Wpłynęły już dwa kolejne odwołania od wyników przetargu Metra Warszawskiego na dostawę nowych pociągów. Do Alstomu oraz konsorcjum Siemensa i Newagu dołączyli teraz Stadler i Skoda. Szwajcarska firma domaga się wykluczenia zwycięskiej Skody. Co kuriozalne, Skoda chce wykluczenia wszystkich pozostałych uczestników, zarzucając im przedstawienie… nierealnych okresów międzyprzeglądowych, obliczonych na uzyskanie jak największej liczby punktów – pomimo faktu, że sama przedstawiła najdłuższe i najwyżej punktowane parametry.
W poniedziałek 2 lipca minął termin na składanie odwołań od
wyboru Skody w przetargu Metra Warszawskiego na dostawy do 45 nowych sześciowagonowych pociągów metra. Jak pisaliśmy, przed weekendem – jeszcze pod koniec czerwca – odwołania złożyły firmy Alstom oraz konsorcjum Siemens i Newag. Oba podmioty podważają okresy międzyprzeglądowe w dwóch najlepiej ocenionych ofertach, złożonych przez Skodę oraz Stadler. Jak podkreślają, są one nierealne i niespotykane, a ich wysokość została ustawiona na takim poziomie, by zdobyć wyłącznie jak największą liczbę punktów. Siemens i Newag mają też poważne zastrzeżenia odnośnie do zużycia energii względem zadeklarowanej masy pojazdów w ofertach Skody, Stadlera, jak i Alstomu. Szczegółowo zarzuty opisaliśmy
tutaj.
Stadler chce wykluczenia SkodyJak się okazuje, odwołanie 2 lipca złożył też Stadler, który przede wszystkim podważa ofertę zwycięskiej Skody i domaga się jej odrzucenia. Producent podobnie jak konkurencja zauważa, że czeski wykonawca zaoferował cykl przeglądowo-naprawczy niezgodny ze specyfikacją zamówienia. Odwołujący wskazuje na brak zachowania korelacji liniowej w zakresie przeglądów na poziomie P3-P5 bądź – jeśli taka korelacja została zachowana – nieodpowiadanie przepisom prawa i zasadom wiedzy technicznej.
Skoda określiła częstotliwość przeglądów P1 na 131 dni, P2 na 18 miesięcy, a P3 co 300 tys. km. Zdaniem Stadlera uniemożliwia to wykrycie i zapobieżenie wielu awariom poszczególnych podzespołów i elementów pojazdu. Ponadto jest nie do pogodzenia z zaleceniami producentów poszczególnych podzespołów i urządzeń. Jak wskazuje Stadler, nie jest więc możliwe zachowanie wymaganego poziomu bezpieczeństwa eksploatacji pojazdów kolejowych. Ponadto, jak wylicza Stadler, naprawa główna (P5) zazwyczaj wykonywana jest w połowie cyklu życia pojazdu. Skoda wskazała konieczność wykonania P5 po 46 latach eksploatacji. To oznacza żywotność pojazdu na niespotykanym poziomie 92 lat. Jeśli natomiast naprawa P5 miałaby być wykonywana pod koniec żywotności pojazdu, byłoby to rozwiązaniem absurdalnym. Poza tym, jak przekonuje Stadler, żaden obecnie eksploatowany pojazd na rynku nie może być eksploatowany tak długo – 46 lat – bez naprawy głównej. Zdaniem Stadlera postępowanie Skody stanowi niewskazany precedens i może skłaniać innych producentów do oferowania nierealnych i niebezpiecznych (choć tańszych) cykli utrzymania pojazdów.
Stadler ma również zastrzeżenia do poprawienia cen za zestaw części zamiennych czy oprogramowania dokonywanych przez zamawiającego w ramach korekty oczywistej poprawki rachunkowej. Kwota oferty zmieniła się w efekcie o 1,3 mln zł. Zdaniem Stadlera Metro w sposób nieuprawniony przyjęło, że wiążąca jest wartość procentowa ceny kompletu części zamiennych oraz sprzętu i oprogramowania do obsługi i diagnostyki względem ceny wszystkich pojazdów, określone przez Skodę odpowiednio na poziomie 1,90% i 0,58%. Równie dobrze, zdaniem Stadlera, za wiążące można byłoby przyjąć ceny części zamiennych i sprzętu oraz oprogramowania i dokonać na tej podstawie korekty wartości procentowych. Ewentualnie – jeśli procenty i ceny jednostkowe są prawidłowe – należałoby dokonać korekty ceny pojazdów.
Szwajcarska firma podkreśla również, że Skoda nie przedłużyła w sposób skuteczny ważności swojej oferty. Jak wskazuje producent, w kwietniu 2018 r. Skoda złożyła pismo, w którym informuje o przedłużeniu związania ofertą do 17 lipca 2018 r. Aneksem do pisma było potwierdzenie przedłużenia gwarancji bankowej do 17 czerwca, czyli przed datą wyboru tej oferty za najkorzystniejszą. Producent domaga się również udostępnienia załączników do protokołu postępowania w pełnym zakresie – w tym udzielenia informacji, czy zamawiający zwracał się do Skody o wyjaśnienie oferowanego cyklu przeglądowo-naprawczego. Poza tym Stadler domaga się przyznania dodatkowych 2,75 pkt w kryterium systemu utrzymania pojazdu w zakresie czasookresu międzyprzegladowego P1 – producent nie dostał punktów, gdyż wskazał wartość trzech miesięcy, podczas gdy wymagana była wartość w dniach. Stadler wnosi ponadto o zamianę trzech miesięcy na 90 dni.
Skoda chce wykluczenia wszystkich, ale przede wszystkim StadleraDo Metra wpłynęło też odwołanie od… zwycięskiej Skody, która domaga się wyrzucenia innych uczestników postępowania, choć najwięcej krytyki kieruje w stronę depczącemu jej po piętach Stadlerowi. Jak wskazuje czeski producent, w kryterium systemu utrzymania pojazdu Skoda powinna dostać maksymalną liczbę punktów (22, a nie 21,88), gdyż zaoferowała najdłuższe okresy międzyprzeglądowe w każdym z podkryteriów. Jednocześnie, zdaniem czeskiego producenta, wszyscy inni uczestnicy postępowania tak określili okresy międzyprzeglądowe od P1 do P5, by... uzyskać możliwie jak największą liczbę punktów. „Wykazywane przez tych wykonawców długości okresów międzyprzeglądowych należy uznać za nierealne w zakresie oferowanego przez tych wykonawców taboru, z uwzględnieniem dostępnej wiedzy technicznej oraz (…) technologii oferowanej przez tych wykonawców. Zauważyć w tym miejscu należy, że wykonawcy ci parametry te oferują po raz pierwszy w postępowaniu, co dodatkowo podkreśla ich niewiarygodność” – przekonuje Skoda, która jednocześnie pomija fakt, że sama zaoferowała najdłuższe i najwięcej punktowane okresy międrzyprzeglądowe.
Skoda przekonuje również, że pozostali uczestniczy powinni byli uzyskać mniej punktów w kryterium zużycia energii. Producent wskazuje tutaj na „rozbieżność między podanymi wartościami zużycia energii elektrycznej pojazdów w kierunku tam i z powrotem w stosunku do podanej masy pojazdu”. Zdaniem Skody parametry konkurencji są niemożliwe do dotrzymania i zostały przedstawione jedynie w celu uzyskania jak największej liczby punktów. Jak wskazuje producent, inne firmy przedstawiły takie dane po raz pierwszy, co świadczy o ich niewiarygodności. Czeski producent przekonuje też, że pozostali uczestnicy postępowania wbrew wymogom przetargu nie przedstawili szczegółowego zakresu szkoleń w zakresie zaawansowanej obsługi oraz serwisu oferowanych urządzeń SOP.
Zarzuty Skody koncentrują się też bardziej szczegółowo na ofercie Stadlera. Jak zauważa czeski producent, Stadler określił częstotliwość przeglądu P1 na trzy miesiące. Uniemożliwia o obiektywne porównanie ofert, gdyż nie wiadomo ile dni należy przyjąć dla jednego miesiąca. Skoda zarzuca również Stadlerowi niespełnienie warunku w zakresie przedstawienia co najmniej siedmiu poziomów utrzymania taboru, tymczasem Stadler określił, że naprawa zarówno P4.3, jak i P5 są wykonywane po maksymalnym kilometrowym przebiegu wynoszącym 1.680.000 km, czyli w jednym czasie. To składania czeskiego producenta do wniosku, że Stadler de facto pominął jeden z wymaganych poziomów i po określonym przebiegu będzie wykonany wyłącznie przegląd P5. To, zdaniem Skody, nie znajduje oparcia w przepisach rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 2005 r.