Rzecznik Praw Obywatelskich apeluje do ministra zdrowia o ograniczenie wysokości opłat za postój na przyszpitalnych parkingach oddanych w dzierżawę prywatnym przedsiębiorcom. Wysokie opłaty mogą, jak tłumaczy, ograniczać dostęp do pomocy medycznej. Tyle że ograniczenie wysokości opłat tego dostępu nie ułatwi. Wręcz przeciwnie.
Wszyscy zapewne pamiętają niedawną dyskusję jaka odbyła się w Polsce w związku ze zmianami w ustawie o partnerstwie publiczno-prywatnym, która zakłada również odmrożenie opłat za parkowanie w strefach. Opłaty od lat są ograniczone ustawą o drogach publicznych, która określa maksymalną wysokość opłaty na poziomie 3 zł za pierwszą godzinę postoju.
Samorządy argumentowały, że dla największych miast ta kwota jest zbyt niska, a ustawa odbiera im realny wpływ na politykę transportową na swoim terenie. Podkreślały też, że mieszkańcy korzystają z abonamentów a miasto oferuje alternatywy do podróży prywatnym samochodem. Do tych apeli samorządów dołączali się eksperci od transportu i urbaniści wskazując, że centralne regulowanie wysokości opłaty parkingowej jest ewenementem na skalę Unii Europejskiej. Bo co to za pomysł, żeby pozwalać miastu ustalać cenę biletów w komunikacji miejskiej, zakres strefy płatnego parkowania, ale wysokość opłaty w strefie zostawić już w rękach parlamentu…?
Nie chcesz płacić? Parkuj krótko
Podobieństw w kwestii parkowania samochodu w SPP i przy szpitalu jest sporo. Ani miejska ulica ani publiczna placówka medyczna nie jest przecież przedsięwzięciem biznesowym. Dysponują za to określoną liczbą miejsc postojowych i muszą nimi efektywnie zarządzać. Głównym narzędziem służącym do tego celu są właśnie opłaty. Jeżeli są one bardzo wysokie (np. 8 zł za 1h) to oznacza po prostu, że szpital w tym konkretnym miejscu nie chce aby ktoś się zatrzymywał. Podobnie jak w strefie Kiss&Fly przy lotnisku Chopina w Warszawie, gdzie można stanąć bezpłatnie na 7 minut (dłużej w przypadku osób niepełnosprawnych), ale za przekroczenie tego czasu zapłacimy już 30 zł. To nie znaczy, że lotnisko pobiera horrendalne opłaty parkingowe. Po prostu nie chce, żeby ktoś się tam na dłużej zatrzymywał. Chyba ma do tego prawo, prawda?
Wracając do szpitali, Rzecznik Praw Obywatelskich w swoim piśmie do Ministra Zdrowia wskazuje, że na parkingach przyszpitalnych "szczególnie wrażliwą grupą są […] osoby o ograniczonej możliwości samodzielnego poruszania się, w szczególności osoby starsze i osoby z niepełnosprawnościami, które ze względów zdrowotnych mogą nie być w stanie skorzystać z oddalonych od szpitala publicznie dostępnych miejsc postojowych".
Należy się w pełni zgodzić z rzecznikiem, że są to grupy wrażliwe. Ale czymże innym jest umożliwienie bezpłatnego wjazdu i wyjazdu z terenu szpitala (10-20 minut za darmo), umożliwienie bezpłatnego postoju niepełnosprawnym z kartą parkingową czy wprowadzenie specjalnych abonamentów przy dłuższym postoju jak nie dbaniem o te właśnie grupy? A takie rozwiązania funkcjonują we wszystkich znanych mi placówkach. Pamiętajmy, że osoba w naprawdę ciężkim stanie dowożona jest do szpitala karetką, a problem parkowania dotyczy raczej osób odwiedzających a nie samych pacjentów.
Parkingi, obiady, leżaki
Nie słyszałem też żeby równie dużo co o parkowaniu mówiono o innych opłatach jakie ponosić muszą osoby odwiedzające bliskich w szpitalu. A przecież usług na które placówka ma niejako monopol jest więcej: od posiłków aż po wynajem leżaków (szczególnie często wykorzystywane na oddziałach dziecięcych). Apel RPO odbieram więc bardziej jako dalszy element narracji o konieczności zapewnienia bezpłatnych (lub niskopłatnych) parkingów wszystkim chętnym, niż realnej troski o pacjenta i jego rodzinę.
Dlaczego RPO nie mówi w swoim piśmie ogólnie o poprawieniu dostępności szpitali, ale skupia się właśnie na cenach za parkowanie? Utrzymanie parkingu przecież sporo kosztuje i pieniądze, których nie zapłacą bezpośredni użytkownicy pokryją później solidarnie wszyscy, również ci którzy samochodów mieć nie chcą lub których nie stać na ich posiadanie. Poza tym sam rzecznik pisze, że „pobieranie opłat nie jest […] związane z udzielaniem świadczeń zdrowotnych, a ograniczenie możliwości ich pobierania niewątpliwie stanowiłoby ingerencję w swobodę prowadzenia działalności gospodarczej”.
Potencjalne skutki
Ale załóżmy przez chwilę, że rząd zdecydowałby się na poparcie tego stanowiska. Co wtedy by się stało? RPO pisze: „nie było i nie jest moją intencją pozbawienie możliwości pobierania jakichkolwiek opłat”. Oznacza to, że nie zakłada on likwidacji opłat jako takich, a więc parkingi pod szpitalami dalej byłyby płatne (co jest zresztą rozsądne, bo zakazanie płatnych parkingów przyszpitalnych np. w Walii przyniosło opłakane skutki). Co więcej, ceny za postój w szpitalach oddalonych od centrów miast, gdzie nie ma presji ze strony klientów lokalnych sklepów, mieszkańców czy osób odwiedzających urzędy, najprawdopodobniej w ogóle nie uległyby zmianie. Problem miałyby za to te placówki, które położone są w centralnych obszarach największych polskich miast. Przy odgórnej regulacji cen, nie mogłyby one wpływać na liczbę parkujących na ich terenie samochodów. A co jeżeli przy takiej polityce parkingi nie zapewniałyby wystarczającej rotacji aut i miejsc by zabrakło? Czy Rzecznik zaapelowałby o przeprowadzenie wielomilionowych inwestycji w parkingi kubaturowe ze środków własnych szpitali?
Warto też zwrócić uwagę, że od września przyszłego roku miasta będą mogły podnosić opłaty za postój w SPP do poziomu określonego relacją do płacy minimalnej. Według ankiety przeprowadzonej niedawno przez Polską Organizację Branży Parkingowej, zapowiedzi podniesienia opłat płyną już m.in. z Warszawy, Krakowa, Łodzi, Wrocławia, Poznania czy Gdańska. Załóżmy, że maksymalna opłata za godzinę postoju przy szpitalu zostałaby ustalona na poziomie 3 zł, a miasta podniosłyby opłaty do 5 zł za 1 h. Jak w takiej sytuacji wyglądałyby parkingi szpitali leżących w granicach strefy płatnego parkowania? Łatwo się domyślić.
Podsumowując, parking przyszpitalny powinien być efektem dobrej współpracy dyrekcji placówki, dbającej o dobro pacjentów i ich rodzin, oraz profesjonalnego operatora parkingowego, który działa według jasnych, uczciwych reguł. Tworzenie sztywnych regulacji na poziomie centralnym, które nigdy nie przewidzą wszystkich niuansów w sytuacji danego szpitala, nie jest drogą w dobrym kierunku.