Poznań, bazując na uchwałach Naczelnego Sądu Administracyjnego, wystąpił do ministra inwestycji i rozwoju o odebranie PKP SA terenu Dworca Głównego. Jednym z motywów działań jest niewywiązywanie się przez kolej z zawieranych umów na przebudowę dworca. – Nie możemy pozwolić na to, by poprzez nieudolność PKP SA cierpiał wizerunek Poznania. Mamy dosyć słuchania obietnic, które nie są potem realizowane – wskazuje Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania.
Poznań wystąpił do Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju o odebranie terenu Dworca Głównego. – Jest to spowodowane biernością i brakiem jakichkolwiek działań ze strony PKP. Jeżeli mamy taką możliwość od strony formalno-prawnej, by ten dworzec przejąć, to z tego korzystamy. Nie możemy czekać następnych ośmiu lat, w czasie których nic się nie będzie działo. Podpisaliśmy list intencyjny w sprawie przebudowy, doszło do kilkukrotnej zmiany zarządu PKP SA. Mamy zupełną bezradność rządu, rządzących i PKP SA w zakresie realizacji inwestycji – podkreśla Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania.
Teren nie należy się PKP SA z mocy prawaCelem złożonego wniosku jest wyeliminowanie z obrotu prawnego decyzji przyznającej PKP SA tytuł prawny do terenu Dworca Głównego. Miasto powołuje się na uchwały Naczelnego Sądu Administracyjnego, zgodnie z którymi brak udokumentowania przez PKP prawa zarządu do nieruchomości na dzień 27 maja 1990 r. skutkuje przejściem tych nieruchomości, z mocy prawa, na rzecz gminy. Jak wskazuje Poznań, decyzja wojewody wielkopolskiego, stanowiąca podstawę wpisu PKP w księdze wieczystej jako użytkownika wieczystego, została wydana z rażącym naruszeniem prawa.
Władze Poznania są przekonane o skuteczności swoich działań. W tej sprawie trwały wielomiesięczne analizy. – Nie mamy żadnej wątpliwości, że się uda, pytanie tylko kiedy. Tak, jak udało nam się przejąć Stadion Szyca czy uregulować kwestię torów pod Maltanką, tak będzie z dworcem – wskazuje Jaśkowiak.
Zarządy się zmieniają i PKP SA nie wywiązuje się z umówWładze Poznania przypominają, że w 2011 r. została zawarta umowa partycypacyjna m.in. w kwestii budowy nowej kładki, która połączyłaby budynek nowego dworca do ul. Głogowskiej, poprawiając dostęp do peronów na tym rozległym węźle. – Do tego było zobowiązane – na bazie umowy partycypacyjnej – PKP SA, czego nie zrobiły. To także jeden z powodów, dla którego podejmujemy działania. Na podstawie tego dworca widać absolutną bezradność rządzących. Potrafią dużo mówić, a jak przychodzi do robienia, to jest z tym duży problem – twierdzi prezydent Poznania.
– Musimy wziąć sprawy w swoje ręce. To drugi dworzec po Warszawie Zachodniej pod względem ruchu. To 19 mln pasażerów. Nie możemy pozwolić na to, by poprzez nieudolność PKP SA cierpiał wizerunek Poznania. Mamy dosyć słuchania obietnic, które nie są potem realizowane – wskazuje Jaśkowiak.
Miasto przede wszystkim chciałoby przede wszystkim przywrócić funkcje dworcowe w starym budynku w międzytorzu. – Potem ktoś wpadł na idiotyczny pomysł, by z dworca zrobić galerię handlową i wchodzić w niezrozumiałe inwestycje. Chcemy to zmienić. To bardzo ważny węzeł przesiadkowy – także w kontekście dalszych planów rozwojowych, w tym rozwoju Poznańskiej Kolei Metropolitalnej i łączenia różnych form transportu. To nie jest tak, że kolej może sama funkcjonować w oderwaniu od innych środków transportu – ona musi być połączona ze sprawnym transportem miejskim – podkreśla Jacek Jaśkowiak.
Włodarz Poznania nie jest jedynym samorządowcem, który skarży się na współpracę z PKP SA i zmieniające się zarządy. Ostatnio
mówił o tym też Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna.