W zeszłym miesiącu paryski sąd uznał, że zakaz ruchu samochodowego na ponad 3-kilometrowym odcinku prawego brzegu Sekwany w centrum francuskiej stolicy, został wydany z naruszeniem prawa. W ubiegłym tygodniu mer Anne Hidalgo wydała ten zakaz ponownie. W weekend wsparli ją paryżanie, demonstrując w miejscu dawnej autostrady, a obecnie deptaku. Ale nie wszystkim ta decyzja się podoba.
Anne Hidalgo, która z walki o czyste powietrze w Paryżu uczyniła jeden z tematów przewodnich swojej kadencji,
zamknęła 3,3–kilometrowy odcinek prawego brzegu Sekwany, przechodzącej przez 1–szą i 4–tą dzielnicę, ponad rok temu. To konsekwentne działanie. Lewy brzeg rzeki jest deptakiem już od 2013 r.
Zakaz ten sam, choć innyTo była dość kontrowersyjna decyzja. Z jednej strony lewicowa mer Paryża zamknęła dla ruchu jedną z ważnych arterii samochodowych w centrum miasta. Znaną na całym świecie, bo choćby filmowcy chętnie kręcili sceny pościgów w Paryżu właśnie nad brzegiem rzeki. Z drugiej Hidalgo miała poparcie paryskich radnych i wielu mieszkańców, którzy skorzystali z pedestrianizacji tego odcinka nadrzecznych bulwarów.
Przeciwko decyzji były z kolei władze stołecznego regionu Ile–de–France, gdzie dla odmiany większość ma prawica. To właśnie republikańska przewodnicząca rady regionalnej Valerie Pecresse jest kreowana na obrońcę tych paryżan, dla których zamknięcie bulwaru dla ruchu samochodowego było złą decyzją.
W zeszłym miesiącu sąd rozstrzygnął, że uzasadnienie zakazu ruchu samochodowego na wspomnianym odcinku walką z zanieczyszczeniem powietrza jest mocno wątpliwe. Nie ma jednoznacznych danych, które potwierdziłyby wpływ tej decyzji na obniżenie natężenia smogu. W efekcie unieważnił decyzję władz Paryża.
Kierowcy nie cieszyli się długo, bo w czwartek Hidalgo ogłosiła tę samą uchwałę, tyle że inaczej uzasadnioną. Tym razem nie ma mowy o powodach ekologicznych. Pedestrianizacja bulwaru jest tym razem uzasadniona względami estetycznymi i turystycznymi, wprowadzono ją po to, by chronić obszar stanowiący zabytek chroniony przez Unesco. Paryscy radni pytani przez „Le Monde” tłumaczą, że nie jest to obejście wyroku sądu, ale dostosowanie się do niego.
Kto chce przestrzeni dla pieszychSprawa wzbudza w stolicy Francji duże emocje. W sobotę na prawym brzegu Sekwany miała miejsce demonstracja, która zgromadziła ok. 1,5 tys. osób popierających zakaz samochodowy. Byli tam obecni nie tylko paryżanie, ale też m.in. rowerowi aktywiści i paryscy politycy. – Jesteśmy tu po to, by nasze dzieci mogły oddychać świeżym powietrzem – mówiła Hidalgo. Obok zgromadziła się jednak kilkudziesięcioosobowa grupa przeciwników zakazu samochodowego na bulwarze, którzy uważają go za „autorytarną decyzję” władz miasta.
Pecresse przekonuje, że ewentualna pedestrianizacja kolejnych obszarów miasta powinna odbywać się stopniowo. Zwolennicy zamknięcia bulwarów dla samochodów tłumaczą jednak, że z istniejącej tam wcześniej miejskiej autostrady korzystali głównie kierowcy z przedmieść, a paryżanie wdychali ich spaliny.
Wyniki ankiety zamówionej przez władze Paryża wskazują, że 55 proc. respondentów popiera pedestrianizację prawego brzegu Sekwany, a 66 proc. zgadza się na działania mające na celu ograniczanie ruchu samochodowego w stolicy Francji.
Od 2016 r. w Paryżu stopniowo wprowadzany jest zakaz korzystania z najstarszych aut.