Poznański ZTM w całym ubiegłym roku nałożył mandatów – czy jak formalnie określają to urzędnicy „opłat dodatkowych” – na sumę 18 mln zł. Większość ukaranych płaci je z poślizgiem. Liczba ukaranych rośnie, choć ZTM–u to nie martwi.
W 2015 roku poziom skontrolowanych kursów wyniósł ponad 5 proc. - ZTM Poznań dokłada starań, żeby pasażerowie uczciwie płacący za swoje przejazdy nie mieli poczucia, że płacą także za gapowiczów - wyjaśnia w rozmowie z oficjalnym serwisem urzędu miasta Agnieszka Smogulecka z ZTM. - Naszą dewizą jest doprowadzenie do sytuacji, w której nie będzie się opłacało podejmować ryzyka jazdy bez ważnego biletu, bo prędzej czy później i tak będzie trzeba zapłacić. Prowadzenie systematycznych i regularnych kontroli to działanie dla dobra interesu publicznego.
Przez cały ubiegły rok nałożono o 10 tys. mandatów więcej niż rok wcześniej. W ZTM–ie tłumaczą to wcześniejszym wdrażaniem karty miejskiej PEKA. W 2014 r. rolą kontrolerów było więc głównie pomaganie pasażerom w korzystaniu z nowej usługi. Teraz taryfa ulgowa się skończyła.
Co trzeci nie płaciZe ściągalnością opłat dobrze nie jest. Dwie trzecie przyłapanych na jeździe na gapę póki co nie zapłaciło kary. W całym roku zrobiło ponad 55 tys. osób, ale większość tych wpłat dotyczyła mandatów jeszcze z poprzednich lat. Spośród ukaranych w 2015 r. zrobiło to na razie niecałe 25 tys. osób. W sumie z racji zapłaconych mandatów miasto zarobiło w zeszłym roku 12 mln zł.
Jak podkreśla ZTM, celem firmy nie jest i nie będzie śrubowanie rekordów w wystawianiu opłat dodatkowych, ale systematyczny wzrost liczby kontroli kursów. Oczywiście nie znaczy to, że nałożone opłaty nie będą ściągane.
W Warszawie kartąW innych miastach urzędnicy różnie radzą sobie ze ściganiem gapowiczów. Stołeczny ZTM wyliczył w zeszłym roku, że zaległości pasażerów z tego powodu sięgają 90 mln zł.
Warszawa w zeszłym roku na mandatach zarobiła prawie 34 mln zł, czyli o 5 mln zł więcej niż rok temu. Co ciekawe od jesieni w stołecznych autobusach i tramwajach przyłapany gapowicz może zapłacić karę kartą płatniczą i aż 70 proc. pasażerów bez biletu korzysta z tego rozwiązania.
Wrocław od dłuższego czasu słynie z tego, że codziennie publikuje listę linii, na których można spotkać kontrolerów. Pasażerowie z tego korzystają, choć według statystyk wcale nie wzrosła liczba biletów sprzedawanych w miejscach, w których danego dnia „grasują” kontrolerzy. Z kolei w Krakowie, gdzie kontrolę biletów oddano prywatnej firmie, kontrolerzy będą umundurowani. Mają też wyznaczone minima miesięczne jeśli chodzi wystawione mandaty – 6 tys. w zwykłe miesiące i nieco mniej w czasie wakacji.