Automaty paczkowe zajmują ważne miejsce w naszej strategii transformacji w firmę kurierską – mówił podczas Kongresu Transportu Publicznego i Technologii Miejskich prezes zarządu Poczty Polskiej Sebastian Mikosz. Jego zdaniem powinno się utrzymać dotychczasowy model rozwoju rynku, oparty na działaniu operatorów niezależnie od siebie – tworzenie sieci automatów z otwartym dostępem dla wszystkich operatorów mijałoby się z celem.
Wejście w rolę firmy kurierskiej to jeden z elementów strategii Poczty Polskiej wobec gaśnięcia rynku listów papierowych, z którymi operator był kojarzony do tej pory. Rynek listów spada o ok. 10% rocznie, a przesyłki kurierskie rosną w tym czasie o ok. 20%. Mimo że dziś prawie 70% punktów pocztowych działa poza dużymi miastami, przyszła rola spółki zależy od pozycji na rynku kurierskim, zwłaszcza – w logistyce miejskiej.
Rozbudowa sieci nabierze tempa
– Będziemy kontynuować rozwój sieci automatów paczkowych. Pierwsze takie urządzenie postawiliśmy w 2012 r., ale największa ekspansja miała miejsce w ostatnich kilkunastu miesiącach. Planujemy osiągnąć liczbę 1500 urządzeń do końca roku – zapowiedział prezes.
Praca nowego zarządu Poczty Polskiej koncentruje się na przyspieszaniu tego procesu. Jak przyznał Mikosz, stawianie urządzeń przebiegało dotychczas bardzo powoli. – Koncentrujemy się na wzroście organicznym. Nasze automaty cieszą się ogromną popularnością wśród klientów. Handel internetowy rośnie, ale niezależnie od nas: przesyłki można przecież odbierać w różnych miejscach, w tym również w sklepach. Mamy możliwość obsłużenia paczki w 17 tysiącach punktów, które nie są automatami. Widzimy jednak, że
polscy konsumenci bardzo polubili możliwość nadawania i odbierania poprzez te urządzenia. Tego trendu na rynku nie zmienimy. Chcemy więc rozwijać tę działalność i stać się graczem na tym rynku – zadeklarował. Jak stwierdził, popularność automatów wynika nie tylko z ceny, którą udało się obniżyć dzięki bardziej efektywnemu wykorzystaniu pracy ludzkiej, ale i ze skuteczności.
Polecone wkrótce znikną z rynku
Z pewnością w automatach nie będzie jednak można odbierać przesyłek poleconych. – Jest to nie tylko niemożliwe prawnie, ale i niepotrzebne. Już dziś jesteśmy jednym z najbardziej zdigitalizowanych społeczeństw w Europie, jeśli chodzi o usługi publiczne: mamy profil zaufany, mObywatel czy e-recepty. Gdy wejdzie w życie ustawa o e-doręczeniach, listy polecone zaczną być doręczane mailowo, a my będziemy musieli „wymyślić się na nowo” – uzasadnił Mikosz.
Jak wyjaśnił, od 1 stycznia 2026 r., według Ministerstwa Cyfryzacji, listy urzędowe nie będą już wysyłane na papierze. Rolą Poczty Polskiej pozostanie obsługa korespondencji hybrydowej (obywatele bez skrzynki mailowej będą mogli drukować i wysyłać swoje maile w jej placówkach), będzie to jednak zaledwie kilka procent klientów. – Niestety, wciąż wiadomo na ten temat niewiele – jednak nie inwestujemy w automatyzację listów poleconych również dlatego, że wkrótce po prostu ich nie będzie – podsumował.
Sieć otwarta? Poczta jest przeciw
Szef Poczty Polskiej sceptycznie odniósł się do propozycji utworzenia sieci
paczkowych automatów otwartych, współdzielonych przez kilku operatorów. – Nie widzę problemów w istnieniu wielu różnych sieci. Klient w momencie zamówienia wie, z jakiej sieci odbiera przesyłkę, więc nie powinien czuć się zagubiony. Z pragmatycznego punktu widzenia utworzenie sieci otwartej będzie skomplikowane, a korzyści dla klientów nie widzę. Dlatego nie jest to obecne w naszej strategii – argumentował.
Zdaniem prezesa Poczty kurierski odpowiednik BLIK raczej nie ma racji bytu. – BLIK powstał z inicjatywy kilku banków, stąd wspólna infrastruktura płatności. Można zastosować analogię do informatyki: wprawdzie wszyscy mają dziś dostęp do sieci szkieletowej dawnej Telekomunikacji Polskiej, ale sieci równoległe są przez cały czas budowane – przekonywał Mikosz.
Gdyby jednak taka sieć miała powstać, najbardziej logiczne byłoby – jego zdaniem – powierzenie jej tworzenia dominującemu operatorowi, a nie Poczcie, której udział w rynku jest na razie niewielki. – Jaka byłaby korzyść z posiadania jednej sieci inna, niż estetyczna? – pytał. Jak ocenił, argumenty związane z ładem przestrzennym nie są trafione: problem stawiania automatów w niewłaściwych miejscach należy rozwiązać za pomocą prawa budowlanego i jego egzekwowania.