w ubiegłym roku. Co więc dalej z planowanym zakupem?
W ostatnich miesiącach także Łódź żyła konkursem "E1.2.1 Zeroemisyjny transport zbiorowy w miastach (tramwaje)", który został ogłoszony przez Centrum Unijnych Projektów Transportowych.
Kiedy ogłoszono jego wyniki okazało się, że zakup 30 niskopodłogowych tramwajów znalazł się na liście rezerwowej, zabrakło kilku punktów. Po
złożeniu odwołania i
ponownej decyzji CUPT, MPK Łódź pozostało w punkcie wyjścia.
Daniel Siwak, "Transport Publiczny": Mieliśmy przetarg na kolejne 30 tramwajów od Modertransu. W złożonym odwołaniu do Centrum Unijnych Projektów Transportowych spółka poruszyła kwestię niskiej podłogi, bo ta od początku budziła kontrowersje. Zbigniew Papierski, prezes MPK Łódź: Gdy tylko ukazało się to postępowanie, niezwłocznie wysłaliśmy pisma do CUPT w tej sprawie. Dla pasażera nieważne jest tak naprawdę, czy pojazd ma sto czy dziewięćdziesiąt procent niskiej podłogi. Ważne, aby wszystkie wejścia do pojazdu były z niskiej podłogi. Ktoś nieopatrzenie wpisał taką wartość nie zastanawiając się, że jeżeli chodzi o tor szeroki, to nie jest to problem. Natomiast w przypadku naszych torowisk, o szerokości 1000 mm, to jest to zapis, który znacznie nas ogranicza i działa na niekorzyść. Niestety nie zostało to uwzględnione. Straciliśmy w ten sposób jeden punkt. Nie wiem, czy zdecydowałby on, żebyśmy otrzymali dofinansowanie, ale mogłoby zwiększyć to nasze szanse. Tak naprawdę najwięcej straciliśmy za to, że nie mieliśmy rozpoczętego procesu, czyli podpisanej umowy w momencie składania wniosku.
To może trzeba było jakoś przyspieszyć procedury wewnętrzne?
Nie jest to takie proste. Dostaliśmy zgodę od właściciela [miasta] na zakup tramwajów, pod warunkiem uzyskania dofinansowania w wysokości nie mniej niż 80 proc. W związku z tym trudno było nam uruchamiać postępowanie przetargowe, nie mając pewności, co do ostatecznego dofinansowania. Część miast zaryzykowała i refinansowała swoje wcześniejsze projekty.
Jednak coś musiało się w międzyczasie zmienić, bo jeżeli miasto mówiło, że zgoda na zakup uwarunkowana była dofinansowaniem, którego nie mieliście, a przetarg został mimo tego rozstrzygnięty. Stąd musieliście mieć gwarancję finansowania przez miasto albo wziąć kredyt, czekając na decyzję CUPT.
Przekonaliśmy właściciela, że trzeba zmienić treść uchwały, wyrażając zgodę na zakup, ale przy jednoczesnym staraniu się o środki unijne.
Jak już wiemy odwołanie MPK zostało odrzucone. Jak to argumentowało CUPT?
CUPT odrzuciło nasze odwołanie. Uznano, że 100 procent niskiej podłogi od początku było jednym z kryteriów i podtrzymano wcześniejszą ocenę. Oznacza to, że nadal jesteśmy na liście rezerwowej.
A teraz trzeba wdrożyć plan B. Najszybciej, to pewnie zaciągnięcie kredytu?
Przede wszystkim musimy mieć zgodę właściciela. Będzie to miało znaczący wpływ na rekompensatę, jaką otrzymujemy od miasta. Nie dostaniemy kredytu dłuższego niż na 12 czy 13 lat. To podniesie roczne obciążenie rekompensaty. Trzeba to dobrze przemyśleć. Kredyt to decyzja miasta i oczywiście banku na jakich warunkach dostaniemy finansowanie. Dla nas najistotniejszym jest, na ile lat maksymalnie możemy wziąć ten kredyt.
Jak nie kredyt, to dokapitalizowanie spółki?
Od początku umawialiśmy z miastem, czyli z naszym właścicielem, że stronę finansową, w przypadku przedłużającej się procedury pozyskiwania dofinansowania, bierze na siebie spółka. Także to my zaciągniemy kredyt, ale potrzebna jest zgoda miasta.
To co w takim razie powiedziała Panu prezydent Hanna Zdanowska, z którą miał być omawiany ten przetarg? Kiedy realnie będziecie mogli podpisać umowę z producentem tramwajów?
Pani Prezydent poprosiła o przygotowanie kalkulacji, jak wpłynie to na rekompensatę.
Pan czuje presję w związku z tym przetargiem? Przecież Modertrans nie będzie czekał miesiącami, a na pewno nie latami, na decyzję spółki.
Czuję. Na dzisiaj jest to dla nas najpoważniejszy problem. Niestety to postępowanie moim zdaniem zbytnio się przedłużyło i konsekwencje tego są dzisiaj: dla nas i dla Modertransu, który ma świadomość, że konieczność dostawy do połowy 2026 roku jest praktycznie już teraz mało realna.
Nie sposób nie zapytać, jak te problemy wpłyną na proces wymiany taboru? To jest poważny problem dla spółki jeszcze dlatego, że na tę chwilę tak naprawdę do wymiany mamy 100-120 wagonów. Tylu powinniśmy się pozbyć po to, żeby zapewnić pasażerom przejazd niską podłogą. Całkowita rezygnacja z
wysokiej podłogi w tramwajach, czyli z Konstali, to przynajmniej jeszcze dekada