Profesor Artur Badyda wyjaśnia przyczyny ostatnich wysokich poziomów zanieczyszczeń w Warszawie. – Sytuacja meteorologiczna. Generalnie na co dzień mamy w Warszawie dominację zanieczyszczeń pochodzących ze źródeł komunikacyjnych, ale ludzie jednak istotną część czasu spędzają teraz w domu i ta emisja jest większa niż zwykle. Najbardziej odczuwalne jest to rano i wieczorem – mówi Artur Badyda. Podpowiada również, do jakich rozwiązań należy dążyć, aby powietrze w stolicy było czystsze. Były doradca ministra środowiska i członek Krajowej Komisji Ocen Oddziaływania na Środowisko nie zaleca jednak żadnych terapii szokowych w postaci zamknięcia dla samochodów ulic lub obszarów. Proces zmian musi być dłuższy, jeśli ma przynieść wymierne efekty.
Rafał Dybiński, Transport Publiczny: Dlaczego w stolicy mieliśmy w ostatnich dniach taki wysoki poziom zanieczyszczeń? Zwłaszcza w momencie restrykcji związanych z pandemią, gdy ruch jest mniejszy. Czy winne są tylko kopciuchy?
Prof. Artur Badyda: Była jedna doba z dość radykalnie wyższym poziomem emisji, ale przyczyna była dość prozaiczna. Sytuacja meteorologiczna. Niezależnie od tego, że ograniczyliśmy natężenie ruchu, nie przełożyło się to na spadek emisji. Trwała bowiem emisja spalin w wolnostojących domach. Przy niekorzystnym zjawisku inwersji termicznej, czyli wzroście temperatury wraz ze wzrostem wysokości, cieplejsze masy powietrza wznosiły się, działając jak pokrywa, która zatrzymuje chłodniejsze masy powietrza blisko gruntu, w tym zanieczyszczenia pochodzące ze źródeł komunalno-bytowych, gromadzące się i unoszące na zewnątrz gospodarstw, bez efektu mieszania, który zwykle się odbywa. Generalnie na co dzień mamy w Warszawie dominację zanieczyszczeń pochodzących ze źródeł komunikacyjnych, ale ludzie jednak istotną część czasu spędzają teraz w domu i ta emisja jest większa niż zwykle. Najbardziej odczuwalne jest to rano i wieczorem. W momencie kiedy ludzie siedzą w domu, to spalanie odbywa się cały dzień. Od czasu do czasu pojawia się wyjaśniony wcześniej epizod pogodowy, zanika zjawisko konwersji i znacząco zanika zjawisko mieszania się powietrza, powodując zwiększenie poziomu tych zanieczyszczeń. Brak w ogóle opadów też jest niekorzystny w tej sytuacji i również powoduje zwiększenie zanieczyszczeń. Dopóki nie wyeliminujemy źródeł emisji zanieczyszczeń, takie epizody będą się pojawiać.
Wielu komentatorów, obecne zanieczyszczenie powietrza, przy niewielkim ruchu ulicznym, traktuje jako ostateczny dowód na to, że to nie samochody i transport odpowiadają za smog. Czy taki wniosek jest uprawniony?
Smog nie jest tożsamy z zanieczyszczeniem powietrza. Mamy emisje zanieczyszczeń z powodu rożnych spalin. Ciekłych, gazowych i pyłowych, które najbardziej dają nam się we znaki. Taką emisję mamy ciągle. Transport samochodowy w Warszawie ma udział dominujący w produkcji emisji, natomiast źródła komunalno-bytowe w warunkach epizodów pogody. Winę za zanieczyszczenia tlenkiem azotu ponosi przede wszystkim transport drogowy. Gospodarstwa generują dwukrotnie mniej takich emisji, a przemysł tylko nieznacznie. Ten problem, który dostrzegamy w Warszawie, będzie niebawem widoczny również w Krakowie, gdzie w znaczny sposób ograniczono już spalanie węgla w domowych piecach. Pozostał jednak transport samochodowy coraz bardziej eksponowany w mieście poprzez rozwiązania komunikacyjne i nowe drogi. Emisja spalin, opary benzyny, emitowane nawet z zaparkowanych samochodów i pyłki tworzące się ze ścierania opon, hamulców, sprzęgła czy samej nawierzchni drogowej są najbardziej odczuwalne dla nas wszystkich.
Czy poza licznymi apelami w mediach społecznościowych, sugerującymi bardziej pozostanie w domach, da się w jakiś sposób szybko reagować na nagły wzrost zanieczyszczeń?
Jedyną radą jest ograniczenie emisji. Jeśli jednak kocioł węglowy jest jedynym źródłem ciepła gospodarstwa, to trudno oczekiwać, że ktoś go wyłączy. Jeśli pozbędziemy się tych urządzeń i przerzucimy się na paliwa stałe, po odpowiednim dofinansowaniu, to źródła tych zanieczyszczeń nam spadną. Jeśli ktoś, oprócz źródła węglowego ma inne, to także powinien przełączyć się na gaz. To samo w przypadku kominków. Powinna być dość mocna sugestia, o ile nie są one jedynym źródłem ciepła gospodarstwa. Trzeba mieć także na uwadze, że wnętrza mieszkań są połączone na zewnątrz z wentylacją. Tworzy się wówczas taki obrót zamknięty. Wymiana powietrza jest wówczas w jedną stronę. System wentylacyjny jest dobry do usuwania pyłów z mieszkania, ale one mogą się kumulować. Posiadając urządzenie do pomiarów, mogłem porównać, że stężenie wewnątrz robi się szybko podobne do tego na zewnątrz.
Jak krok po kroku eliminować stołeczne problemy z czystym powietrzem, którego wyraźnie brakuje? Co Pan sugeruje rządzącym miastem i województwem?
Krótkoterminowym rozwiązaniem jest ograniczenie aktywności na zewnątrz w razie dużych zanieczyszczeń. Starsze osoby i dzieci powinny wówczas spędzać czas siedząc w domach. Oczyszczacze powietrza domowe pomagają, pod warunkiem odpowiedniej wydajności do kubatury pomieszczenia. Efektywność może być inna w każdym pokoju. Dwa, a nawet trzy mniejsze urządzenia stojące w pokojach mogą dać znacznie lepszy efekt niż jedno duże. To rozwiązanie jest rekomendowane zwłaszcza w przypadku posiadania dzieci. Jest to takie jednak tymczasowe rozwiązanie, takie gaszenie pożaru, a nie prewencja. Samorządy i administracja centralna muszą z większym naciskiem ograniczać aktywność urządzeń grzewczych. Źródła emisji komunalno-bytowych są nadal największym problemem poza miastem. Mechanizmy parcia samorządów są niezbędne, aby w ciągu powiedzmy dziesięciu lat pozbyć się tych wszystkich najgorszych źródeł zanieczyszczeń. Za tym musi iść rozbudowa sieci ciepłowniczych i gazowych, które pozwolą zastąpić urządzenie na drewno i węgiel. Potrzebne są również taryfy specjalne na energię elektryczną. Poza miastami nie opłaca się bowiem budować sieci gazowej. Rozwiązań jest kilka, ale trzeba do nich podejść systemowo, aby pasowały do lokalizacji.
Jak Pan ocenia takie inicjatywy jak Program Czyste Powietrze?
Jest dobra, ale kuleje sama jej realizacja. Gorsza jest skuteczność i obsługa przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. To musi być proste i przejrzyste dla przeciętnego zjadacza chleba, a tak nie jest. Samorządy nie czują motywacji, bo nie mają dofinansowania z tego tytułu. Sama idea jest dobra, ale słaba jest promocja programu.
Jak ograniczyć ruch w najbardziej krytycznych częściach Warszawy? Czy wzorem Madrytu, który zasypuje obwodnicę miejską i oddaje przestrzeń mieszkańcom, należy również podjąć podobne odważne decyzje?
Oczywiście podoba mi się sam pomysł i rozwiązanie, ale to nie jest odpowiedź na tak i kropka. Pozostaje wiele kwestii do wyjaśnienia. Jakiego fragmentu miałoby to dotyczyć? Każde zamknięcie jakiegoś obszaru musi pociągać działania zastępcze. Nie mamy zbyt wielu mostów w Warszawie, więc zamknięcie choćby jednego mostu odpada, bo pozostałe momentalnie zrobią się zatłoczone i zakorkowane. Pozostawienie samych tramwajów, np. w Alejach Jerozolimskich, też nie da efektu. Muszą iść działania z poprawą możliwości przepustowych transportu publicznego, żeby można było pozostawić gdzieś samochód. Muszą być alternatywy, takie jak rowery i hulajnogi. Jeżeli przerzucamy gdzieś takie duże potoki, to musimy dostosować przepisy i udostępnić miejsca zastępcze dla tych środków alternatywnych. Osobne ścieżki dla rowerów, hulajnóg też są rozwiązaniem. Ewentualna terapia szokowa natomiast, związana z nagłym zamknięciem ważnej ulicy lub obszaru, spowoduje tylko głęboką niechęć ze strony kierowców, a nawet pasażerów tramwajów, bo grono niezadowolonych będzie większe niż tych zadowolonych. Na pewno nie mogą być to prowizoryczne działania, na zasadzie "zobaczmy jak to działa, a potem się zastanowimy się co działa. Takie formy muszą być odpowiednio przygotowane, aczkolwiek na pewno jest z kogo brać przykład i naśladować.
Podanie adresu e-mail oraz wciśnięcie ‘OK’ jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na:
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa na podany adres e-mail newsletterów zawierających informacje branżowe, marketingowe oraz handlowe.
przesyłanie przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Pl. Bankowy 2, 00-095 Warszawa (dalej: TOR), na podany adres e-mail informacji handlowych pochodzących od innych niż TOR podmiotów.
Podanie adresu email oraz wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Podającemu przysługuje prawo do wglądu w swoje dane osobowe przetwarzane przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR sp. z o. o. z siedzibą w Warszawie, adres: Sielecka 35, 00-738 Warszawa oraz ich poprawiania.