Niemiecki Federalny Sąd Administracyjny orzekł, że samorządy miejskie mogą na własną rękę zakazywać ruchu pojazdów emitujących najwięcej tlenków azotu (czyli większości samochodów z silnikiem diesla). Wyrok odnosi się do Stuttgartu i Düsseldorfu, jednak władze Niemiec, producenci samochodów oraz kierowcy obawiają się, że za ich przykładem pójdą wkrótce inne ośrodki. Jednocześnie zamknięcie centrum dla ruchu diesli zapowiedziała burmistrz Rzymu.
Wyrok stanowi potwierdzenie orzeczeń wydanych wcześniej przez sądy niższych instancji. W sentencji zastrzeżono, że ewentualne zmiany muszą być wprowadzane stopniowo i tylko wtedy, gdy nie ma innych sposobów na poprawę jakości powietrza, a do grup wyłączonych z obowiązywania zakazu mają należeć np. przedsiębiorcy, dla których samochód jest narzędziem pracy. Przedmiotem obowiązywania nowych regulacji mogą stać się pojazdy z silnikami wysokoprężnymi starszych generacji, czyli – według przybliżonych danych podawanych przez niemieckie agencje – ok. 80% wszystkich zarejestrowanych w Niemczech diesli.
Unijne normy wciąż przekroczone
Stuttgart i Düsseldorf są uważane za dwa najmocniej zanieczyszczone z niemieckich miast. Problem nie ogranicza się jednak tylko do nich. Według Federalnej Agencji Środowiska (UBA) średnie stężenie dwutlenku azotu powyżej progów wyznaczonych przez Unię Europejską odnotowano w ubiegłym roku w ponad 60 niemieckich miastach, wśród nich w Monachium i Kolonii. Związek chemiczny, o którym mowa, jest gazem silnie toksycznym, szkodliwym zarówno dla zdrowia ludzi (powoduje choroby układu oddechowego, uczulenia, a nawet nowotwory), jak i dla roślinności. Wpływa też na powiększanie się dziury ozonowej. W Stuttgarcie norma jego średniego stężenia w 2016 r. przekroczona została nawet dwukrotnie.
Orzeczenie sądu ucieszyło aktywistów organizacji ekologicznych, którzy zgromadzili się pod budynkiem sądu. Działacze Greenpeace pozywali wcześniej władze różnych niemieckich miast, żądając od nich ochrony zdrowia mieszkańców poprzez ograniczenie emisji zanieczyszczeń powodowanych przez ruch drogowy.
Coraz mniej nowych diesli
Producenci samochodów nie odnieśli się jeszcze do wyroku, czekając na jego uzasadnienie, które ma zostać opublikowane w najbliższych dniach. Wiadomo jednak, że branża we własnym interesie głośno sprzeciwiała się pomysłowi zakazu. Ogłoszenie wyroku spowodowało spadek kursu akcji największych niemieckich koncernów motoryzacyjnych. Niemiecki rząd oraz niektóre kraje związkowe RFN obawiają się natomiast kłopotów, w jakie mogliby popaść właściciele samochodów z silnikiem diesla. Niemożność poruszania się po wyznaczonych obszarach spowoduje gwałtowny spadek wartości pojazdów (co z polskiej perspektywy będzie zapewne oznaczało kolejną dużą falę importu używanych samochodów z rynku niemieckiego).
Z tych powodów ministrowie dążą do tego, by zakazów jednak nie wprowadzono. Z inicjatywy kanclerz Angeli Merkel rząd zaproponował jako alternatywę przeznaczenie miliarda euro na poprawę transportu publicznego oraz zakup autobusów elektrycznych. Część koniecznej kwoty miała być sfinansowana przez producentów samochodów. Inne propozycje rozwiązania to oznaczenie pojazdów emitujących szczególnie dużo szkodliwych substancji specjalnymi naklejkami lub pokrycie przez koncerny motoryzacyjne kosztów modernizacji samochodów w taki sposób, by spełniały normy. W niektórych przypadkach wystarczy przeprogramowanie komputera sterującego pracą silnika, jednak w innych wartość koniecznych zmian może przekraczać wartość samego pojazdu.
Tymczasem udział nowo kupowanych samochodów z silnikami wysokoprężnymi w niemieckim rynku spadł z 48% w roku 2015 do 39% w 2017. Jest to odsetek nieco niższy od ogólnoeuropejskiego, który wynosi 43,7%.
W centrum Rzymu zakaz za 6 lat
Jednocześnie z niemieckim wyrokiem zamknięcie centrum miasta dla samochodów z silnikiem diesla zapowiedziała burmistrz Rzymu Virginia Raggi. Zakaz ma wejść w życie w roku 2024. – Za kilka lat większość ludności świata będzie żyła w wielkich aglomeracjach. Zachowania ich mieszkańców będą więc miały ogromny i bezpośredni wpływ na zmiany klimatu. Miasta zużywają dziś dwie trzecie produkowanej na świecie energii i wytwarzają 70% gazów cieplarnianych – uzasadniła swoje stanowisko w przemówieniu na kongresie C40 – Women for Climate” w Ciudad de Mexico.
Według polityczki niekorzystne dla człowieka zmiany klimatu wymagają zdecydowanych działań i walki z przyczynami, nie tylko ze skutkami. – W Rzymie jest 2,3 miliona pojazdów prywatnych, co oznacza 814 na tysiąc mieszkańców – z czego 612 stanowią samochody. To wartość znacznie wyższa, niż w Madrycie, Londynie czy Berlinie – podkreśliła. Raggi zapowiedziała duże inwestycje w komunikację miejską (m.in. począwszy od 2025 r. miasto będzie kupowało wyłącznie autobusy bezemisyjne) i systemy wypożyczania rowerów oraz samochodów. W październiku ubiegłego roku Rzym przyjął program rozwoju elektromobilności. W całym mieście ma też zostać posadzonych 19 tysięcy drzew. Dzięki tym i innym działaniom do 2030 r. emisja gazów cieplarnianych ma zostać ograniczona o 40%.