Jak na razie bydgoska Pesa nie chce ujednolicać oferowanych przez siebie tramwajów, dlatego firma nadal będzie sprzedawać Twisty czy Swingi. Producent chciałby też wejść ze swoimi wagonami tramwajowymi do kolejnych krajów, takich jak Włochy czy Niemcy, a przed Pesą także refreshment Swinga. O tym wszystkim opowiada nam prezes firmy, Krzysztof Zdziarski.
Jakub Rösler, Transport-publiczny.pl: Pochwalił się Pan niedawno informacją o tym, że dostaliście się do finału przetargu na tramwaje dla Pragi, jaki jest więc harmonogram dla tego postępowania?
Krzysztof Zdziarski, prezes Zarządu Pesa Bydgoszcz: Tak,
otrzymaliśmy taką informację, natomiast oficjalnie nie zostało to podane do powszechnej wiadomości. Wydaje się, że zamawiający nie powinien zmienić zdania i będziemy w tym przetargu dalej walczyć o zdobycie zamówienia, choć czeka nas jeszcze kilka etapów w tym postępowaniu.
JR: W jakich krajach chcecie Państwo oferować swoje wagony tramwajowe? Czy macie w planach wejście na jakieś nowe rynki?
KZ: Myślimy o Włochach, Rumunii, czy Ukrainie, choć z wiadomych względów tamtejszy rynek jest na razie zamrożony. Ponadto muszę wspomnieć o Niemczech czy Skandynawii. Nie chcemy też odpuszczać Czech oraz Słowacji, choć oba te kraje są trudnym rynkiem, praktycznie zmonopolizowanym przez Skodę. Do tej pory nie mieliśmy tam jakichkolwiek sukcesów, bo przypomnę, że przetarg na nowe wagony dla Koszyc, w którym mieliśmy najlepszą ofertę został unieważniony, natomiast z postępowania w Bratysławie zostaliśmy wykluczeni. Z tych nowych kierunków to przede wszystkim Włochy i Niemcy oraz Austria, a w dalszej kolejności Skandynawia.
JR: Odnośnie Rumunii muszę zapytać o status przetargu na dostawy 49 tramwajów dla kilku miast, w którym startowaliście. Jak wygląda ta kwestia?
KZ: Wspomniane przez Pana postępowanie zostało ostatecznie unieważnione, bowiem zamawiający, a dokładniej 4 miasta, które wspólnie rozpisały to postępowanie, nie był w stanie dotrzymać niezbędnych terminów. Tam była też taka sytuacja, że miastom zabrakło środków własnych na ten zakup, bo nie było jeszcze środków unijnych, a ponadto zamawiający miał pewien problem z urealnieniem cen przez oferentów, co było konieczne po wybuchu wojny w Ukrainie.
JR: Ujednolicacie obecnie platformę dla pociągów, które będziecie sprzedawać, czy taki sam zabieg czeka również tramwaje?
KZ: Nie, nie będziemy ujednolicać oferowanych przez nas wagonów tramwajowych. My robimy teraz refreshment Swinga, czyli bardzo udanego tramwaju, który dobrze się sprawdza i zamawiający ciągle go chcą. Oczywiście on się już trochę opatrzył, dlatego też musimy go trochę wizualnie zmodyfikować. Mamy
sygnały z Rumunii z Jass, że chcieliby kupić od nas kolejne Swingi, dlatego też z myślą głównie o nich planujemy facelifting tego modelu.
Oczywiście nasze tramwaje muszą nabyć kilku cech wspólnych, a więc przede wszystkim muszą być cichsze, muszą mieć też inną kabinę motorniczego, która zapewni osobom prowadzącym tramwaj większą prywatność.
Pojazdy, które
sprzedaliśmy do Wrocławia, czy też które oferujemy Pradze są pochodnymi Twista dla Gorzowa Wielkopolskiego, tak więc widać, że ciągle możemy zaoferować różne rodzaje tramwajów.
Teraz np. rozmawiamy z Krakowem, który chciałby kolejne nowe tramwaje, ale nie tak długie jak Krakowiaki, które im zrobiliśmy.
JR: Dlaczego tak długo trwały rozmowy z Tramwajami Warszawskimi odnośnie informacji pasażerskiej w wagonach Pesa Jazz?
KZ: Ten proces się po prostu przeciągał z wielu powodów.
Razem z Tramwajami Warszawskimi wypracowaliśmy rozwiązania wszystkich problemów, to wymagało czasu i elastyczności obydwu stron. Ostatecznie doszliśmy do porozumienia, bo my jako firma też chcemy być postrzegani jako ci, którzy reagują na skargi naszych klientów.